- Nie takie duże – krzyczy piskliwie (skala głosu zadziwiająca) wielka kobieta, do jeszcze większego mężczyzny, wybierającego do siatki, ziemniaki.
Wzburzona dopadła do
niego, wysypała ziemniaki, z tekstem nieznoszącym sprzeciwu –
od nowa kolego.
- Kolego? - powtórzyłam zadziwiona, myślałam, że to mąż jest jej właśnie. Bardzo do siebie wizerunkowo pasowali... On Wielka i on Wielki. Wybieram swoją marchewkę, aż tu do uszu mych dochodzi powtórne piskliwe tokowanie.
- Nie takie zielone, lebiego – to się tym razem tyczyło, nieodpowiedniego wybierania winogron przez Wielkiego.
Wielka kobieta
dusiła jabłko po jabłku sprawdzając ich ... nie wiem,
wytrzymałość czy dojrzałość, w każdym razie one od tych
dotyków jakby siniały i w ogóle się Wielkiej chyba w końcu nie
podobały. Zresztą same się z rozerwanej siatki rozsypały.
- Cholera jasna, wszystko przez ciebie - znowu warknęła Wielka na swojego Wielkiego stojącego nieopodal przy skrzynkach z winogronami.
- Zamiast mi tu pomóc to godzinę wybierasz winogronko, po winogronku i zobacz co się stało – kontynuowała już bardzo zła, kierując groźne spojrzenie na Wielkiego. - I bananów nie kupujemy - dodała wyjmując już ulokowane w koszyku żółte owoce.
- Ależ wróbelku, ty się nie denerwuj, zaraz wybierzemy nowe jabłuszka i jeszcze kupimy karkóweczkę, bo dzisiaj słonko, promocja jest na nią – odezwał się tonem wysoce ciepłym i przyjaznym – Wielki, jednocześnie zbierając rozsypane jabłka.
- Wróbelku, słoneczko – to słowa chyba nie do koleżaneczki, raczej do żoneczki – pomyślałam sobie przy ważeniu marchewki, przenosząc swoje zainteresowanie na cebulę czerwoną, ale kątem oka obserwując intrygującą parę. Zresztą nie znam się na ornitologii, a tym bardziej na astronomii, ale Wielka według mnie to jastrząb raczej była i do tego czarny, i kula ziemska, a nie słońce, jej głos to taki wronio-koguci raczej. Trudno jednak wołać do kogoś... kulko ty moja ziemska, nie denerwuj się przecie, albo jastrząbku.I tak sobie w myślach rozważałam i za jakimś bliżej nie znanym, nieopisanym jeszcze odruchem Pawłowa podążałam za tą parą i zamiast robić zakupy, bezczelnie podsłuchiwałam.Tak dotrwałam z nimi do nabiału, gdzie podsłyszałam, że Wielki jest... jaki stary taki głupi, i że mu nie wolno kupować masła, bo nie wolno mu go jeść, bo cholesterol mu podskoczy, a bez tego wielki jest. Na to Wielki pokornie kiwał głową i pchał pełny wózek przeróżnych wiktuałów, które dokładała Wielka, a przed nim biegł Wróbelek i świecił świdrującymi oczkami badawczo na lewo i prawo.Przy mięsie było, o Zosi i Felku Pawlakach, co przyjdą na grilla wieczorem i Wielkiemu w żadnym wypadku nie będzie wolno pić wina, ani też piwa, bo tym dostaje małpiego rozumu, i przystawia się do Felka.
- ??? - przystawia się do Felka? Nie do Zosi? - faktycznie nie powinien stanowczo pić. - pomyślałam rozbawiona.
Przy bułeczkach
posypanych makiem i sezamem dowiedziałam się, że białe pieczywo
jest niezdrowe i Wielkiemu nie wolno się tak objadać bułeczkami,
bo to od nich, ma taki wielki brzuch.
-
Ciszej kwiatuszku, ludzie słuchają – zaoponował cicho Wielki
- Tam jest żytni, z ziarnami więc tego bierz – rozkazał Wróbelek (na drugie też chyba Kwiatuszek) sam napychając z piętnaście bułeczek do papierowych torebeczek ignorując prośbę Wielkiego, głosu wcale nie zniżając.
Wielki, cały
czas był bardzo spolegliwy, ustępliwy i raczej milczący.
Przy kasie
okazało się, że Wielki - to Koteczek, a Wróbelek umie miło
ćwierkać.
- 257,90 – powiedziała kasjerka
- No dalej Koteczku, no wyjmuj portfelik i płać, nie tamuj kolejki – zaćwierkał Wróbelek z ujmującym uśmiechem.
Biedny ten
Wielki... taki facet to też zasadniczo od małego ma już
przechlapane... żałośnie pomyślałam.
- Najpierw
gdy mały jest, to mu nie wolno mieć mokro w majtkach, bo niby duży
już jest.
Potem nie wolno
podkradać siostrze słodyczy, bo to niezdrowe jest (słodycze czy
podkradanie)
- Nie wolno bić
koleżanki, bo można się przy tym spocić i przez to chorym być.
- A nie wolno
chorym być, bo babcia wtedy z opieką musi przyjść, a tata wcale
jej tu widzieć nie chce, bo wtedy wątroba go boli (taty wątroba
ma oczy?)... jak powiedział ostatnio mamie
- Nie wolno
zrywać gruszek w ogrodzie sąsiada, bo to tak marny gatunek.
- Nie wolno się
z koleżanką bawić w lekarza, bo nie za ładna jest.
- Nie wolno
odpychać zatkanej dziurki od klucza, bo po to zapchana ona jest, by
nie podglądać jak tata i mama... no wiecie... jak w tym filmie,
co też go nie można... nie można oglądać w internecie, bo to nie
dla dzieci, obrazki są.
- Nie wolno
oglądać gołych babek w czasopismach boś jeszcze nie mężczyzna.
- Nie wolno
rzucać piłką w okno, bo sąsiad wtedy z awanturą wpada, a potem
tata wódeczką go musi przepraszać i tak samo wątroba mu nawala
jakby babcia przyjechała.
- Nie wolno
przeklinać i opowiadać niestworzonych rzeczy , że niby pan do
mamusi rano, gdy tata jest w pracy przychodzi – nie wolno boś
dziecko i tak nie rozumiesz, ile w takim dużym mieszkaniu trzeba
naprawiać. Pan wszystko zgrabnie naprawia i sprawia uśmiech mamusi,
a wtedy tatuś, jak z pracy wróci, to już nic nie musi.
- Nie wolno
palić, ani pić choć jesteś już duży, bo to tylko wstyd dla
całej rodziny.
- Nie wolno
kłamać, nie wolno co innego mówić i robić co jeszcze innego, bo
to wstyd.
Aż wreszcie
nastanie ten czas, ten wiek, że będzie mężczyzną i wszystko już
wolno mu będzie.
Bez ograniczeń.
Wolno zakochać się będzie jemu, dorosłemu już wszakże
mężczyźnie. Pozna Wróbelka, zaświeci mu jakieś Słoneczko, i...
I wolno mu
ożenić się będzie. I on to, jako wolny człowiek uczyni.
I znowu mu nic
nie będzie wolno.
Biedni Ci mężczyźni. Co oni z nami mają za utrapienie :D
OdpowiedzUsuńZdjęcia bardzo klimatyczne. Zakochałam się w okularach ;)
samo zycie ;) ale "cos " ten Wrobelek ma, badz umie skoro Wielki to wszystko znosi ;)
OdpowiedzUsuńhaha :) dobrze napisane ;) a Wielkiemu współczuje ;D
OdpowiedzUsuńSuper historia.Tylko współczuć Wielkiemu.Piękne zdjęcia. Serdecznie pozdrawiam .
OdpowiedzUsuńWróbelek musi mieć ukryte zalety skoro Wielki się jej trzyma! A może ma tu zastosowanie przysłowia, że lepszy wróbel w garści, niż gołąb na dachu!
OdpowiedzUsuńNo tylko współczuć mu należy ... Ja bym chyba więcej z nią nie poszła do sklepu...
OdpowiedzUsuńBidny chłopina :P Ja to wolę sama na zakupy latać:P mój tylko robi za tragarza, przyjedzie za zabierze zakupy i tyle :)
OdpowiedzUsuńPrzydałby się taki Wielki... A tak to sama muszę zakupy taszczyć, ale jako że bliżej mi do gęsi podtuczonej na świętego Marcina niż do Wróbelka, to jakoś daję radę:)
OdpowiedzUsuńA na poważnie: bywają i sytuacje odwrotne: gdy to ona Jest Wielka, a on Wróbelek. Zawsze zastanawia mnie dlaczego są osoby, który koniecznie muszą podnosić swoją wartość dyrygując i pomiatając innymi. I osoby, które się na to potulnie godzą.
Pozdrawiam i życzę miłego dnia.
Ps. Piękna jesienna stylizacja.
Fajne jesienne zdjęcia :))
OdpowiedzUsuńPiekne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńPiękne, jesienne zdjęcia, Ty taka wspaniale radosna, żółte dodatki doskonale rozświetlają twoją stylizację i świetne okulary :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, Ola
Masakra. Niektórzy to.. :)
OdpowiedzUsuńludzie mnie wciąż zadziwiają! coś tam musi być jak tak zgodnie razem chodzą na zakupy ;D fajnie to wszystko opisałaś :)
OdpowiedzUsuńTakich Wielkich i Wróbelków (chociaż czasem wcale nie muszą być wielcy) można często spotkać, zadziwiające jak potrafią przykuć uwagę innych ludzi, robiąc dużo szumu wokół siebie.
OdpowiedzUsuńWolałabym aby moją uwagę przykuwała taka cudna żółta torebka! :)) Przepiękne zdjęcia!
Taki facet, to za przeproszeniem dupa jest;))
OdpowiedzUsuńHehehe, chyba zacznę za ludżmi w marketach chodzić:D
Fajną masz torebkę i sesję w liściach!
Pozdrowionka!
A ja taki facetom to bym jeszcze lała. I dobrze mu tak, skoro nie ma swojego zdania. A co do stylizacji to podoba mi się, że ozywilas jesienną szarość torebką w energetycznym kolorze.
OdpowiedzUsuńA ja taki facetom to bym jeszcze lała. I dobrze mu tak, skoro nie ma swojego zdania. A co do stylizacji to podoba mi się, że ozywilas jesienną szarość torebką w energetycznym kolorze.
OdpowiedzUsuńPiękne jesienne zdjęcia. Bardzo ładnie wyglądasz i świetnie wszystko
OdpowiedzUsuńopisujesz. Pozdrawiam.
No cóż, często takich "misiów" z wróbelkami się spotyka podczas zakupów. Czytam i uśmiecham się pod nosem - ładnie opisane. Zazdrościć nie ma czego, szkoda że swojego zdania nie ma. Płaszczyk zgrabnie otula sylwetkę i kolor uniwersalny. Dodatki rozjaśniają cały zestaw. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń