17:11:00

KOBIETA idealna. (Koniecznie czytać szybko, na jednym oddechu, dechuuu)

Z wykształcenia... mniejsza o to... z zawodu... też nieistotne... reszta to, to ma być to kobieta. Jeśli żona to dobrze, żeby była uległa. A partnerka, najlepiej, żeby była co najmniej ładna, już bez wymagania piękności, byleby nie zabrakło jej zgrabności. Taka odpowiednia kobieta to powinna być na cały etat. W pracy powinna dużo zarabiać, ale tylko do 15-ej, bo musi zdążyć dzieci ze szkoły podjąć i dalej podrzucić na chiński lub zwyczajnie angielski, w niektórych przypadkach na karate, albo co tam wymyślił naczelny mąż. W międzyczasie, gdy brać się będzie dokształcała, to ona upichci smaczny kotlecik lub kurczaka w złocistej panierce (pizzę z restauracji pichci tylko mąż, ewentualnie chińszczyznę w pergaminie... w gratisie wino i może jeszcze po meczu – wieczorny seks, żeby się znużonemu mężczyźnie dobrze spało). Lecz nim do tego dojdzie, że będzie już rano i jeszcze przed śniadaniem, i budzeniem dzieci on ku pamięci, po powtórnie danej porcji seksu rozleniwiony będzie przepatrywał monitor komputera, i odczytywał z telefonu esemesowe treści, to ona.... znaczy kobieta, żona... jeszcze odrobi z dziećmi lekcje, popszyszywa guziki, wyprasuje koszulę, nałoży na twarz maseczkę, wyśle raport mailem szefowi, pokroi sałatkę, oczyści wątróbkę, odbierze 13 telefonów, powiesi ranną z pralki przepierkę, podejmie czynności rozjemcze w przypadku spięcia się brutalnego psa Dominika i kota Pryka. Przy okazji bycia w łazience, bo zbytnio wody się opiła by zgasić pragnienie na jedzenie, ale na to konkretnie brakło już czasu... wyczyści kuwetę, wyniesie śmieci, pogada o pogodzie z sąsiadką jak ona ze śmieciami, a ta z pełną siatką z zakupami. Tylko o pogodzie gadka, by nie nastąpiła wpadka, że mąż podąża ze swej roboty (pardon... strasznie ambitnej pracy), a tu obiad niegotowy. A ona, znaczy kobieta zamiast perfumami od pana Diora, leci zwykłym na smalcu, wczorajszym kotlecie, co przygrzewała go w pośpiechu, bo wpadł na chwilę jej brat, w celu pożyczenia wiertarki, a w pracy taki horror właśnie od rana miał, więc śniadania nie zjadł i tego kotleta wtrącił chętnie. Wow... a jeszcze ona jest młodą żoną, w sensie kobietą, bo żoną jest starą raczej, już 10 lat z okładem będzie i musi wyglądać jak wiosna, choć czuje się zmęczona i nieświeża jak wyleniały miś (misia raczej, bo to kobieta). I ona to wszystko robi, bo to jest KOBIETA, nienaturalnie wytrzymałe i odporne zwierzę. Miau...

19 komentarzy:

  1. Długo jej sił nie starczy...

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety, ale to prawda. Jeszcze w wielu domach, rodzinach, kobieta jest tą przez małe "k". I niestety to ona sama "pisze się" z tej małej litery... Smutne, bo to nadal pokazuje myślenie Kobiet, że prawdziwą wartość, może nadać jej mąż, mężczyzna a nie ona sama...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dawniej rządził patriarchart i to z tradycji, z domowego przekazu, nauk kościoła wynosił się przekonanie, że głowa rodziny to facet i on tylko wszystko może, a kobieta to jego poddana, ale moja babcia już mi na ucho mówiła, że owszem... mąż to głowa rodziny, a ty jesteś jej szyją i musisz odpowiednio kręcić tą głową, żeby tobie i dzieciom, dobrze było. To była bardzo mądra kobieta cho nie znała słowa emancypacja.

      Usuń
  3. Amen!Bardzo mi się podobało.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeden post przeczytałam i od razu zrozumiałam,że zostać muszę i przeczytać tę kobiecą duszę.Nie muszę ,chcę bo czuję że tu się zrelaksuję.POZDRAWIAM!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się ogromnie, że wpadłaś do mnie. Postaram się nie zawieść Twojego zaufania. Zaprosiłabym Cię na ciacho, ale jeszcze nikt nie wpadł na to jak wirtualnie doznać zapachu i smaku. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  5. I dlatego nie piszę się na małżeństwo. Żeby mi się czasem taki scenariusz nie trafił, bo nie wiem czy sił by mi starczyło, żeby sobie trochę życia wywalczyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdziwej miłości i przyjaźni serdecznej nawet małżeństwo nie zaszkodzi.

      Usuń
  6. Starałam się przeczytać na jednym oddechu, żeby szybko było..
    Oj bywa tak, bywa jeszcze w wielu domach.
    Wszystkiego dobrego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bywa, bywa, znam takie przypadki i nie są one, z kobiety indywidualnego wyboru. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  7. No nie , olać to wszystko! Czytało się fajnie, wyobraźnia na chwilkę w ten młyn mnie przeniosła, ale... nie, nie, nie! Wracam! Wolę tak - siedzę w fotelu, kawkę popijam. Reszta mnie nie interesuje. Głodny? Knajpa! Pranie? Pralnia! Dzieci? Są Twoje! Niania się przyda! A potem... wychodzę, mam spotkanie, biznesowe. Ktoś musi na ten dom zarabiać!
    Pozdrawiam, fajny blog
    http://domklary.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, że tak w swoim czasie miałam, że prowadziłam firmę, a w domu gromadka dzieci i ON ... oczekujący na żonę mąż. Tylko, że umiał włączyć pralkę i zająć się dziećmi. Nie rozumiał, że nie mogę być jednocześnie w domu i zarabiać pieniędzy, i że muszę pracować również z mężczyznami. Zawsze coś było "nie tak", ale cóż... Pozdrawiam i życzę udanych interesów, i zrozumienia w domu.

      Usuń
  8. W ten ostatni dzień roku życzę Ci, kochana, żeby nigdy nie opuszczała Cię radość ducha, młodość serca i giętkość pióra. Szczęśliwego Nowego Roku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję. Jestem wzruszona. I Tobie Kochana życzę wszystkiego czego tylko pragniesz dal Siebie i Twoich Bliskich. Serdeczności.

      Usuń
  9. I tak to nasze życie leci. Podle (czasem). Ale bądźmy dobrej myśli, że nie u każdej jest taki młyn. Czego życzę nam wszystkim i miłej gospodyni bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Czasem jest to życie niewesołe, ale ilu nie dane było znaleźć się na tym ziemskim globie, więc trzeba doceniać wszystko co się ma i ŻYĆ. Życie piękne mimo wszystko jest. Pozdrawiam gorąco.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Stara Kobieta... i ja , Blogger