19:19:00

Wydarzenia i noworoczne przemyślenia teściowej ;-)


To był trudny rok. A zmiany następowały tak szybko, że ciężko było za nimi nadążyć. A co najważniejsze, to nauczyć się z  tymi zmianami żyć... jakby się nic nie stało...  kiedyś to wędrówka w górę była, teraz to jest ślizg w dół... z oporami, bo trzymam się tej liny kurczowo, wierzę, że wszystko jeszcze raz rozpocznę od nowa.

W nowym miejscu, z nowymi ludźmi, z nowymi radościami...

Tyle miałam tych początków, teraz kolejny nowy daje nadzieję, że wszystko czego się dowiedziałam, doświadczyłam, to za pomocą mojej czarodziejskiej różdżki, wszystko da się, nie tyle odmienić... co znowu inaczej, by jeszcze nacieszyć się dla siebie i dla innych.

Pełno było takich momentów, o których pamiętać nie chcę... to one zszarpywały mnie z tej liny... na razie jak widać bezskutecznie :-))

Chciałam się już poddać, spaść, położyć i o nic nie walczyć.

Ale ja taka nie jestem, by łatwo i tanio się oddać ;-)  Powalczyłam w ostatnie dni roku :-))… na kręglach... postrzelałam w salonie gier, pozwoliłam papudze wejść sobie na głowę, zmoczyłam nogi w zimnym Bałtyku, wygrzałam w jacuzzi, dałam wmasować sobie borowinę w plecy, zabalowałam w prawdziwym pałacu, spotkałam ciekawych ludzi i zatańczyłam w balowej sukni... Dotrwałam do tej umownej zmiany cyfr w kalendarzu, przy moim niezmienionym peselu. :-))  A to niewiele z atrakcji, które sobie zafundowałam :-) Pewne zostawiam tylko dla siebie :-)))

Wdzięczna jestem minionemu czasowi, bo znowu wiele się nauczyłam, zrozumiałam i priorytety  (inne) sobie poustawiałam.
Przede wszystkim korzystać... z każdej możliwej chwili :-))))

Muszę jeszcze wiele siły i mądrości z siebie wykrzesać by nie tylko swoje życie po raz kolejny ułożyć na nowo, ale żeby być mądrym i radosnym wsparciem dla moich bliskich.
I dam z siebie wszystko!!!
A teraz nadszedł czas bym przygotowała się do nowej roli, roli teściowej.
Jestem już podwójną teściową, ale teraz od kwietnia to będzie nowe rozdanie.
I jak ja widzę tę swoją nową rolę?

A - Akceptacja - akceptuję wybory młodych, nawet jeśli wydają się niekoniecznie za dobre. Ich wybory, ich błędy... każdy ma prawo do swoich.
B - Błędów, wskutek których trzeba ruszyć z odsieczą i pomóc... nie należy im wypominać, tylko wspierać. Krzyki i wymówki nie są pomocne. "A nie mówiłam!" - najgorsze słowa.
C - Cierpliwość wykazuj, nawet jak coś wyraźnie nie pasuje. To podstawa dla obopólnych relacji.
D - Drańskie zachowania z jednej czy drugiej strony... sprawiedliwie piętnować. Ale zachowania, nie osobę. Nie zwalać winy na zięcia czy synową, bo do końca nie wiesz kto zawinił. Oni muszą sami to rozsądzić.
E - Egoizm wykreślić ze swojego postępowania, bo gdy od dzieci otrzymujesz dobro, tym samym płacisz. Gdy jest inaczej, próbujesz wyjaśniać i rozmawiać. Gdy się nie uda... odpuszczasz. Niech idą, biegną, lecą... jak chcą... jedno życie i szansa jedna. Nie masz prawa im jej odbierać.
F - Fałsz. Nie udawaj, że Ci jest miło w konkretnej sytuacji, jeśli jest zgoła inaczej. Mów prawdę. Prawda nie jest zła, jeśli przekazujemy ją z klasą, zrozumieniem i wytłumaczeniem. To prawda przynosi szacunek... nawet nieprzyjemna. Otwiera drzwi do wzajemnej dla siebie otwartości.
G - Granice. Określ od początku swoje granice, opowiedz jak byś chciała teraz się widzieć w tej nowej sytuacji gdy przybył Ci syn, czy córka nowa... Zapytaj, czego oni od Ciebie oczekują? To pozwoli na zrównoważenie wspólnych pragnień, dążeń i nie pozwoli do wybuchu skrajnych emocji. Rodzice jednej i drugiej strony są ważni. To od ich inteligencji i kultury będzie zależało jak w przyszłości ułożą się między młodymi relacje. Wbrew pozorom to bardzo ważne, aby żadna ze stron nie chciała górować nad drugą np. w bliskości, decyzyjności
H - Humor, poczucie humoru nie powinno Cię opuszczać w żadnym momencie. Nawet w tym, gdy Cię zięć zasypuje piaskiem na plaży z komentarzem: niech się mamusia przyzwyczaja do piachu :-)))) Przy tym ostatnim zasypywaniu piachem, może przypomni sobie ten moment i rozbawi nieco w tej smutnej chwili. Bo licz, że to smutna będzie dla niego chwila, jeśli przez cały czas bycia teściową byłaś dla niego nie tylko miła, ale też go swoją obecnością bawiłaś.
I - … I niczego nie wymuszaj... Lista długa. Każdy ma swoją.
J - Jesteś: teściową... nie pępkiem świata, urzędem skarbowym, najmądrzejszym sędzią, wszystkowiedzącą osobą. Dzieci mogą o Ciebie dbać, ale nie muszą niańczyć, bo swoje mają  sprawy...  nauka, praca, zabawa... kiedy, jak nie teraz :-) Zajmij się sobą zamiast zadręczać ich swoimi wizjami. Chyba, że coś ciekawego i inspirującego wymyślisz ;-)
K - Kobietą jest teściowa i powinna najlepiej ze swojej przeszłości wiedzieć jaka dla niej, jej teściowa była i powielać z niej to co dobre, a co nie wyyyguuumkować, i to szybko. W kłótniach małżonków nie brać udziału. Oni się pogodzą, tak jak Ty dawno z nikim się nie godziłaś :-))))) A Ty będziesz tą najgorszą, choć dobre chęci miałaś.
L - Luzik! Teściowa może być fajna gdy ma dystans do siebie i potrafi nie mieć wszystkiego za złe, tylko widzieć dobre strony.  To nie krzywda dla niej, że jej córka jest kochana, znalazła miłość, czy jej syn opiekuńczy już nie tylko dla niej. Trzeba umieć dzielić się.
Ł  - Łatwo nie jest, gdy ktoś nowy zaczyna być bliższy Twojej córce czy synowej niż Ty... mama... zawsze najważniejsza i najmądrzejsza... Ale synowa czy zięć to nie katastrofa... pomyśl, to ulga dla Ciebie, bo już Ty nie musisz o nic się martwić... troszczyć... kto inny przejął to, zdjął z Twoich barków. Wykorzystaj to jako drugą szansę na swoje nowe życie. Działaj tak dla ich (Waszego) wspólnego dobra, by chcieli Cię zaprosić do siebie na dłużej niż na wypicie herbaty (oczywiście gdy Ty tego chcesz... a jeśli chcesz to wspomnij o tym, ale nie narzucaj się...).
Dorosłe dzieci to skarb... Ty wszystko możesz... nic nie musisz... otwarta na propozycje, sama proponująca, ale? ale bez nacisku... wszystko do uzgodnienia, ustalenia.
M - Mieszkanie. Najlepiej mieszkać osobno... dwie panie w kuchni, to trudne... chyba, że nauczysz się być bardziej koncyliacyjna i nie będziesz upierać przy zabielaniu sosu czy spierać o fryzurę kochanego syna czy sukienkę córeczki. A o krytykowaniu koloru ściany w ich pokoju.... w ogóle nie ma mowy.
N - Nie musisz! Nie musisz wszystkiego wiedzieć, dopytywać i kontrolować... Przyjmuj tyle, ile się od nich dowiesz. Nie musisz swojego zdania, zupełnie do tego nie pytana… ogłaszać, Chyba, że sami Cię o nie poproszą.
O -  Opowiadaj o różnych sytuacjach ze swojego życia, najlepiej o tych zabawnych... miej w nich do siebie dystans i w ten sposób nauczysz ich dystansu do ludzi, spraw i rzeczy... wtedy uczysz i bawisz jednocześnie. A takie zwierzenia niesamowicie zbliżają teściową do zięcia czy synowej. Bądź sobą.
P - Pamięć. Konfliktowe sytuacje mogą się zdarzyć... czasem bez powodu... czasem z ważnego powodu... ale nim ruszysz z gniewem nieprzemyślanym, położysz Rejtanem... spójrz na zięcia czy synową, jak byś była ich rodzoną matką... łagodną, sprawiedliwą, wymagającą, a nie wciąż niezadowoloną teściową, bo synowa nie taka wymarzona, a zięć nie taki mądry i do tego bez pieniędzy. Zapamiętuj dobre chwile, nie rozpamiętuj złych, bo drążenie w ranie jej nie zagoi.
R - Radość okazywana z każdej wizyty zięcia czy synowej... bardzo ich do Ciebie przekona, Skoro Twoja córka czy syn dokonali takiego wyboru … i młodzi się kochają, to tylko im klaszcz... miej zaufanie do obojga i okazuj im swoje szczęście.
S - Szalik. O szalik na szyi synka mogłaś się martwić (znaczy o jego brak, gdy było zimno, a on był mały... znaczy synek, nie szalik ;-))… teraz to jego sprawa jak się będzie ubierał. Robienie wyrzutów jego młodej żonie w/w sprawie jest śmieszne po prostu z założenia, a dla niej zwyczajnie przykre.
T - Teściowa. Ileż to żartów, kawałów, memów w internecie o niej... Pomyśl jak Ty byś chciała być traktowana, postrzegana, jak cenisz sobie wolność i niezależność... pomyśl, że Ci młodzi chcą tego samego. Nie utrudniaj im tego swoim ocenianiem, czarnowidztwem. To jest ich czas. Ty w tym czasie możesz być wredna, irytująca, albo rozumiejąca i zabawna. Może Ty, właśnie Ty zmienisz sposób odbierania teściowej. Fajnie być prekursorką w dziedzinie: teściowa, fajna babka :-)
U - Uczenie. Żeby uczyć zięcia czy synową jak mają wychowywać swoje dzieci, samemu trzeba było nie popełniać swoich błędów w stosunku do własnych dzieci. Bo nikt tego idealnie nie robi i nie zrobił. Można powiedzieć, nakierunkować na podstawie własnych nie całkiem dobrych doświadczeń. Ale na tym koniec. Żadnego terroru emocjonalnego, szantażu opartego na wymuszeniach ze względów ekonomicznych. To ma być nowa rodzina, a nie przedsiębiorstwo kierowane przez teściową.
W - Wnuki, gdy na świat przybędą... nie są Twoją własnością... rodziców zresztą też nie. Ale to oni, rodzice, oni pokazują im życie i drogi, którymi mają chadzać. Twoja synowa czy Twój zięć, to ich... nie Twoja rola, domena w życiu tych małych istot. Ty miałaś swoje dzieci, swoje szansy, swoje prawa i obowiązki. Teraz możesz się przyłączyć, patrzeć, ale nie masz prawa podrywać rodzicielskiego autorytetu, za ich plecami indoktrynować. Narzucać swojego zdania, wtrącać do wychowywania.... nie, nie masz prawa. Podsuwać mądre książeczki i nie narzucać się ze swoją nadgorliwą miłością.... do tego masz prawo.
Z - "Zgoda buduje, niezgoda rujnuje". Taki moja babcia*, teściowa taty wyhaftowała na ręczniku i powiesiła w kuchni, na wieszaku. Gdy mama z tatą się prztykali, ten ręcznik pod oczy im podtykała i dodawała: ale sami musicie do tego dojść, ja tymczasem idę do Reni (albo kościoła... zależało od sytuacji ;-) ) Ubierała się i wychodziła z domu. - Jakby co, to wrócę za dwie godzinki.
A  ty malusia (to do mnie było) zobacz co miś tam rozrabia z Martusią w drugim pokoju ;-)
To mądra teściowa była :-)) Tato bardzo ją kochał :-)
Ż - Życie każdy ma jedno, swoje do przeżycia. Byłaś młoda ciałem jeszcze, bo mniemam, że duszą dalej jesteś ;-)) i denerwowały Cię opinie, sarkazmy Twojej teściowej... nie popełniaj jej błędów... NIE WPIERDALAJ SI… MIEJ SWOJE ŻYCIE. A jeśli dopuszczą Cię do ich życia, to ciesz się, wspomagaj radą nienachalną, radością niewymuszoną i uśmiechem zaraźliwym.

* Mam nadzieję, że wdałam się w swoją babcię :-)))

A w Dzień Babci... Warto wrócić do tekstu o babci Mariannie :)
https://starakobieta-i-ja.blogspot.com/2018/01/babcia-marianna-i-ja.html?m=0







14 komentarzy:

  1. Święte słowa... Niestety, ani ja już nie mam teściowej, ani zięcia takiego ślubnego. Zięć zginął potrącony 6 lat temu, córki za mąż wychodzić nie chcą. Porady jednak warto pamiętać, serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja nie mam żadnych teściów, ani rodziców... nigdy nie wierzyłam, że moich rodziców kiedyś nie będzie koło mnie... ciągle to do mnie nie dociera... ciągle gadam z nimi... jakby za ścianą byli. Ściskam serdecznie:-))

      Usuń
  2. Zapiszę to sobie w notatniku.
    Wcale nie widać byś była stara kobieta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miła jesteś. Dziękuję:-)) Pozdrawiam serdecznie:-)))

      Usuń
  3. Niby wszystko wiem, ale kilka błędów popełniłam. Teraz jestem jednak mądrzejsza i dzięki temu szczęśliwsza, bo mam bardzo dobry kontakt z synowymi. Pozdrawiam Iwona P.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oni Ciebie bardzo też kochają i szanują, bo niczego nie udajesz. Buziaki przesyłam:-))

      Usuń
  4. Dorotko, na pewno jesteś wspaniałą teściową.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba by zięciów zapytać:-)) Serdeczności przesyłam:-))

      Usuń
  5. Pięknie Dorotko wyglądasz... a tekst... jak zwykle napisany w punkt... Czekam na kolejny...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję wdzięcznie. Będą następne, obiecuję:-))) Całuski przesyłam:-)))

      Usuń
  6. Nie ma ludzi idealnych, dajmy sobie prawo do popełnia błędów, ale najważniejsze - przyznawajmy się do tego, że nie zawsze jesteśmy super!
    Na pewno jesteś dobra teściową, lub starasz się nią być tak jak potrafisz 👍
    Pozdrawiam Alina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, każdy błędy popełnia. Ja popełniłam ich całe mnóstwo, ale wiem jedno... wszystko da się naprawić, tylko wola musi być po obydwóch stronach:-)) Uściski:-))

      Usuń
  7. W zasadzie pod wszystkim się mogę podpisać droga imienniczko :)
    Niedawno zostawszy teściową mam o tyle łatwiej ( a może i trudniej) że dzieci dosyć daleko to i wtrącać się nie ma za bardzo jak ;)
    Niemniej do tego mi daleko, jak zapytają o radę - podpowiem jak ja bym zrobiła.
    Od kierowania cudzym życiem jestem daleka.
    Żyj i pozwól żyć innym. Czyli daj tez szansę na popełnianie własnych błędów...

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak właśnie sądzę. Dzieci nie dla nas są, tylko dla świata i mają prawo do swoich wyborów. My rodzice możemy tylko wspierać... i tyle. Uściski przesyłam:-)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Stara Kobieta... i ja , Blogger