PRZYPADEK
Jest ranek. Wczesny. Nie bardzo wiem co robić ze sobą. Jest niedziela i tak się zdarzyło, że jestem akurat sama. Za oknem śnieg, który rozjaśnia nieco, panującą ciemność jeszcze. Opieram z przyjemnością dłonie o gorący grzejnik. To co? Niedziela piżamowa? Pytam się siebie, niezadowolona. Chyba wstałam lewą nogą ;-) ? Cóż tu robić w grudniowy poranek? W olbrzymim kubku z czerwonym malunkiem ust i napisem "Kocham Cię", przygotowuję sobie kakao. Włączam radio, a tu o pandemii, o szczepieniach, w telewizji to samo... jeszcze trafiam na moment z informacją, ile to osób znów umarło ;-( To jakby parę samolotów spadło... przeliczam smutno sobie. Sama jestem na dekadenckim zakręcie, więc przytłaczają mnie takie informacje. Muzyka będzie najlepsza. Puszczam sobie ją z komputera. Z kubkiem w ręku po domu się kręcę, słuchając na rozgrzewkę hip hopu, który polubiłam ostatnio. Wzdycham. Ach, może porządek w biblioteczce zrobię. Co chwilę coś tam na książki wrzucam, na ich grzbiety i niezły zrobił się bałagan.
Kładę puchaty kocyk na podłogę i siadam. Zacznę od dolnych półek. Wyciągam książka po książce, przewracam kartki i znowu wzdycham. Pierwsza książka, jakieś zdjęcie wypada... śmieszne, to ja jak byłam mała... siedziałam i? i jak Budda wyglądałam, chyba z pól roku wtedy miałam ;-). Następna, z paragonem za buty między kartkami. A tu jaka niespodzianka, przepustka... o rany... zgoda na poruszanie się w stanie wojennym w godzinach nocnych... wspomnienia. Z opasłej książki Tyrmanda "Zły"... nawiasem mówiąc, mojej ulubionej lektury jakieś paprochy wypadają, a z nimi zasuszony akacji liść.
AKACJA - piękne drzewo, drzewo z białymi cudownymi kwiatami o upojnym zapachu, bardzo lubianymi przez pszczoły.
LIŚĆ AKACJI
Skąd się tu wziął? Nie mogę przypomnieć sobie. Ale przypominam sobie wyliczankę miłosną, jaką jako dziewczę z innymi dziewczętami, sobie robiłam, obrywając kolejne listki z gałązki akacji. Pierwszy: kocham, następny, lubię, a potem szanuję, nie chce, nie dba, żartuje.
To przypomnienie wzbudziło we mnie zastanowienie. Trochę tę wyliczankę zmieniłam... nie, że "on nie chce" tylko czego ja nie chcę, że nie on "nie dba" czy "żartuje" tylko ja nie dbam i ja żartuję ;-) A to spora różnica. Miłosne dylematy zmieniłam na postrzeganie świata. Rozmyślenia, jak nauki nabyte, ludzie, którzy ze mną byli mnie uczyli, świat pokazywali... jak to mnie ukształtowało? Odpowiedź na listek o kochaniu, lubieniu, szacunku i braku dbałości o coś, jest określeniem mnie. I pewnie mało to kogo obchodzi ;-)
Ale może każdy powinien siebie zapytać o co mu w życiu chodzi, by łatwiej ustosunkować się do różnych sytuacji, których życie dostarcza bezmiar.
Po osiem przykładów na każde słowo dam, więc nie będzie za bardzo długo ;-)
To różnorodności będą. Mniej lub bardziej istotne sfery życia, ale takie jest życie: bardzo poważne i bardzo śmieszne... wesołe i dramatyczne... czułe i brutalne... itd. itp.
KOCHAM - pierwszy listek obrywam z entuzjazmem
- Życie w całej jego formie... w czasie burzy, gdy świeci słońce i śnieg prószy, i w czasie pandemii... gdy ból mnie skręca i radość nakręca..., i tak długo wymieniać bym mogła :-)) Jestem nim zachwycona w każdej postaci :-)
- Parę osób też kocham (w tym siebie) i zrobiłabym, poświęciła dla nich wiele. Kocham przebywanie z nimi i rozmowy, pieszczoty i takie tam... sami rozumiecie.
- Kocham wolność. Przykładem najbardziej wolnego człowieka jest dla mnie Andrzej Poczobut uwięziony w Białoruskim więzieniu.
- Kocham Atiego, psa mojej córki, który bardzo odwzajemnia moje uczucia. To istota niezwykła, która niezwykle okazuje swoje uczucia do mnie. Ale to temat na zupełnie odrębny post.
- Książki... nie tylko czytać, ale dotykać, oglądać i wąchać. Najbardziej czytać kryminały lubię i biografie też ;-)
- Kocham pisać listy i do tego piórem wiecznym. Przelewać swoje emocje kolorowymi atramentami, również stalówką wkręcaną w pióro, maczaną w kałamarzu... jak przed pół wiekiem.
- Kocham zapach wiosny i kolory jej przecudne, kwiaty, śpiew ptaków. Za to, że wszystko się budzi, do życia się budzi, jak moja najmłodsza wnusia, która na wiosnę przyszła na ten świat i obudziła we mnie dodatkowe uczucia.
- Kocham ludzi i najdrobniejsze ich dobre gesty w kierunku umilenia życia innym.
LUBIĘ... następny akacji liść na kolana opada
Tyle rzeczy lubię, że nie wiem od, której zacząć. Może poza wymienionymi poniżej, dodam jeszcze - miód z akacji, w ogóle miód, który potrafię dodać do każdej potrawy :-)))
- Morze, plaże, słońce i opalanie choć bardzo niezdrowe, i moje grube ramiona ;-))))i czerwone szpilki.
- Lubię dbać o siebie, ładnie ( w swoim mniemaniu, oczywiście;-)), ładnie się ubrać i usta umalować.
- Przebywać w otoczeniu wesołych osób, które mają wiele do powiedzenia na ciekawe tematy i piosenki Agnieszki Osieckiej oraz teksty Wojciecha Młynarskiego.
- Swoje mieszkanie i w nim przebywanie. To moja twierdza. Nie wpuszczam każdego do niej.
- Lubię jeść. Najlepiej w towarzystwie. Dobrze przyprawione jedzenie i uśmiechnięte osoby. Do tego kielich dobrego wina.
- Herbatę zieloną lubię i kolendrę w sałatce jarzynowej, tiramisu jeśli chodzi o słodkości i Campari z sokiem pomarańczowym.
- Lubię moje poczucie piękna i moją nietolerancję jeśli chodzi o popełnianie błędów językowych czy ortograficznych przez dorosłe osoby... choć ogólnie tolerancyjna jestem;-) i specyficzne poczucie humoru.
- Lubię tańczyć, wygłupiać się, śmiać się i żartować, oglądać dobr
e filmy i sztuki teatralne.
- Seks z ukochaną osobą i pasję, która mu towarzyszy. Ale jestem świadoma, że największą intymnością nie jest seks, tylko bycie z ukochaną osobą gdy jest ona w gorszym, osłabionym stanie.
SZANUJĘ... z namaszczeniem obrywam ten listek
- Odrębność innych w wyglądzie, sposobie zachowania, o ile nie jest chamski, Szanuję różnice w sposobie myślenia, wyznania... o ile nie szkodzą nikomu.
- Pracę innych... śmieciarzy. Bez, których nie dałoby się egzystować. A mało kto zdaje sobie sprawę, jak ważne wykonują zadanie.
- Swoje zdrowie, bo bez jego dobrostanu moje życie traci komfort, który jest potrzebny do jego w pełni pełnego odczuwania.
- Swoją godność i tej nie odbierze mi nikt. Jestem człowiekiem i to jest wartość sama w sobie największa.
- Szanuję wiedzę, jej zdobycze... ludzi, którzy ją rozwijają i propagują.
- Czas swój i innych szanuję w ten sposób, że jestem punktualna... tego też wymagam od innych. Nie zaprzątam sobie głowy ludźmi i rzeczami, które nie wprowadzają nic pozytywnego w moim życiu.
- Szanuję pamięć o ludziach, którzy byli przy mnie... nawet nieznanych mi bliżej, ale uformowali mnie w taki sposób np. kulturowy, który sprawił, że jestem kim jestem.
- Szanuję szczerość w słowach i poczynaniach.
NIE CHCĘ, czyli nie znoszę, ciągnę energicznie kolejny listek
- Hipokryzji, która wzbudza we mnie złość i odrazę.
- Papierosów... znam inne nałogi, które tak bardzo nie szkodzą i nie żółcą zębów.
- Chamstwa, głupoty, muzyki techno, czerniny i mdłego jedzenia.
- Braku kultury w każdym aspekcie... wylizywania talerzy i rozsiadywania się młodych zdrowych mężczyzn w środkach komunikacji miejskiej, z komórką w ręce i słuchawkami w uszach (gdy w kolejce do miejsca stoją osoby starsze i bardziej go potrzebujące czy w ciąży kobieta).
- Brudnych butów i brutnych paznokci u mężczyzn.
- Cmentarzy, bo mam przekonanie w sobie, że wszyscy moi bliżsi i dalsi tylko wyjechali, a cmentarz wyprowadza mnie z tej dobrej myśli i katuje niepotrzebnie mój, i tak zmęczony mózg.
- Nie chcę złych myśli w swojej głowie, które powodują, że opadam z sił, a wtedy nie tylko mnie ich braknie.
- Nie chcę być obciążeniem dla nikogo, tylko wsparciem, iskrą nadziei i radością.
*Słowa pełne ekspresji, wyrazu - lubię. Na przykład słowo STARA, które wymowne jest. Słowo STARSZA jest nijakie i mnie obraża.
NIE DBAM... z zastanowieniem trzymam ten listek w dłoni
O pozory. I co kto o mnie myśli, też mnie nie obchodzi. Jeśli pozór, to tylko po to, żeby zakamuflować swój ból i lęk (poczuć się przez to pewniej i nie okazywać nieżyczliwym, swej słabości. To od razu stawia człowieka na przegranej pozycji). Nie chodzi o to, żeby pokazać się z lepszej niby strony. Ja też nie z tych, co za rączkę chodzą do kościoła, a w domu stosują przemoc domową. Nie z tych co mają piękny dom, udany niby związek (a śpią w osobnych pokojach). Nie z tych, co kupują wypas sukienkę, idą na bal na tzw. krzywy ryj, a sukienkę po balu oddają do sklepu z przytwierdzaną jeszcze raz metką. Bo metkownica, to jedyna ich inwestycja. Nie znoszę tzw. gównozjadów.
ŻARTUJĘ... ostatni listek akacji i uśmiech ma mojej twarzy
Bo poczucie humoru i żarty nawet te utrzymane w czarnej tonacji, trzymają mnie przy życiu. Wszystko polega na tym, żeby nie wstydzić się tego kim się jest, umieć żartować z siebie też. Nie być niewolnikiem konwenansów. Mieć odwagę być sobą, a nie zastanawiać się na łożu śmierci nad tym, kim się było (i tak w tym obliczu nie będzie na to czasu ;-) )
I tak pękła godzinka, a może dwie, trzy (?) Straciłam poczucie czasu. Nie przepatrywałam już książek dalej. Nie robiłam porządków. Kakao wystygło. W drzwiach usłyszałam zgrzyt klucza.
KOCHAM pisać dla Was :-)
LUBIĘ Was :-)
SZANUJĘ Wasze poglądy :-)
NIE CHCĘ, aby działo się Wam źle :-)
NIE DBAM o hejterów, ale im też nie życzę źle :-)
ŻARTOWAĆ mam zamiar jak najdłużej :-))))))))
*** Może moje teksty są czasem zbyt długie, ale czy to nie lepsze do zasypiania niż prochy nasenne ;-))
Cudna jesteś:)))Cudnie wyglądasz i cudnie piszesz:))))Pozdrawiam serdecznie:))))))))))
OdpowiedzUsuńJak mi jest źle , to wspominam sobie Ciebie i zawsze mi lepiej jest:-)) Ściskam serdeczne:-))
UsuńI tak trzymaj! Piękna, młoda Kobieto!
OdpowiedzUsuńI Tobie serdeczności przesyłam, dziękuję za piękne komplementy:-))
UsuńBardzo cenny post. Też lubię otoczenie wesołych osób, lubię i nie znoszę to samo co Ty :D Pięknie wyglądasz jak zawsze zresztą :)
OdpowiedzUsuńJak już stwierdziłyśmy, to wiele wspólnego ze sobą mamy. Może to imię tak zbliża:-)) Całusy przesyłam:-))
UsuńWyglądasz zjawiskowo w tej stylizacji, Dorotko. A słowa jak zawsze trafiają w samo sedno i zapadają w serce.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Dziękuję wdzięcznie Małgosiu i pozdrawiam gorąco:-)))
UsuńPodziwiam bardzo i za wygląd i za to co piszesz. Przyznaję czasem czytam po łebkach jak to mówią ale zawsze zaglądam i lubię Cię oglądać. Daleko mi do takiej elegancji i szyku ale cieszę się, że mogę choć na Ciebie popatrzeć bo wyglądasz zjawiskowo. !!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
E tam, zjawiskowo... dobrze, że jestem ubrana;-))) Całuję Cię serdecznie:-)))
UsuńBardzo lubię tę porę. W niedziele też dosyć wcześnie wstałam, było ciemno. Lubię zaczynać dzień powoli i jak przyroda – wolno się rozbudzać, zupełnie jak horyzont. Zaparzam kawę i siadam do liter.
OdpowiedzUsuńO nie, nie włączam żadnego radia, także telewizji nie mam. Miałam dość wiadomości w poprzedniej pracy, psuły mi nastrój. Czy istnieje stacja gdzie leci tylko muzyka?
A tak z ciekawości, czego z hip hopu słuchasz? Ja nigdy nie interesowałam się tym nurtem do czasu aż nie poznałam jednego fana, który mnie zaznajomił z różnymi wykonawcami.
Pióro wieczne mi zaschło. Już nikt nie chce pisać listów. Moi dawni korespondenci zamilkli.
Świetny wpis, można sobie odpowiedzieć na pytanie, co my sami w życiu lubimy, bo jednak są takie rzeczy. Jest ich mnóstwo. Nie można wiecznie narzekać. Ja ostatnio też piszę w taki sposób, bo trzeba szerzyć dobro, wdzięczność, ZADOWOLENIE.
POPIERAM: Dobro, Wdzięczność, Zadowolenie, to podstawa dobrego, udanego życia:-)Całuję serdecznie:-)))
UsuńBardzo dobrze pamiętam tę miłosną wyliczankę. We wczesnej młodości wyskubałam wiele stokrotek, czy liści akacji :D Pamiętasz jak idzie dalej ? ...w myśli... w mowie... w sercu... na ślubnym kobiercu. He he he...wtedy miałam nadzieję na to ostatnie. Pozdrawiam Iwona P.
OdpowiedzUsuńStanąć z nim na ślubnym kobiercu, nawet łzami zalać się i.... Ściskam Ciebie serdecznie i pamiętam:-))
UsuńZnam tą wyliczankę ale w pierwotnej wersji teraz zrobię ją tak jak Ty bo to daje do myślenia. Dzięki:-).
OdpowiedzUsuńDziękuję również i pomyślności życzę:-)))
OdpowiedzUsuń