SERCE to najpiękniejsze słowo świata.
Tak brzmią słowa piosenki z ubiegłego wieku, śpiewanej przez Irenę Santor.
SERCE to tytuł zbioru opowiadań Edmunda Amicisa, włoskiego pisarza z XIX w., którego w tłumaczeniu autorki "Krasnoludków i sierotki Marysi" i "Stefka Burczymuchy" (co udawał wielkiego zucha, a małej myszki się bał), czyli Marii Konopnickiej, słuchałam (jak mi się wydaje od bardzo wczesnodziecięcych lat), potem dostałam w prezencie od taty. Książka była gruba, w oprawie udawano-skórzanej, załatwiono-kupionej (takie były czasy) w kolorze ciemnego granatu z czerwonym sercem na okładce. W środku kolorowe, bardzo malarskie ilustracje. To była książka o chłopcach i dla chłopców, i oczywiście taka być nie przestała.
Tamtej pierwszej, pięknej już nie mam, ale ciągle o niej pamiętam, bo wiele razy ją czytałam, choć na początku wręcz bałam tych smutnych historii.
To książka o miłości, rodzinie, odpowiedzialności, dobroci, łzach i cierpieniu, o ciężkiej pracy, o bohaterstwie, o wszystkim co daje siłę.
Napisana jest językiem prostym i w dzisiejszych czasach Grzegorza Kasdepki (polskiego, bardzo popularnego pisarza dla dzieci) nieporywająca.
"Od Apeninów do Andów"
Dzisiejsze małe dzieci nie zrozumieją podróży 13-letniego chłopca, Genueńczyka, który ruszył do Ameryki, żeby odszukać swoją mamę, która wyjechała by zarobić na pogrążoną już w ubóstwie rodzinę... dużo pieniędzy, w krótkim czasie (historia jakby dzisiejsza). A jednak wlokąca się długo jak poszukiwania matki zdeterminowanego chłopca.
Ta kończy się dobrze. Upór chłopca prowadzi nie tylko do odnalezienia ukochanej rodzicielki, ale też do ocalenia jej życia. Wzruszająca i pouczająca.
"Przy łożu taty" wzrusza gdy chłopiec spędza godziny przy umierającym mężczyźnie myśląc, że to jego odnaleziony tato i zbliża się do tego mężczyzny emocjonalnie bardzo intensywnie. Na szczęście, jego własny okazuje się kimś innym i jak najbardziej żywym.
Ale mały zbawca swej matki z opowiadania "Krew romańska", Ferruccio umiera na rękach babci uderzony w kręgosłup nożem mordercy.
"Mały pisarczyk z Florencji", Julek ... doznał w życiu wiele upokorzeń, pracował po nocach, by ulżyć w zwykłych wydatkach rodzinie.
"Mały patriota z Padwy", "O sardyńskim doboszyku" i wiele innych opowieści o sercu, którym kierowali się bohaterowie tych opowiadań choć czasem rozum mówił, co innego.
Stara, zapomniana, archaiczna wydawałoby się lektura, ale można spróbować przeczytać dzieciom lub wnukom jednocześnie tłumacząc te minione czasy. Przy okazji nauczyć historii. Czasy i ludzie się zmieniają, ale emocje przeżywamy wciąż te same.
Dość wcześnie warto by było, żeby dziewczęta i chłopcy dzisiejsi wiedzieli, że SERCE to nie tylko organ ssąco- tłoczący, to wartość najwyższa, to najcudowniejszy w życiu skarb, to hymn miłości, to czyjeś imię takie drogie... posiłkując się słowami pięknej piosenki.
Ta książka wróciła do mnie dzięki mojej córce, która" ściągnęła" mi ją z antykwariatu, w wydaniu Wydawnictwa Cyklady pomniejszonym (niestety) z 1997r.
Przeczytałam ją ponownie jednym tchem. Wróciła aksamitna bordowa kanapa w wytłaczane czarne kwiaty, odziedziczona po zmarłej babci (ze strony taty), którą mama przykrywała (kanapę oczywiście, nie babcię) jasnym, grubym, gryzącym kocem, bo sama chyba jej się nie podobała. Ja na tej kanapie siedziałam i Amicisa, i inne jeszcze książki czytałam. A dzisiaj Wam o tym opowiedziałam jak umiałam.
Nie czytałam tych opowiadań ale widzę ze warto po nie sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńMam tę książkę, mam do dziś i nieodmiennie mnie wzrusza.
OdpowiedzUsuńA ja mam, czytałam, pamiętam, ale jakoś nigdy mi się nie podobała - ani w dzieciństwie, ani już znacznie później. Jedna z tych, które przeczytałam z konieczności. W sumie nie wiem dlaczego - może w tym samym czasie czytałam inne, takie dla mnie ówczesnej ciekawsze.
OdpowiedzUsuńPorządna literatura, takie tematy (ciężkie tematy) raz na jakiś czas warto przerobić :)
OdpowiedzUsuńSerce Amicisa to dla mnie wspomnienie dzieciństwa. Zawsze uwielbiałam czytać i zamiast lalek dostawałam książki, między innymi tą. Dziękuję Ci za przypomnienie:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisany tekst. A co do książki, to choć j uwielbiam to nie miałam szczęścia by na tę trafić. Obawiam się jednak, że rozczulałabym się przy niej niemiłosiernie, więc może to lepiej?
OdpowiedzUsuńJedna z książek z dzieciństwa, która najbardziej zapadła mi w pamięć...:)
OdpowiedzUsuńTo moje cudne wspomnienie dzieciństwa.
OdpowiedzUsuńPięknie napisane :)
OdpowiedzUsuńJa nie bardzo mam czas na czytanie książek, choć bardzo żałuję:(
OdpowiedzUsuńPamiętam, jak czytając ją, wzruszałam się do łez...
OdpowiedzUsuńnie czytałam ale żałuję zwłaszcza ze tyle emocji wzbiera;)
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPiękny wpis prawie jak zwykle. Zachęciłaś mnie bardzo i już szukam w necie jej. Serdecznie pozdrawiam i proszę o jeszcze. Hanna
OdpowiedzUsuń