Stało się... 25 czerwiec 2007 r. Stara Kobieta skończyła 50 lat.
I
od tej daty, postanowiłam, ustaliłam i obwieściłam wszem, i
wobec..., że odtąd mam 49 lat.
Jakoś
nikogo to specjalnie nie zdziwiło.
W
prezencie urodzinowym, rok później wyszłam sobie powtórnie za
mąż. Prezent okazał się nietrafiony. Ale to inna historia.
I
trwało to rok, następny i jeszcze dalej, i dalej jak sobie miałam
49 latek co brzmi o wiele lepiej niż 50, a pół wieku to już
zgroza. Spotykałam koleżanki i kolegów z moich szkół, co 20-40
lat wcześniej byli w moim wieku ;-), a ja 10 lat później byłam w
innym niż oni obecnie. ;-) Czas bez względu na moje upodobania
jednak mija. Cóż, trzeba by zrobić jakąś małą korektę.
Nadarzyła się sposobność. Nie będę udawać. Wcale
niewyczekiwana.
Jest
25 czerwca 2016 r., spoglądam rano na odbicie w lustrze, nie mając
oczywiście w tym wymiarze specjalnych nadziei na miłe zadziwienie,
a tu... na brodzie... wielki jak pestka od czereśni. (?) Zwykły,
różowy, w białym kapelusiku, pryszcz. Ostatni raz
widziałam takiego i to w liczbie mnogiej na swoim wysokim czole 50
lat temu (pół wieku, o rany) kiedy spoglądając w lusterko, mając
już rozwijającą się świadomość swego wyglądu, zastanawiałam
się jak przykryć blond grzywką owe zaczerwienione grzybki.
Przywołana na ratunek mama wyjaśniła zrozpaczonej córeczce, że
to taki przywilej młodości, dojrzewam i to przejdzie. Szybciej niż
mi się wydaje.
I
przeszło. 50 lat z górą też przeszło :( Aż dzisiaj rano
pojawił się znowu, on, pryszcz. Tylko jeden, bez kumpli. ;-)
Moja
skóra żyje, pokazała wykwit ( i to jaki wielki !) zamiast
kolejnego zagniecenia?
Może
to dobry znak, w ten urodzinowy poranek. Ja w każdy razie tak to
traktuję. : D
Informuję,
że w dniu wczorajszym OPAKOWANIE Starej Kobiety skończyło 59 lat,
serce niezmiennie ma lat 20, no może góra 25.
Odtąd
oficjalnie podawany wiek Starej Kobiety (Młodej Inaczej)
podawany różnym takim (nie urzędnikom i innym ważniakom)
będzie 54 lata ;-), albo w zależności od sytuacji ... 41 ( co jest
zgodne z prawdą jeśli doda się w myślach...do 100-tki, 41..)
59,
to i tak lepiej niż 69 , 79, 89, ale wszystko przede mną.
Co
mam w wieku 59 lat, albo czego mi brak czy żal ?
A
- aspiracje żeby dalej żyć, cieszyć się i sobą innych, też
-
apetyt na wszystko (dopisuje mi od pierwszego dnia życia, w całym
tego słowa znaczeniu )
B
- bagaż doświadczeń (ciężki) dobrych, a czasem złych, jak to w
życiu.
Błędów
całe mnóstwo, kilogramów, ton czy od metra... czy w czym to się
mierzy lub waży.
C
- ciągle cel, żeby zostawić po sobie coś istotnego, ważnego
– choroby
nagromadziły się i w żadnym razie nie będę o nich pisać, bo i
tak nikt nie uwierzy w ich przynależność do mnie, a jak stwierdził
jeden z młodych lekarzy, do którego przyszło mi się udać...
niech się pani cieszy, inni w pani wieku to już nie żyją. Więc
się cieszę.
D
- dumę, że mogę sobie patrzeć w lustro bez unikania swojego
spojrzenia
E
- ekstrawertyczką jestem i tego nie da się ukryć
F
- fantazję i dzięki niej wiem, że kolejne 69,79,89 urodziny,
pozwolą nie zestarzeć się mojemu sercu, a opakowanie (?)... cóż,
nie można mieć wszystkiego, ale i tak wiem, że będę się starała
żeby było interesujące
G
- gorzkie wspomnienia też są, ale tym bardziej te słodkie myśli
są cudownie podkreślone. Gwiazdorzyć lubię ;-) i " grzeszyć"
porafię (stety i niestety)
H
- "hamulec" jest pewien w moim życiu, ale już niedługo;-)
Humor dobry mi dopisuje, a złe humorki potrafię mieć. Zołza ze
mnie wyjść potrafi.
I – intuicja, raz mnie zawiodła, ale tylko dlatego, że z niej nie skorzystałam.
I – intuicja, raz mnie zawiodła, ale tylko dlatego, że z niej nie skorzystałam.
J
– jasny, otwarty umysł i oby jak najdłużej tak było
K
– książki, kwiaty, mam ich całe mnóstwo ( całe ściany w
książkach i kwiatach), wyglądają z każdego innego miejsca w
mieszkaniu, stąd niewiele miejsca na co innego, ale i po co. Krew
mam w żyłach nie żaden barszczyk czy letnią pomidorówkę, co
wkurza i irytuje parę osób.
L
– limit złego, czego już doświadczyłam.... wierzę, że już
wykorzystałam.
Ł
– łzy są : ze smutku, przez łotra, ze śmiechu, bezsilności i
wściekłości i te sztuczne z apteki dla zdrowia oka – wszystkie
mi towarzyszą
M
– miłość, którą widzę i doświadczam każdego dnia. Mężczyźni
– chwilowy brak towaru.
N
– namiętność!!!
wow...ciągle ją w sobie mam ;-) , jeszcze niezależność
, z którą się urodziłam, której nie pozwoliłam sobie nigdy
odebrać, z czego miałam kłopoty, ale nie żałuję.
O
- otyłość brzuszną z
powodu nieposkromionego apetytu i przejmowania się wszystkim,
najczęściej bez uzasadnionego powodu jak najbardziej mam i zamienię
choć na miesiąc na talię osy na warunkach do uzgodnienia .
Oszczędności? Owszem. Odkładam drobne do słoika żeby uzbierać
na pizzę (2 duże w cenie jednej – niezdrowa, tuczy). Ochotę,
ciągle mam...na chwileczkę zapomnienia ;-)
P
– pamięć (uważam, że bardzo dobrą) o dobrych ludziach i
zdarzeniach, którą pielęgnuję, bo daje mi siłę w trudnych
chwilach i tą drugą, którą chciałabym jak chwasty z ogródka
wyplenić, ale to trudne.
R
– radość w sercu i głowie, która mnie nie odstępuje nawet w
trudnych chwilach, radość z kolorów, wiatru, słońca, z
przypadkowego, przyjaznego spojrzenia, z życia tu i teraz.
S
– sekrety – całe mnóstwo, od tych banalnych do tych, co to
wydaje się, że tylko w filmie zdarzyć się mogą (o kurcze...
naprawdę takie mam). Skromności za grosz nie mam.
Sz
– szczęście mam, choć mieszkania, samochodu, i
paru innych rzeczy doczesnych nie mam, choć miałam wiele i jeszcze
trochę więcej. Szpilki w różnych kolorach też mam.
Ś
– świadomość, że jest koło mnie ktoś kto mnie kocha i kto bez
względu na okoliczności mnie wesprze
T
– troski, ale kto ich nie ma. Ich ciąg to właśnie życie jest.
U
– uśmiech. Gdyby ktoś chciałby płacić mi za śmianie się i
uśmiechanie, śmiem twierdzić, że trosk materialnych nie miałabym
wcale. Kocham śmiać się. :D Umiejętności wszelakie. ;-)
W
– wiarę, że nic nie dzieje bez powodu, że zawsze coś jest
po coś,że jak zamykają się drzwi, to otwiera okno. A ja i tak
wejdę, albo wyjdę przez komin, bo jestem... jak to pewna zawistna
pani zauważyła... jak kot, co to zawsze spada na cztery łapy... I
tego się trzymam.
Z
– zapał do wszystkiego ciekawego, zmysł plastyczny napewno (tu,
bez fałszywej skromności ;-)
Ż
– życie –
szczęśliwie jeszcze mam, ono trwa i zaczęłam jego kolejny etap w
pięknym kapeluszu, który dostałam w prezencie urodzinowym od
najmłodszej córki... sukienkę zresztą też... Kapelusz, a
jakże... jest biały jak główka mojego pryszcza z brody. To dobry
znak. Najdłużej na tym świecie jestem sama ze sobą i trochę
(wierzę) to jeszcze potrwa. Czasem się nie rozumiem, ale generalnie
lubię się.
ŻYCZĘ
SOBIE, żebym nie straciła sympatii dla siebie, bo jak żyć z kimś
kogo się nie lubi. Nie da się wyjść i trzasnąc drzwiami. Nawet
stanąć obok... trudno.
Resume
jest takie.
Piękna,
młoda, zamężna i bogata już byłam.
Teraz
zostało już tylko i .
I
niech będzie, że jestem Interesująca. ;-)
- Nigdy nie zaznałam nudy w życiu, i niech tak zostanie.
- Umrzeć ze śmiechu, w żadnym razie z nudy.
PS.
Miało być zdjęcie w nowej sukience i kapeluszu... (prawdziwe
cuda!), ale pogoda ze mną nie współpracuje... więc chwalić
prezentami będę się kiedy indziej ;) , a dzisiaj parę zdjęć
sprzed tygodnia...
Jesteś poprostu niesamowita i wiesz co ;)dobrze że takie kobiety jak ty są,bo zaraz raźniej się robi. Wieku to ty nie masz,bo zegarek stanął i bardzo dobrze dlatego ten pryszcz...wyglądasz pięknie i ten dowcip wiesz jak mi zaraz lżej się zrobiło jak poczytałam twojego posta. Dobrze ,że jesteś. Pizdrawiam
OdpowiedzUsuńJeśli pryszcze są jakąś tam oznaką młodości, to ja mam ciągle 13 lat, bo pryszcze odwiedzają mnie stale i często (pomimo grubych tysięcy na walkę z nimi wydanych i rozlicznych pobytów w tych i innych szpitalach na tym i owym oddziale endokrynologii ;P).
OdpowiedzUsuńMoże coś w tym jest, bo żadnych zmarszczek poza mimicznymi jeszcze nie mam, a moje koleżanki mają ;P;P;P
Nigdy bym Ci nie dała 59 lat, więc trzymajmy się Twojej wersji ;)
Jest bliższa prawdy ;P
Wszystkiego dobrego!
Byś była szczęśliwa!
A ja Ci życzę żebyś nigdy się nie zmieniała:))niewiele jest osób takich jak Ty,silnych i niezwykłych:)))Pozdrawiam serdecznie i Wszystkiego co najlepsze życzę:)))))
OdpowiedzUsuńMnie wiek 49 bardzo sie podoba, choc mam 58, dopiero, a moze dla niektorych juz ! To 49, jest bardzo fajna liczba, bo mnie powiedzial i pocieszyl kiedy nauczyciel, kiedy chodzilam do szkoly majac juz prawie 40 lat (przekwalifikowalam sie wowczas zawodowo jako technik dentystyczny), ze bede wciaz wygladac mlodo i moj wiek stanie na 49, potem bedzie 49 a, 49 b, c itd. Ucieszalam sie z tego, ale czy to sie sprawdza trudno samemu ocenic...
OdpowiedzUsuńTy wlasnie wygladasz mi na 49a...i niech tak zostanie, nie tyko miedzy nami OK ??
Serdecznie Cie pozdrawiam, Stara/ Mlodo Kobieto :-))
Wszystkiego dobrego! Podoba mi się Twój optymizm i podejście do życia. I tego Ci życzę na wszystkie następne lata!
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci radości z życia, optymizmu do końca świata i o jeden dzień dłużej.
OdpowiedzUsuńTaki jeden pryszcz a ile przemyśleń.
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego!
Kobieta jest jak wino im starsza tym lepsza. Ja bynajmniej tak się czuję a 50 to piękny wiek. U kobiety wiek nie gra roli bo kobieta ma tyle lat na ile się czuje. Ja to gonie już następną dziesiątkę ale co mi tam. Wszystkiego najlepszego życzę i by Cie nie opuszczało to pozytywne myślenie bo to jest bardzo ważne w każdym wieku. Pozdrawiam,( kurcze nie mam czasu a u Ciebie już dzisiaj kolejny raz jestem co jest grane. )
OdpowiedzUsuń