ANTYLOPA – piękna, zgrabna i płocha, zupełnie jak moja młoda sąsiadka, co gdy drzwi się tylko uchyli ona jak w panice , co trzy schody w dół zmyka, taka jest płocha
BARAN – to kierowca czerwonego samochodu (nie znam się na markach), tak go nazwał kierowca taksówki, którą jechałam z przyjaciółką (przyjaciółka stawiała, bo biletu MPK nie miała, a do mnie na wino jechała). Ja tam osobiście, kierującą kobietę w Taxi widziałam, ale jak miał do niej wtedy powiedzieć? OWCO?... brzmiałby głupio, co innego BARANIE...itd.
CIELĘ – takie dziecko bez względu na wiek, co patrzy i nie widzi; słucha, i nie słyszy; nie chce lub nie potrafi zrozumieć; może udaje, albo takie bez wyrazu jest... może mieć lat 5, a nawet znam takiego lat 55... znam, ale to płeć męska więc raczej cielak, tylko brzydki jakiś... w swych manierach.
DZIK – o i DZIKA znam jednego, ma na imię Zdzich, ryje pod każdym z takim rozmachem, że kiedyś w zapale, niespodziewanie sam pod sobą wyrył dół i w niego wpadł. Dobrze mu tak.
FOCZKI to wesołe zwierzątka są. Jedna taka młoda Zulka, co jej kochaś Franek z gatunku LENIWCÓW swoją Zulkę, FOCZKĄ nie wiedzieć czemu nazywał i wszystkim pokazywał jaka zgrabna, i zwinna jest. Aż do czasu. Pewnego razu Zulka go poinformowała, że teraz będzie już miał dwie (znaczy FOCZKI, do pokazywania). Wtedy wstąpił w niego LEW, który ryczał wściekle i głośno, bardziej niż ten z ZOO przeważnie śpiący. Wyzwał Zuleczkę od KROWY, do tego starej, a przecież miała dopiero lat 26. Ona nie była potulna jak ta OWIECZKA i ciach, i mach w ten ŚWINI ryj mu dała, i kwicząc nie jak FOCZKA, a raczej zamknięty w dłoni WRÓBELEK odgrażała:
- Nie trzeba ci było, jak przymierzając STRUŚ głowy w piach chować i udawać, że nie wiedziałeś iż mały, chudy Krzyś to jest tak naprawdę niczym BYK i raz wskoczył na mnie jak TYGRYS i się stało, chyba ... – FOCZKA Zulka z przejęciem opowiadała... chociaż może to nie wtedy, może z tobą raczej... niepewnie dodała i oczy mokre w rękaw wycierała.
Franek LENIWIEC i LEW w jednym opadł ciężko na fotel, pomacał głowę delikatnymi ruchami, ale nic na niej nie wyczuł... jeśli nie rosną, to może uniknie zostania JELENIEM - pomyślał z nadzieją.
Zadzwonił do kumpla, Marasa z rudymi włosami, on zawsze dobre przemyślne i chytre pomysły miał, trochę skąpy był, ale w radach się sprawdzał. LIS na niego mówili.
Ten chętnie przystał na gadkę, najlepiej w knajpce U SROKI, gdzie najeść się można, napić, i jeszcze na jakieś młode GĄSKI pogapić, a jak dobrą gadkę się ma, to przygruchać GOŁĄBECZKĘ do ...
Frankowi ten pomysł się nie spodobał... tam szefem jest ta HIENA Roman, co każdego złupi, a zwłaszcza gdy gość w stanie jest złym. A barmanka Kacha, to ŻMIJA jest, tylko czeka by pokąsać go, za to, że kiedyś ambicję jej naruszył, gdy TA chciała by ją właśnie poruszył, a on ją przeciwnie... odrzucił. Nie mówiąc o Hani i Ani - PAPUŻKACH nierozłączkach, co nadają o i na wszystkich w noce i dnie. Poza tym tam obsługuje ta ufryzowana FLĄDRA (żona HIENY) co bierze pieniądze za podsłuchiwanie, bo weszła w niszę jak sprawa w cukierni U SOWY się posypała.
- To może spotkamy się u bracha naszego, Adama?
- Nie, Adam sam ma kłopoty, zszedł na PSY przez tą rozrzutną żoneczkę w kapelusiku z pióreczkiem, co ma lat 45, chodzi jak KACZKA, dumna i zarozumiała jest jak PAW, i ponoć obmacuje ze swym szefem, grubym NIEDŹWIEDZIEM, w każdą niedzielę gdy Adam jest na polowaniu z tym nieużytym KNUREM (jak go nazywają) z Centrali Zwierząt.
- Może on silny i wielki jest jak NIEDŹWIEDŹ, ale raczej sercem, strachliwym, takim ZAJĘCZYM podszyty.
- Nie bądź OSIOŁ, to wszystko nie ma znaczenia, ani NIEDŹWIEDŹ, ani KACZKA... żonka Adama, chodzi o to, że ja zaraz FOCZKI będę miał dwie i chcę wiedzieć jak nie dać zrobić się w KONIA, a jeśli już się tak stało, to co to za KOGUCIK był ?
- Raczej w MUŁA głupiego już się zrobiłeś i cóż począć, musisz to wziąć na klatę i zamiast szukać zemsty na nieznanym KOGUCIKU, sam za KOCIAKAMI oglądać się przestań. To czas, żeby się ustabilizować i nie pozwolić innym BYCZKOM, a nawet niegroźnym, wydawałoby się KRÓLICZKOM spoglądać na twoją FOCZKĘ.
- I tak do mnie mówi mój kumpel, co LISEM chytrym go zwą? - pokpiwająco zapytał Franek, co w obecnej chwili wyglądał i czuł się jak zaszczuty SZCZUR zamknięty w klatce swojej pychy i próżności, która doprowadziła go do tego, że nie wiedział już kim był, kim jest i... ojcem będzie, czy szwagrem czyimś.
Tak rozmyślając, człapiąc powoli niby ŻÓŁW, szedł Franek do domu. Po drodze spotkał KLEMPĘ dostojną żonę Pawła ŁOSIA, który potulny jest wobec swej żony, tylko przy piwie z ŻUBREM, coś nieco, w skrytości ponarzeka. Ukłonił się i uśmiechnął mile, bo słyszał, że jest ostatnio w bardzo zażyłych stosunkach z tą chudą, ale jadowitą Julką OSĄ z banku, a on tam jeszcze kredyt za samochód spłaca (czytaj: nie spłaca).
Wstąpił do całodobowego spożywczaka, by uzupełnić zapas w barku domowym i pocieszyć swe serce strapione. Tu miał pecha, akurat na zmianie była Kundzia ta MAŁPA, w zielone ciągle ubrana, co za plecami klientów głupie miny i gesty wyprawia. Poprosił grzecznie o flaszki dwie i sera kawałek (to dla MYSZKI z parteru, co na jego widok ślipskami urokliwie świeci i on jej umizgom jest nieobojętny). Pozdrowił na koniec męża MAŁPY, srogiego właściciela tego interesu, wielkiego do tego, ORANGUTANA.
Już wchodził po schodach do domu, by z FOCZKĄ swą zawrzeć miłosny kompromis, a tu sąsiadka Stefka LAMA naprzeciwko zamieszkała, zupełnie bez uprzedzenia trysnęła w nim śliną i krzyknęła: a won, nie chcemy tutaj drania, co nie wiadomo skąd się wziął i FOCZKĘ wykorzystał, a teraz innego szuka winnego.
A prych i popłynął następny potok ślin.
Uwielbiam czytać Twoje wpisy i uwielbiam zawsze podziwiać jak piękne wyglądasz!!!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam bardzo cieplutko:)
Fantastyczna opowiastka!
OdpowiedzUsuńŚwietne :) Jedno wielkie zoo...
OdpowiedzUsuńHahahah, usmialam sie- gratuluje cietego piora i superowych obserwacji- caly ten zwierzyniec mamy przed oczami, a czesto wcale nie widzimy.
OdpowiedzUsuńJak zawsze bardzo fajny wpis:)))a Ty wyglądasz ślicznie:))sukienka rewelacja:)))Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńJesteś pisarką? ;)
OdpowiedzUsuńA do ludzkich zwierząt jeszcze koza. Ta co niby głupia.
Toż to cała menażeria! Masz talent i lekkie pióro. No i świetny zmysł obserwacyjny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
fajna opowiastka:)
OdpowiedzUsuń