Idą święta. Jak Polska długa i szeroka cała, wszyscy się cieszą na święta. Jedni dlatego, że odsapną trochę od pracy męczącej, inni, bo wyjazd z ukochaną dawno odkładany się wreszcie dokona, albo wreszcie z dawno nie widzianą rodziną się spotkają. Ludzie głęboko wierzący nie mogą się doczekać narodzin swego Pana i z okazji Jego narodzin chcą świętować. Dzieci, dzieci przede wszystkim czekają na prezenty.
PREZENTY to w każde Święta, corocznie według tradycji muszą być. Dorośli zresztą też na nie po cichutku liczą. Głośno zaś zastanawiają: co kupić żonie... przecież generalnie ona wszystko ma... może pierścionek, ale siódmy, kamasze do dreptania po chacie - obrazi się. Jaką jej zrobić prezentową niespodziankę, by cieszyła się, a nie w pierwsze po Wigilii święto, boczyła. Takie to są dylematy. Bo czy tacie kupić nowe do wędki, spławiki, a wtedy mama się obrazi, bo tata znowu na ryby chętnie latem będzie jeździł, a ją samą zostawi w domu, a ona nie lubi z nim wędkować.
To nudne jest i kończy się zawsze źle, bo jak nałowi, to ona musi patroszyć i smażyć je. On ich tak nie jada, bo on z nie lubi z jeziora ryb, bo ości mają zbyt wiele. Chyba, żeby trafił się sandacz lub sum, ale to tylko senne marzenia są.
Z kolei mamie... krem, perfum (ten co lubi, cholera drogi jest), mówiła coś o gorsecie... lecz czy to wypada, nie sugeruje, że mogłaby mniej pulchna być i dieta ostatnia jej nie pomogła. Mąż... mąż marzy o nowym samochodzie, więc obojętnie co dostanie będzie niezadowolony... bo to niepotrzebne, jeśli chodzi o krawat (po co mu zresztą kolejny zwis), a pachnidła jakie... w łazience, na półce cały ich sznur. W tym dwa zupełnie nienapoczęte.
Z dziećmi też nie jest łatwo. U młodszych pełne szafy klocków, lalek, wózków, samochodzików, piszczałek, trąbek, pędzących po torach na dywanie rozłożonych pociągów i książeczki kolorowe takie i inakie. Starsze już mają smartfony według najnowszej mody, tablety w szafach już zapomniane, nawet najnowsze laptopy, spodnie i buty firmowe, zegarki markowe, konsole do grania...itp.itd. To nie te czasy kiedy człowiek bez względu na wiek cieszył się z kawałka suchej kiełbasy, nawet sztucznego miodu, a pomarańcze to rarytas był.
Zwykła gra planszowa "Grzybobranie", a jak lalka mówiła mama, to babcia się nawet cieszyła i myślała, że na Gwiazdkę trafił jej się kolejny wnuk.
Wypchany trocinami miś cieszył bardziej niż ten welurowy dziś. I wyrób czekoladopodobny, a nie jakaś tam Milka fioletowa w kilkudziesięciu smakach, sprawiał radości wiele.
Trudne decyzje Mikołaj musi podjąć w prezentowym kupowaniu i niezależnie czy jest teściową, żoną, kochanką czy matką – on wie, swą rolę musi spełnić trafnie, żeby przy stole zamiast uśmiechów i fajnych zapachów nie było ponurych na twarzach grymasów.
List do Mikołaja.
Święty Mikołaju, Ty mnie znasz i ja Ciebie znam.
Dla mnie Świętym Mikołajem jesteś cały rok. I w tą Wigilię Świąt – po prostu bądź. Ty byłeś, jesteś i będziesz moim największym prezentem.
Cicho... nie śmiej się tak głośno... dzieci u sąsiadów śpią.
...ja...
Świetnie !!! Radości od św. Mikołaja :)
OdpowiedzUsuńDostaję ją każdego dnia. I każdemu takiej życzę.
UsuńZ pewnością dawniej łatwiej było cieszyć się ze wszystkiego!
OdpowiedzUsuńJa potrafię cieszyć się z każdego drobiazgu i to jest niezmienne.
UsuńJa pamiętam czasy kiedy dostając taśmę gum (takie kulki) byłam wniebowzięta :) cieszyłam się z drobiazgów :) dalej się cieszę. A teraz dzieciaki jednak mają wymagania..
OdpowiedzUsuńTeż pamiętam te czasy, ale ja do dziś umiem cieszyć się z najdrobniejszych drobiazgów, i przez to zawsze jest u mnie radość.
UsuńDziś ludzie mają wszystko, więc nie umieją się ciszyć z niczego. Wiem, uogólniam, ale to prawda, że kiedyś było łatwiej. Dobrze pamiętam smak pomarańczy dzielonej oszczędnie na cząstki. I czekoladopodobnej "czekolady". A nad grą planszową czy układanką (nikt wtedy nie mówił "puzzle") zasiadała cała rodzina.
OdpowiedzUsuńO tym, że uwielbiam Cie czytać, pewnie już wspominałam...
Radość, radość każdego dnia z byle drobiazgu, to bardzo ułatwia życie i wzbogaca niesamowicie. Pozdrawiam serdecznie jak umiem najlepiej.
UsuńZgadzam się, że kiedyś umieliśmy cieszyć się "małymi - dużymi" rzeczami. Teraz dzieci często nie wiedzą co chcą, bo mają już wszystko. Trochę to smutne, ale taka jest dzisiejsza rzeczywistość. Pomimo wszystko ja bardzo lubię święta :)
OdpowiedzUsuńŚwięta, odkąd nie ma mojego męża, moich i jego rodziców, to są jakby rocznice od kiedy ich nie ma. Staram się jednak o tym nie myśleć i cieszyć, że mnie się udało kolejny raz być ich uczestniczką. Pozdrawiam słonecznie.
UsuńMamy za dużo po prostu. Za dużo mają nasze dzieci. I tylko empatii i radości z bycia razem jakoś tak mało...
OdpowiedzUsuńPrzejedzeni dobrobytem zapominamy, że jesteśmy tutaj tylko na chwilę i warto być razem w trakcie jej trwania.Ściskam.
UsuńAleż mi się przyjemnie czytało ten tekst. I sama w nim prawda. Faktycznie w czasach gdy wszyscy wszystko mają, coraz trudniej obdarowywać bliskich. W tym roku już nie zdążę, ale w przyszłym zaproponuję, żeby nie robić sobie prezentów świątecznych, ciekawa jestem co powie na to moja kochana rodzinka.
OdpowiedzUsuńBądź sobą w każdym swoim życiowym posunięciu. To trudne jest, ale opłaca się, bo wtedy zobaczysz jak w soczewce, czy Ty dla kogoś przedstawiasz warość, czy prezenty Twe.
UsuńALe świetnie wyglądasz! Akcent Musztardy pięknie się preentuję :) Obserwuję :) Buziaki
OdpowiedzUsuńSerdeczności za te przemiłe słowa. Buziaki również gorące.
UsuńUwielbiam patrzeć na Panią, tyle energii, oby tak dalej!!! Co do prezentów. Faktem jest, że kiedyś mimo biedy było łatwiej i człowiek cieszył się ze wszytskiego a teraz???? Mam odwieczny problem co kupić chrzesniakom bo oni wszytsko mają, dosłownie WSZYSTKO!!!
OdpowiedzUsuńI teraz można cieszyć się z drobiazgów... w miarę upływu czasu zmniejsza się zapotrzebowanie na gadżety, zwiększa na bliskość z ludźmi i spokój. Szkoda, że za późno do tego dochodzimy.Trudno zastąpić ukochaną żonę nowym laptopem. Tak się po prostu nie da.Dzięki za serdeczności, to mi daje siłę.
UsuńPiękna sukienka :)
OdpowiedzUsuńDZIĘKUJĘ i pozdrawiam serdecznie.
UsuńPiękny post...aż mi się łezka zakręciła jak o tych rybach czytałam, bo to jakby o moich rodzica, było tak dokładnie jak piszesz :) ( pozostały wspomnienie, ale za to jakie) dziękuję i zostaję u Ciebie na dłużej, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZapomniałam dodać że wyglądasz pięknie, rękawiczki i torebka są obłędne!!!!
OdpowiedzUsuń