ĆWICZENIA Z LUSTREM. PO CO?
Konieczne ćwiczenia do wykonania przez nas, abyśmy zrozumiały, że wszystko co dzieje się w naszym życiu jest konsekwencją tego, co myślimy, czynimy. O dobrych i złych rzeczach. Dobre powinniśmy docenić, a nad złymi zastanowić się i znaleźć rozwiązanie. To spowoduje, że łatwiej będzie się nam żyło.
Do tych ćwiczeń niezbędne jest lustro. W nim od najmłodszych już lat znajdziesz odbicie osoby, która ma siłę pokierować Twoim życiem.
Najlepszym przyjacielem jest lustro. Jemu nic nie umknie. Jest szczere, pod warunkiem, że my też będziemy przed nim otwarte i będziemy z nim współpracować. W nim ujrzycie prawdę o sobie. Pod warunkiem, że będziecie w nie patrzeć z miłością i zrozumieniem. Czasem wprawdzie patrząc w nie zastanawiam się czy to ja jeszcze, czy to już nie ja, ale w końcu lustro do mnie należy, to kto w nim ma się odbijać jak nie ja :-)))
KIEDY ZACZĄĆ?
*Od malutkiej dziewczynki, do panienki, panny wreszcie zastanawiającej się nad tym kim w życiu będzie... od pierwszych więc lat przy różnych okazjach oglądamy się w szklanej, srebrzystej tafli. Zróbmy z niej narzędzie do wykonywania ćwiczeń pomocnych nam w codzienności. Tej jak wiadomo bardzo różnej.
NA CO ZWRÓCIĆ UWAGĘ?
* W tym lustrze musimy dojrzeć pewną siebie kobietę, która mimo upływającego czasu ma wiarę w siebie. Przypomnienie sobie samej czego wcześniej dokonała, sukcesy mniejsze i większe odniosła. To kolejny moment, z którego może czerpać siłę, do dalszego działania. W nowym czasie, w nowej zmianie, ale ciągle ja, taka sama ja.
* To, że masz 20 lat i może nie wiesz co dalej, albo wiesz tylko nie masz odwagi... 40 lat i nie masz męża i dziecka, masz 50 lat i opuścił Cię mąż, masz 60 lat i jesteś schorowana. To, że masz 70 lat i samotna się czujesz, to, że masz 80 lat i jesteś załamana, bo złożyło się na to, to co wcześniej pisałam ;-) - To nic! Jeśli Twoje doświadczenia sprawiły, że narzekasz, czujesz się nieszczęśliwa, to nie powód aby mówić o sobie, że się jest biedną, niezrozumianą - zwykłą ofiarą. Dzieje się tak dlatego, że nie dajesz sobie szansy, między Tobą, a tym co się dzieje rzeczywiście jest luka. Tę lukę musisz wypełnić swoją kreatywnością. Bo szansa, którą masz dziś, jutro może się nie powtórzyć. Nie patrz w lustro jak ofiara, jesteś silniejsza niż myślisz. Małymi kroczkami.
* Gdy radość i szczęście Cię rozpiera, to tym bardziej w lustro spozieraj i mrugaj oczkiem dla dodania sobie odwagi, by dalej tak drogę swą prowadzić.
* W lustrze widzisz zmiany, ale zmiany to część naszego życia i na początku każdy się obawia, że nie da rady i nie spróbuje, że nie ma możliwości, i przez to, że nie lubi siebie, aplikuje sobie jeszcze większy lęk. Tak ucieka gdzieś wiara we własne możliwości i tym samym odcina, od takiej prostej możliwości jak: poproszenie kogoś o pomoc. To nie oznaka słabości, ale rozwagi wielkiej. Trzeba umieć prosić o pomoc. To nie grzech.
* W lustrze rozczesujesz włosy, zmywasz makijaż i zastanawiasz się jaką kobietą jesteś? Czy jesteś jeszcze, chociaż już nie urodzisz dzieci, aż tak nie podniecisz swoim ciałem, długą nogą... Ale uśmiech masz piękny, iskry w oczach, a ten kosmyk wokół ucha jest rozczulający. Jesteś dbała, troskliwa, empatyczna, zabawna, inteligentna. Byłaś i jesteś ciągle kobietą. Nie rezygnuj z bycia nią tylko dlatego, że masz 80 lat. Albo mniej, ale nie umiesz cieszyć się swoim widokiem. Zmień to.
* Patrzysz w lustro i łzy zalewają Ci twarz, zamieniają się w szloch - gniew, żal, złość, bo skrzywdził Cię ktoś. Nie uchroniłaś się, nie przewidziałaś, że ktoś ostro Cię osądzi i zrani. Przez to sama atakujesz siebie. Otrzyj twarz i uśmiechnij się, i przenikliwie wpatrując w oczy, pomyśl co możesz zrobić dla siebie. Szybko to wykonaj! Cokolwiek, co przywróci Cię do równowagi. Traktuj siebie tak, jakbyś chciała być traktowana.
* Teraz buziak w lustro i uśmiech słoneczny. Jesteś kochana. Jesteś warta kochania. I godna szacunku. Nie każdy Cię musi lubić, ale każdy winien Ci jest szacunek. To ćwiczenie pozwoli Ci na zrozumienie, że nie musisz nikomu udowadniać swojej wartości, tylko sama w nią wierzyć.
* Zdarza się nam rzucić stekiem słów niewybrednych nawet, wyrzucając z siebie żal na kogoś innego. I tego innego obwiniając, czyniąc odpowiedzialnym za nasze emocje. To niedobra droga. Dobra jest ta, kiedy siadamy przed lustrem i tam opowiemy sobie ze szczegółami, o ostatnim konflikcie... kto kogo zaatakował, kto jak zareagował... czy to przypadkiem nie była nasza frustracja odbita na drugą stronę. My sami jesteśmy odpowiedzialni za to, co czujemy. I lepiej, że świadomie przed lustrem sobie to powiemy niż na drugą stronę pomyje wylejemy. Nie zasuwajmy też swoich śmieci pod dywan, udając , że ich nie ma. One co jakiś czas będą o sobie dawać znać. Tak więc lepiej przemyśleć w lustrze i albo przeprosić, albo ciętą ripostą rzucić, bądź zlać lodowatą obojętnością. I koniec tematu.
* Patrzysz w lustro i jesteś piękną kobietą. Wielki jest w Tobie potencjał. Nie bój się go w sobie uruchomić, nie bój się ryzykować, możesz sobie zaufać, wszystko przed Tobą. Nie bój sobie założyć skrzydeł i pofrunąć. Jak za 50 lat spojrzysz w to samo lustro i zobaczysz w nim pomarszczoną staruszkę, nic nie zmieniaj... nie czekaj na cud po połknięciu setek pigułek, tylko ciągle ruszaj odpowiednio tyłkiem by sama zadbać o swoje życie inaczej. Tak jak zawsze chciałaś, tylko się bałaś. Bo może nie być następnych tygodni, miesięcy, które nagle coś zmienią.
* Na bieżąco trzeba patrzeć w lustro i kontrolować swoje życie. Żaden sen, ani najlepszy lekarz nie zmieni naszej rzeczywistości. W naszym lustrze musimy umieć dostrzegać różne opcje, nauczyć prawa wyboru. W lustrze też jak mantrę powinniśmy powtarzać ''Damy radę, wiemy, nie pogubimy rzeczy ważnych".
* W lustrze wypowiadajmy takie słowa, które są konsekwentne, przemyślane, ale nie ranią. Słowa, których chcemy używać mają budować takie relacje między ludźmi, że nikt nie będzie pozbawiony swojej tożsamości, godności. Uczymy się używać słów, które nie burzą tylko budują, wspierają... bo słowo to potężna broń. Patrząc na swoją mimikę jak je wypowiadamy, słuchając tonu wydawanych dźwięków, możemy wytworzyć w sobie poczucie bezpieczeństwa. Że nikogo nie skrzywdzimy, ani siebie nie rozczarujemy.
KONSTATACJA
Życie jest za krótkie, żeby obracać się do tyłu. Patrz w lustro i szukaj siebie pragnącej, marzącej. Nie łudź się, że ktoś inny wyręczy Cię w Twoim życiu... spójrz w lustro... widzisz tam kogoś oprócz siebie?
Patrzę w swoje lustro i wiem, że tylko ja sama mogę wszystko zmienić. Świat sam się zmienił, nie pytał mnie czy się zgadzam na zmiany. Niby wchodziły małymi kroczkami, ale wielkie zamieszanie poczyniły. Tylko moje lustro, trochę poszarzałe, w narożniku pęknięte, jego srebrna oprawa wciąż lśniąca i ja w tej oprawie zadziornie spoglądająca, i pytająca: Lustereczko, lustereczko powiedz, co w życiu dla mnie jest najważniejsze? Podpowiedz mi, co uczynić bym jeszcze i jak uczynić miała, żeby wyciągnąć jak najwięcej ;-)))) z tego ziemskiego bytowania :-))
MOJE ĆWICZENIE
* Niedawno bardzo zostałam upokorzona, sprawiona mi przykrość została przez ludzi, którzy nie wiedzieć czemu uważają się za lepszych, mądrzejszych, piękniejszych. Tworzą rodzinkę opartą na kłamstwach, hipokryzji, udawaniu wiary. Bo jak można nazwać katolikiem człowieka, który co prawda biega co rusz do kościoła, ale jednocześnie postępuje niegodnie. Nie będę tu wypisywać tych wszystkich uczynków. Fakt, że doprowadzili mnie do płaczu i zranili kilka razy. Bardzo to przeżyłam. Odchorowałam. Aż przyszedł moment, kiedy wzięłam do ręki swoje lusterko i nie po to, by rzęsy pomalować lecz, żeby pogadać ze sobą... umocnić się patrząc w swoje odbicie... pocieszyć i podjąć decyzję: co dalej? Kolec w sercu tkwił. Będą w moim życiu w jakimś oddaleniu, bo to ludzie z rodziny są. Więc trudno na 100% od nich się odgrodzić. Nawet jeśli nie będę ich widywała, to będę o nich słyszała. To nieuniknione. Patrzę w to lustro i widzę zmartwioną mą twarz. Biorę prysznic, nakładam piękny makijaż, uśmiecham szeroko do lustra, na głowie spinam szałową fryzurę, w głowie układam misterny plan. - Ja Wam jeszcze pokażę mierne ludki! i mrugam porozumiewawczo raz jeszcze, do mojego lustra.
Lustro najlepszym przyjacielem... możesz się z nim spotkać kiedy chcesz i jeszcze pogadać, a jego odpowiedź będzie od Ciebie zależeć ;-) Mam rację? Dobry to sposób na nasze troski?
*** Do tego ma zaletę ;-)) nikomu niczego nie powtórzy :-)))
Znalazłam się przypadkowo na tej stronce i .........Bardzo pomogła Pani starej ,zagubionej kobiecie która nie radzi sobie ze sobą ,otoczeniem ,po prostu zgubiła się bidulka....Po prostu dziękuję.\\\\\stronkę w zakładkach zapisałam i pozwoli Pani że będę cichutko wpadała troszkę poczytać...Staruszka 70 lat Krystyna
OdpowiedzUsuńTRZYMAJ SIĘ.Nie poddawaj, tylko czerp nadzieję z siebie, bo Twoje odbicie w lustrz jest prawdziwe... patrzysz w nie na nie wystarczająco długo, żeby wiedzieć, że siebie nie oszukasz i sama najlepiej wiesz co Ci jest potrzebne i słuchaj siebie. A jak Ci jest bardzo źle, a wiem jak to może być, bo wierz mi, że wiele już przeszłam... nawet o tym nie do końca piszę. Tylko dzięki tej swojej wiary w siebie i nieustępliwego trzymania się życia, to ciągle tu jestem.A jak mi tak nap...a ból, że ryczę, to czołgam się po lustro nakładam maseczkę co to napina i nawilża, potem wklepuję co się da i dalej mówię do lustra - jutro będzie nowy dzień i ja muszę go przywitać jak najlepiej wyglądająca, bo on - ten dzień może być przez to dla mnie i dla mojego otoczenia piękniejszy:-))) Jakby co, to pisz do mnie na maila,. Możesz też zadzwonić. Chętnie pogadam:-))) Dziękuję, że do mnie zajrzałaś:-)))
UsuńWyglądasz jak zawsze zjawiskowo! Można od ciebie czerpać masę energii <3 Oczywiście często zaglądam do lustra i nie tylko po to by pomalować swoje usta, ale po to właśnie, żeby szepnąć sobie miłe słówko :)
OdpowiedzUsuńI tak trzymaj Kochana:-) Dzięki wdzięczne za komplementy i dobre słowa. Dobre słowa, które do siebie wypowiadamy bardzo wzmacniają. Jeśli będziemy siebie kochać i inni też się nie oprą kochania nas:-))
UsuńAle pięknie wyglądasz! :) Uwielbiam lustro i czuję się szczęśliwa, że moj mąż mnie opuścił w wieku 50 lat. Wtedy byłam bardzo chora, nawet nie rokowali mi dłuższego życia, a po rozwodzie jakoś wszystko idzie ku lepszemu. Porzuciłam nawet nielubiany i zbyt obciążający mnie zawód. Chociaż moje zdrowie nie jest najlepsze, to cieszę się tym co mam, że nikt nie musi koło mnie chodzić, zdobyłam nowy zawód, i w zadzie mam opinie wrednych ludzi. Mam sąsiadkę, która ma 90 lat. Nigdy nie wyszła za mąż, a jak miała partnerów to o 15 lat młodszych. Nigdy nie przyjęła do wiadomości swojego wieku, ma przyjaciółki, dba o siebie, o paznokcie. Ostatnio jest po operacji kolana, daje radę jak mało kto, a niektórzy bez taktu pytali po co jej teraz. Za miesiąc wybiera się na 18-tkę do rodziny, już zamówiła u mnie kolejny msnicure :)
OdpowiedzUsuńWszystkie Dorotki, to silne kobiety i Ty też taka JESTEŚ. Moja historia z mężczyznami ( w sensie mężami;-) ) jest taka, że pierwszy umarł. Byłam z nim prawie 26 lat. Był zazdrośnikiem, ale kochał mnie szaleńczo i wiele, wiele nauczył. Miał specyficzne poczucie humoru (oooo...zostało ono u mnie;-)) Mając 51 lat, po 6 latach od jego śmierci wyszłam za mąż powtórnie z ogromnej miłości. Okazało się, że miłość była jednostronna. Do końca pazerny facet chciał mnie i moją jeszcze najmłodszą, nieletnią córkę wykołować. I wiesz kochana po raz kolejny, to lustro mi pomogło. Spojrzałam w nie i już wiedziałam. Na rozprawę rozwodową odwaliłam się jak na wybieg mody, szpilki na 12 centymetrowych obcasach, twarz po maseczkach i kremach ujędrniona, i czerwona szminka na ustach. Nikogo nie udawałam. Byłam sobą. On cztery lata młodszy, zgarbiony, jąkający się, w sandałach nasuniętych na skarpety (fuj!) grał rolę pokrzywdzonego. I co? Na jednej rozprawie otrzymałam wyrok rozwodowy z wyłącznej winy tegoż faceta. Dlatego, że posłuchałam siebie. Dorotko. Same dla siebie jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami i Ty to wiesz najlepiej. Trzymam kciuki za Twoje zdrowie, bo moje też jest do bani, choć wyniki ponoć mam jak młódka (oprócz steranego w całości kręgosłupa), tylko nikt nie wie, co mi jest... ja wiem, że większość mieści się w naszej głowie, jak na siebie patrzymy. Wiek to jest stan umysłu i poczucie godności. A godności nie odbierze mi nikt. Nie pozwolę na to. Jesteś bardzo dzielna i ciesz się, ciesz. Dziękuję Ci za to, że mi towarzysz:-)))
UsuńSą dni kiedy nie znoszę patrzeć w lustro. I wiem, że muszę to zmienić...
OdpowiedzUsuńSerdeczne uściski posyłam, Dorotko.
Patrzę na tytuł tego Bloga--ciągle piszesz Doroto o sobie.A kiedy wreszcie napiszesz o tej starej kobiecie??:):):)Ewa.
OdpowiedzUsuń::-)))) Ja to Stara Kobieta... Stara Kobieta to ja. I ja się tego nie wstydzę. Zżyłam się już z nią. Wkurzają mnie jednocześnie i śmieszą, redaktorki, celebrytki z telewizji, które mówią o seniorach, do których same się już zaliczają;-) ale w formie jakby "ci tam seniorzy, to jacyś biedniejsi, gorsi, brzydsi, a one ciągle są za nawiasem tej społeczności lichej" A co je różni od Ciebie, mnie, że traktują siebie inaczej? Bo są bardziej zadbane, ufryzowane, sloganami innymi posługują się. Mówią o kobietach w swoim wieku jako babciach... I ja się temu przeciwstawiam. Ich poczucie bólu, piękna, młodości, nie jest lepsze, ładniejsze od mojego i innej Starej Kobiety z tramwaju. Nie wolno nikogo i niczym stygmatyzować...też wiekiem... w formie, że te osoby to spadające liście i trzeba je z jednej strony chronić, ale z drugiej, że to takie nieuchronne. Zero nadziei, zero uśmiechu i zupełny brak solidarnej wesołości, czułości... patrzenie z góry. Dlatego piszę tego bloga, żeby to spojrzenie na starego człowieka odwrócić. Całuję serdecznie:-)))
UsuńCudowna jest Twoja pokora i pragmatyzm,połączony ze szczyptą szaleństwa..Ludzi starszych jest coraz więcej i faktycznie należałoby nie bać się tego tematu.Nie zazdroszczę tym paniom z telewizji znakomitym:))Co kilka tygodni patrzą w lustro z przerażeniem...tu się sypie..tam się sypie..jak to zatynkować,lekko odrestaurować..?Twój blog jest jedyny w swoim rodzaju w powodzi"nigdy nie rdzewiejących"kobiet.Gratuluję.
UsuńMałgosiu Kochana. Każda z nas ma takie dni. Ale to gorzej jak w lustro nie patrzymy. Tyle nas wtedy omija dobrego:-)) Szkoda czasu by nie cieszyć się swoim odbicie dzisiaj. Jeszcze będziemy do niego tęsknić;-) Ściskam serdecznie:-))
OdpowiedzUsuńNajbardziej lubię lustro w łazience. Duże, oświetlone wpadającym przez okno łagodnym światłem. Opieram się rękami o blat pod-umywalkowej szafki, patrzę sobie w oczy i zaczynam: Oj Iwonka, Iwonka...czasami chwalę się, ganię albo po prostu stawiam się do pionu. Zależy od sytuacji. I wiesz co ? Pomagają mi te monologi. Najlepszego. Iwona P,
OdpowiedzUsuńOj, Iwonko Kochana. Mam to szczęście, bo znam też Twój. Słyszę więcej niż tu piszesz. Jesteś dzielną i bardzo dobrą kobietą. Pamiętasz , życzliwie wspierasz. Dziękuję, że jesteś:-)))
UsuńMój Boże ... co ja bym bez Ciebie Stara Kobieto poczęła ! Każdy Twój wpis wart więcej niż mnóstwo wizyt na kozetce . Dziekuje i biegne do lustra ! Marta
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za Twoje piękne słowa. To bardzo dla mnie motywujące, że nie trafiam swoimi słowami w próżnię:-)) Patrz w to lustro i ufaj jemu:-)) Buziaki:-))
UsuńJesteś bardzo mądrą kobietą.
OdpowiedzUsuńOjj tam, ojjj tam;-))) Dziękuję Ci bardzo i pozdrawiam serdecznie:-))
UsuńJak zwykle piękny wis mądrej kobiety. Jak ja lubię tu od czasu do czasu zaglądać. Pozdrawiam serdecznie, Renata :)
OdpowiedzUsuńDziękuję wdzięcznie i pozdrawiam serdecznie:-) Wszystkiego najcudowniejszego:-)))
OdpowiedzUsuń