KOLEJNY 1 LISTOPADA
Dla mnie już 65-ty. Chociaż taki świadomy, to od wtedy gdy ja - z grzywką blond przysłaniającej moje pryszczate czółko, stojąc na paluszkach lustrowałam swoje odbicie w łazienkowym lustrze. Tyle, że w nim widziałam tylko grzywkę, a nie buzię całą, więc krzesełko przystawiałam, na nim stawałam... całą siebie oglądałam. Oczywiście było to przez rodziców zabronione, ale co tam... ;-) Tak więc miałam wtedy 6 lat chyba... wszystko było wspaniałe i proste.
I TAKIE WSPOMNIENIA MAM... Tuż przed tym świątecznym dniem...
Tato sam znicze robił w jakiś dziwny sposób, że drut wyginał i świeczki nimi białe oplatał, żeby je umieścić na grobach dziadka i babci i innych bliskich. Jeszcze kręgi z drutu, wielkie jak talerze formował, a mama mchem, szyszkami znalezionymi w lesie oplatała. Ja też udział w tym swój miałam i zielone listki też w te wiana wciskałam. Babcia Marynia kwiatki różne w te wieńce upinała. Byłam wniebowzięta i zachwycona tymi naszymi wyczynami. A jeszcze moja ukochana ciocia Marta, moja chrzestna, siostra babci, dużo od niej młodsza... z Obornik Wlkp. przyjeżdżała i donice wielkie z żywymi kwiatami w torbach wielkich przywoziła i u nas nocowała. A to cudowne było przeżycie, bo ona tak pięknie, zabawnie o świecie opowiadała. Bez przerwy dowcipkowała i śmiała perliście. Była dokładnie 42 lata ode mnie starsza, tak jak ja jestem też starsza od mojej Ali, o 42 lata ... nomen omen :-)
DZIEŃ 1 LISTOPADA
Na cmentarzu wolno było mi zapalać świeczki, dmuchać płomienie i na nowo zapalać, i wszystko tak pięknie migotało... tyle ludzi, a przy grobach i ciocie, wujkowie, kuzynki dawno niewidziane... piękne popołudnie późne zapowiadało się w domu. Wiedziałam, bo co roku tak było... cała rodzina zbierała się u nas, a tam ciasta przez mamę i babcię przygotowane czekały. Lubiłam ten dzień :-) Nie zdawałam sobie sprawy ile kryje refleksji, ile wspomnień budzi w dorosłych ludziach.... Dla mnie to był radosny dzień. Uwielbiałam chodzić na cmentarz i grabkami zagrabiać liście ;-)
Z CZASEM
To się zmieniało. Bardzo zmieniało. Zmieniali się ludzie przy grobach, groby też zaczęły inaczej wyglądać, pomniki zostały zmienione... Najgorsze, że tych grobów zaczęło przybywać...
A na czole pryszczy ubywać (to akurat dobre ;-))... przestałam już stawać na krześle, by całą swą facjatę obejrzeć.
NIE MA
... taty, mamy, babci, ani jej dużo młodszej, wesołej siostry. Ciocie i wujkowie... też ich nie ma. Nawet kuzynki i kuzynowie we mgle wspomnień już są.
MOJEGO MĘŻA
też nie ma przy mnie, tu w fotelu, ani na krześle, zmarł ponad 20 lat temu.
NIENAWIDZĘ CMENTARZY
Już nie cieszę się na ten dzień szczególny. Tam uświadamiam sobie, że nie ma mojej mamy, babci, męża, rodziców jego, cioć i wujków i wszystkiego tego, co budowało życie moje.
NIE MA DNIA, żebym w anegdocie, wspomnieniach różnego rodzaju, nie wspominała ICH. Przychodzą czasem we śnie i udzielają mi rad, coś podpowiadają. W ciągu dnia, codzienności... myślę, że Tato jest na rybach, Mama zaraz wejdzie i powie, że znowu porozrzucałam książki, a tu zaraz obiad będzie. Na to Babcia: daj jej spokój, na obiad jeszcze nie pora, weź tu zjedz ciasteczko, bo chyba ci cukier spadł ;-)
A Zbyszek? Przez 26 lat małżeństwa dużo się uzbierało chwil do wspominania, ale dzisiaj niech one niech przy mnie zostaną, bez o nich Wam opowiadania.
ONI dla mnie wciąż żyją... Nie chcę myśleć, że ICH nie ma tutaj przy mnie, że są na cmentarzu. Ten Dzień, to Święto mi przypomina, że ICH nie ma faktycznie, a ja żyję w swojej bańce, w której śmierci nie ma.
TAKA JESTEM I TEGO NIE CHCĘ ZMIENIAĆ. Chyba, zresztą, już się nie da.
Pięknie wyglądasz :) Też coraz bardziej nie lubię cmentarzy, coraz więcej smutku i tęsknoty, ale wierzę, że są oni gdzieś obok, tylko my ich nie widzimy...
OdpowiedzUsuńTeż nie przepadam za cmentarzami,gdzie wciąż przybywa moich bliskich....Wyglądasz ślicznie w tym słonecznym sweterku:))Pozdrawiam serdecznie:))))
OdpowiedzUsuńTo smutne jak szybko ten czas ucieka.
OdpowiedzUsuńJestem wzruszona. Tekst zaczął się tak radośnie, przemiłe wspomnienia, dużo dziecięcej radości życia, a potem ta rzeczywistość... Powiem, tak...czytało się, jak najlepszą książkę, tyle emocji, tak dobry tekst. Czytałam również z przerażeniem, właśnie dlatego, że tyle strat, tyle bólu i tylko Ty go znasz, Ty wiesz, jaki on duży. Na samą myśl o stratach mi słabo. :( Widzę Twój uśmiech na zdjęciach, widzę silną kobietą, która pomimo tylu strat, wielkiej tęsknoty, stara się żyć na całego, podziwiam. <3 Ja wierzę z całego serca i tej wiary mi nit nie umniejszy. Wierzę, że nasi ukochani nie odeszli, są obok, są zawsze obok, wspierają, uczą, pocieszają, dodają siły, dają znaki, że są i kochają, wierzę w to!!!! Przytulam całym sercem, jesteś niesamowitym człowiekiem. <3
OdpowiedzUsuńJestem wzruszona. Tekst zaczął się tak radośnie, przemiłe wspomnienia, dużo dziecięcej radości życia, a potem ta rzeczywistość... Powiem, tak...czytało się, jak najlepszą książkę, tyle emocji, tak dobry tekst. Czytałam również z przerażeniem, właśnie dlatego, że tyle strat, tyle bólu i tylko Ty go znasz, Ty wiesz, jaki on duży. Na samą myśl o stratach mi słabo. :( Widzę Twój uśmiech na zdjęciach, widzę silną kobietą, która pomimo tylu strat, wielkiej tęsknoty, stara się żyć na całego, podziwiam. <3 Ja wierzę z całego serca i tej wiary mi nit nie umniejszy. Wierzę, że nasi ukochani nie odeszli, są obok, są zawsze obok, wspierają, uczą, pocieszają, dodają siły, dają znaki, że są i kochają, wierzę w to!!!! Przytulam całym sercem, jesteś niesamowitym człowiekiem. <3
OdpowiedzUsuńJestem wzruszona. Tekst zaczął się tak radośnie, przemiłe wspomnienia, dużo dziecięcej radości życia, a potem ta rzeczywistość... Powiem, tak...czytało się, jak najlepszą książkę, tyle emocji, tak dobry tekst. Czytałam również z przerażeniem, właśnie dlatego, że tyle strat, tyle bólu i tylko Ty go znasz, Ty wiesz, jaki on duży. Na samą myśl o stratach mi słabo. :( Widzę Twój uśmiech na zdjęciach, widzę silną kobietą, która pomimo tylu strat, wielkiej tęsknoty, stara się żyć na całego, podziwiam. <3 Ja wierzę z całego serca i tej wiary mi nit nie umniejszy. Wierzę, że nasi ukochani nie odeszli, są obok, są zawsze obok, wspierają, uczą, pocieszają, dodają siły, dają znaki, że są i kochają, wierzę w to!!!! Przytulam całym sercem, jesteś niesamowitym człowiekiem. <3
OdpowiedzUsuńKiedyś dawno temu też cieszyłam sie na ten dzień. Jeździłam z moją mamą na groby prababci i pradziadka, Fakt nie znałam ich za życia ale w ten dzień spotykałam moich kuzynów i to było piękne. Teraz juz nie jest jak sam stoję praktycznie na brzegu grobu, w którym sa pochowani moi rodzice i brat. Niestety czas biegnie nieubłagania a my razem z nim !! te czasy kiedy cieszyliśmy się z tygo dnia juz nigdy nie wrócą !!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Twój tekst to wspaniała afirmacja życia, Dorotko. To prawda - nasi bliscy są z nami nadal, pomimo, że ich ziemska droga się zakończyła.
OdpowiedzUsuńSerdeczności posyłam.
Małgosia x
Też wierzę to, że moi zmarli bliscy i znajomi są ze mną na co dzień, a nie tylko od święta. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń