15:11:00

DZIEŃ DZIECKA, czyli też Dorki i Janki

DZIEŃ DZIECKA, czyli też Dorki i Janki

MOJE KOCHANE URWISY

Piszę do Was ten list, bo chociaż jesteście jeszcze małe (jedna rozrabia z wdziękiem, druga ślini się słodko, ale też uśmiecha pięknie), to mam nadzieję, że to kiedyś przeczytacie i pomyślicie: "Nasza babcia Dorotka to niezłą agentką" była.

Jestem jaka jestem, z turbo-sercem, rozczochraną duszą w szalonym ciele przy pokręconym kręgosłupie. Niby 60 plus, ale w środku, to nastolatka jestem. Nie emerytura, żadne tam robienie na drutach i kapcie cieplutkie. Wolę ganiać z Wami po mieszkaniu, które jest jak dom lalek specjalnie dla Was przygotowane... jak huragan szybka, jak słońce gorąca i uśmiechnięta... śmiać się do łez i gadać głupoty i skrywać tajemnice, tańczyć w deszczu, skakać w błoto i śpiewać "Latawce, dmuchawce, wiatr.... la, la, la".

MOJE ŻYCIE

nie zawsze było łatwe - byłam sama, dużo pracowałam, gdy Wasz dziadziuś już spokojnie balował w niebie, ja sama Waszej mamie życie pokazywałam, chociaż wsparcie od niektórych przyjaciół miałam. Nie mogłam zajmować się Waszymi kuzynami, bo Waszą mamusię musiałam podwójną miłością obdarzać. Nie miałam wtedy czasu, ani siły by być babcią dla innych wnuków, ale teraz staram się nadrobić to z nawiązką. Jesteście moimi skarbami, prezentami i szczerze? Dajecie mi drugą młodość, choć czasem kwękam i narzekam ;-) Jesteście moim darem (Dorotka - z greckiego, to dar od Boga) i łaską od Boga (Janinka- z hebrajskiego, łaska Boża). I taka jest prawda!!! Jesteście darem i łaską! Jestem bogaczką!

NA  DZIEŃ DZIECKA  życzę Wam:

1. Żebyście zawsze miały odwagę być sobą - z brokatem we włosach i choćby z butkami nie do pary! Jeśli zachcecie tańczyć w deszczu w kaloszach i tiulowej spódniczce, to tańczcie. Tylko nie zapomnijcie do takiej fajnej akcji, zaprosić mnie, waszą babcię.

2. Żebyście tak jak ja kochały życie - nawet gdy potkniecie się czasem. Warto zawsze rano wstać i zaczynać od nowa (najlepiej w tańcu). I od rana do wieczora - śmiech. Smuteczki śmiechem przeganiamy, bo śmiech to najlepsze lekarstwo na wszystko! A najlepszy śmiech, to głośny jest :-)))

3. Żebyście miały w sobie radość, odwagę i taką babciną siłę - tę, co nie pęka, daje radę.

4. Kochajcie całym sercem siebie nawzajem i rodzinę całą. Nie zapominając o sobie i przyjaciołach. 

5. No i marzenia oczywiście - nie zapomnijcie, że marzyć zawsze warto, nawet wtedy gdy wydają się one szalone.

Pamiętajcie: jak będziecie chciały się wygadać, wypłakać, poskakać na kanapie czy po prostu pośmiać z niczego - babcia zawsze tu będzie. Z otwartym dla Was sercem, lodówką i pewnie jakimś zwariowanym  pomysłem.

Jeśli kiedyś mnie zabraknie, choć trudno to będzie Wam pojąć, to tak się zdarza przecież... to gdy mnie kiedyś nie będzie tak blisko i buziaczków nie będę już Wam dawać... chcę żebyście wiedziały i pamiętały, że byłam najszczęśliwszą babcią na świecie, mając Was obok. W Waszych uśmiechach, tańcach, śpiewankach, w wierszach, rymowankach, kolorowych ubrankach - moje serce  będzie zawsze przy Was! Bo moje serce jest większe niż największy plac zabaw i nigdy nie będzie zamknięte z żadnego powodu. 

Wasza zakręcona - babcia Dorotka




11:28:00

Mama Moja

Mama Moja

 


OD DZIEWIĘCIU LAT, CO ROKU STARAM SIĘ INACZEJ 

Inaczej napisać coś o mojej Mamie, w okresie tym majowym, gdy Święto Matki w kalendarzu jest.

Teraz będzie tak: moja Mama... była jak delikatny akwarelowy obraz - pełna ciepła, wrażliwości i cichego piękna. Malowała z sercem, haftowała z cierpliwością, jakby każda nić była modlitwą o spokój i miłość. Była subtelna i nieśmiała, trochę wycofana, może niezrozumiana przez swojego wykształconego surowego męża. Ale dla mnie była ostoją.

Pamiętam jak troszczyła się o mnie, o tatę i babcię z takim spokojem. Nie była perfekcyjna - ciasto, które raz upiekła było tak twarde, że nie dało się go ukroić, a co dopiero zjeść. Śmialiśmy się z tego długo, a ona razem z nami, z rozbrajającym uśmiechem. Ten uśmiech zawsze szeroki i żartobliwy w przesłaniu, jakby przepraszający, smutny gdy w jednym roku straciła najukochańszą mamę (moją babcię Marynię) i męża - zostałam jej tylko ja :-(

Była momentami też jak dziecko - pamiętam, jak zapytała w szkole o wychowawcę, którego nazywaliśmy "Topór", myślała, że to jego naprawdę nazwisko. Rozczuliło mnie to wtedy i do dziś wywołuje ciepły uśmiech. 

Leżąc na szpitalnym łóżku, dzień przed odejściem pogłaskała mnie po ręce i powiedziała: kocham cię. Patrzyłam na nią wzruszona, bo często mnie przytulała, ale nigdy nie mówiła tak wprost, że kocha mnie. Była zawstydzona.

Było wcześnie rano, gdy telefon ze szpitala zmienił całe moje życie. Odeszła Mama, tak cicho jak cicho szła przez życie.  Dokładnie miesiąc po jej śmierci - zaszłam w ciążę. W wieku 42 lat urodziłam dziewczynkę. I ta dziewczynka jest jak echo mojej mamy. Ma w sobie to samo ciepło, ten sam spokój. Jakby życie toczyło się w krąg i Ona, moja Mama, do mnie wróciła w nowej postaci.

Dziś Dzień Matki. Dla wielu to bukiet i czekoladki, telefon do mamy. Dla mnie czas wspomnień, wdzięczności i pewnego cichego wzruszenia. Bo choć nie mogę jej przytulić, wiem, że wciąż jest blisko - w gestach mojej córki najmłodszej, w ciepłych snach, w każdym odruchu dobroci, którego mnie nauczyła, a które codziennie otrzymuję od córki.

MAMO,

Choć nie mogę powiedzieć Ci tego wprost - dziękuję. Za wszystko. Za spokój, którym mnie otulałaś. Za śmiech nawet gdy ciasto nie wyszło.

Za to, że byłaś.

I jesteś - w moim sercu i w oczach mojej córki.

W DNIU MATKI przesyłam Ci najczulszy szept: kocham Cię Mamo.

Twoja córka







11:58:00

STAROŚĆ TO LUKSUS :-))))

STAROŚĆ TO LUKSUS :-))))

NIESTETY

Trzeba jej dożyć, żeby się o niej przekonać. I ja to szczęście absolutnie mam. STARA KOBIETA JESTEM I Ja absolutnie pogodzona z nią jestem.

W 6 PUNKTACH WAM TO OPOWIEM

1. Mogę być sobą na własnych zasadach i ubierać się tak samo na różowo jak i w popielatym dresie i tak gdziekolwiek mogę poczłapać. Mogę, chcę i nic nie muszę. Sobie tylko podobać się mogę.

2. Mam więcej czasu dla siebie... tylko nie wiem po co... trochę nieprzyzwyczajona jestem. Ale wszystko co robię, to z niczego tłumaczyć się nie muszę nikomu. A jakby co? To mogę zapomnieć ;-)

3.Nadziwić się nie mogę i prawo do dziwienia się mam absolutne, że kiedyś martwiłam się bzdetami (tak z perspektywy czasu na nie patrzę) i nawet dokładnie nie pamiętam po co (?). Dzisiaj postępuję inaczej.

4. Zmarszczki, obwisła tu i ówdzie skóra i błękitne żyłki prześwitujące przez pergaminową skórę - nowe to doświadczenie i nie zauważyłam kiedy się ono wydarzyło. Miłości, dramaty, problemy w pracy i z dziećmi... ach jak to dawno było. I te zmiany pracy, mężczyzn, diet, inspiracji modowych. Mogąc opierać się na tych historiach mogę budować się na nowo w nowym starczym wymiarze... nie żałując niczego!

5. Kiedyś nosiłam szpilki, teraz czasem też je zakładam jak mam fantazję choć podobać się nikomu nie muszę. Chyba, że mojej 4-letniej wnuczce imienniczce mojej, która potrafi zachwycić się wyglądem moim. 

6. I najważniejsza sprawa: mogę sobie mówić co chcę, bo trudno obrazić się na kogoś tak starego i w końcu miłego*, choć bardzo specyficznego ;-)

PODSUMOWANIE... zmiana  

w starości jest taka, że kiedyś świat stał otworem i wchodziło się w górę z mozołem, a teraz ta droga coraz krótsza i zjeżdża się po niej jak po poręczy schodów.

Ta wolność słowa i zachowania w starości jest najlepsza, bo nawet jak ktoś na mnie spojrzy z politowaniem... to mam bardzo wzrok już nie ten co (...) dziesiąt lat wstecz ;-) Wygodnie niedowidzieć i niedosłyszeć jest ;-))

JAK SIĘ CZUJĘ?

Wspaniale!!! (Choć tu boli, tu strzyka, przewlekle ściska Kochanek od dawna Pan B. ;-) Talii już nie mam, stopy mi za to urosły, przy ramionach wachlarze, więc mogę jakby co odlecieć... ;-) nie chodzę na randki, bo facetów takich już nie ma... albo na cmentarzu już, albo mają żony, a jak nie mają, to wciąż o nich pamiętają i porównywać chcą, a mnie to zupełnie nie interesuje. 

STAN UMYSŁU

Nigdy nie był tak dobry. Humanistka, dusza artystyczna, która we mnie ciągle grzmi jak burza z piorunami... otóż teraz zagadki matematyczne i podchwytliwe quizy wciągnęły mnie i jestem w nich nawet dość dobra i coraz bardziej żądna nowych wyzwań i sprawdzenia się. To mnie niezwykle jara :-))))

ODZYSKAŁAM SIEBIE NA NOWO W INNYM FORMACIE ZAISTE :-))))

* miła - tak subiektywnie siebie określam

JEDYNE CO MI W STAROŚCI NIE PASUJE

To określanie seniorką, w grupy łączenie senioralne (okropne słowo) . A tak w ogóle to babcią jestem moich wnucząt... żyję jako kobieta i nie przestaję nią być (STARA KOBIETA to ksywka moja :-)))




08:10:00

Co zabieram do sanatorium - inaczej

Co zabieram do sanatorium - inaczej


Ciasny ten świat, mój świat, żeby pomieścić wszystko, co zdarza się w nim.

Ale teraz zmiana planu. Do sanatorium wybieram się. W celach rozwodowych. Z panem B.* mam zamiar definitywnie rozstać się i to nie separacja ma być, tylko orzeczenie definitywne rozwodu... Choć bez orzekania winy może być... Byle szybko... "Zjeżdżasz pan, bo ja chcę jeszcze spokojnie, bez obecności pana, żyć". Oczekuję, że ten 21-dniowy proces załatwi sprawę, po myśli mojej.

Teraz troską moją jest, co zabrać ze sobą na ten czas. Wtedy, jak już skończy się, to ja wrócę cała nowa i uzdrowiona.

Poradniki internetowe radzą, by zapakować kapcie, bieliznę i jakieś dresy na przebranie, by na ćwiczenia rehabilitacyjne były, plus tam coś na przebranie innego, bo to w końcu 21 dni.

Mam zamiar zmienić ten stereotyp.

I pamiętając oczywiście o środkach czystości, higieny, kremach na zmarszczki oraz na skóry nawodnienie, oraz niezawodnej czerwonej pomadce...

Zabieram przede wszystkim to, co mam w genach: dystans do siebie, bo jadę, by zdrowie odświeżyć, nie garderobę. A jak się komuś to nie spodoba, no to będzie miał swój własny problem.

Cierpliwość do innych i do czasu, i do wszystkiego, na co wpływu mieć nie będę miała.

Poczucie humoru mam w sobie cały czas i ono ratuje mnie każdego dnia, bo na chamstwo świetnie reaguje, na niekompetencję i na złośliwości i wścibstwo co poniektórych. Śmiech to najlepsze lekarstwo na wszystko. Smucenie się nad obwisłymi ramionami nie sprawi, że one nagle naprężą się w sobie i 20 lat im ubędzie. Obśmiać tę galaretę i coś fikuśnego złożyć, by inni nie domyślili się, że tam pod spodem żelatyny brakuje, co by to wszystko trzymała w kupie.

Otwartość na nowe znajomości, bo to od innych wiele możemy się nauczyć. A nigdy nie wiadomo, jaką rolę ta nowa twarz może odegrać w naszym życiu, które tak poplątane jest.

Pokorę wobec swojego ciała, które nie wiadomo kiedy tak zmieniło się, że oglądając je w łazience, kiedyś przypadkowo powiedziałam do niego, ciała mego: „Co pani tu robi, w łazience mojej? Tu ja młodsza od pani trochę, to ja tu mieszkam” – zbulwersowana wypaliłam.

W moment zorientowałam się, że? Gadam sama do siebie. Szybko oblucji dokonałam i w lustro po raz wtóry nie spojrzałam.

Pod kołderką delikatnie głaskałam i mówiłam: „Jakie jesteś miękkie, ciałeczko moje, chyba przez ten upływ czasu zmiękczone...”

Wdzięczność, że jeszcze o własnych siłach jechać mogę i przygodę jakąś zaliczyć mogę.

A w tym czasie niejedni zatęsknią, a ja wolna będę i jedynym moim obowiązkiem będzie, pójść na nowego prezydenta zagłosować.

Mam nadzieję i ją też zabieram, że jęczenie zza moich drzwi kogoś zastanowi i może pomyli się i pogłoskę taką tu i tam poniesie, że to jęczenie to przez to, że ja często uprawiam seks... a nie usiłuję zapiąć zamek z tyłu lub zmieniam na inne kolorowe (bardzo modne w tym roku) skarpetki.

Z takim nastawieniem to będzie udana podróż i przebywanie w innym otoczeniu i rytuale.

Każdy dzień wam opiszę krótko na Fejsie i wrócę do pisania na blogu, bo sprawy, które teraz mnie zajmowały... zostawiam w domu.

Pan B. to oczywiście jak Pan Ból, a nie mąż... Choć wierniejszy od niego ;) 

13:48:00

SZCZĘŚCIE - pojadę cytatami ;-)

SZCZĘŚCIE - pojadę cytatami ;-)

Dla każdego szczęście znaczy coś innego. A jak raczył się wyrazić Arystoteles: "Szczęście zależy od nas samych." Epikur natomiast stwierdził, że "Przyjemność jest początkiem i celem życia szczęśliwego."

I takim przyjemnym początkiem z pewnością było pojawienie się na świecie mojej kolejnej wnuczki.

Urodziła się 6 lutego tego roku i przyniosła kolejne szczęście – dla rodziców, dziadków i... rządu naszego. Bo oto przybyła nowa obywatelka, która w przyszłości będzie mogła łożyć na tych niepokornych, co nie popierają partii swoją pracą i – o zgrozo – nie umrą przed terminem. ;-)

Dla dziadków – radość, bo przy niedzielnym obiedzie będą robić sobie zdjęcia ku pamięci. Dla rodziców – szczęście podwojone, bo dwoje dzieci to więcej miłości. A dla starszej siostry nowonarodzonej – perspektywa niezwykle miła, że nie będzie jedynaczką i w przyszłości będzie trzymać siostrzaną sztamę. A to w życiu zawsze się przyda. Wiedzą o tym jedynacy i jedynaczki – że im czas bardziej upływa, a rodziców już nie ma, to taki brat czy siostra zawsze się przyda. O ile oczywiście byli wychowani w miłości i przygotowani do życia w społeczności.


A DLA MNIE? DLA BABCI, CO SWOJEGO DZIADKA NIE MA?

Skąd to pytanie? Zadała mi je moja starsza, przeszło trzyletnia wnuczka, imienniczka zresztą – Dorotka:

  • Dlaczego nie masz, babciu, swojego dziadka do spania?
    (wyjaśnienie: dziadkowie z drugiej strony w parze są ;-))

  • Bo umarł.

  • To co, tabletek nie brał?

  • Brał, ale chyba nieodpowiednie (bo co tu dziecku odpowiedzieć? ;-))

  • To chyba lekarze się pomylili? (kontynuowała)

  • (Ja, trochę skonsternowana) – Chyba tak.

  • No tak. (pochyliła z rezygnacją główkę)

Tu można się śmiać! :-)))

Skoro sprawa się wyjaśniła, to już wiadomo, dlaczego nie mam swojego dziadka, więc mogę się wnuczkami z radością zajmować w codzienności swojej, a nie tylko na afiszach rodzinnych uśmiechem czarować.


A ŻE...

"Człowiek człowiekowi najbardziej potrzebny jest do szczęścia." (Paul Thiry Holbach)

To ja to szczęście mam teraz pomnożone.

Najważniejsze jest to, że zdałam sobie sprawę, że niczego mi nie brakuje. Że nawet jeśli czegoś nie mam, to w zamian mam coś innego. A jeśli nawet ta zamiana nie jest idealna, to:

"Można swoją radość znaleźć w radości innych – to właśnie jest tajemnica szczęścia." (Georges Bernanos, francuski pisarz katolicki)

TAK WIĘC – SZCZĘŚLIWA JESTEM!

I doceniam, że stara jestem, bo w ten sposób wiele problemów mam już za sobą. A nowe? Występują, ale za długiego żywota im nie przewiduję, bo PESEL... wiadomo... jest po mojej stronie. :-)

Zaklinanie moje uprzednie, że to tylko rząd cyfr (?) – zależy, jak na to spojrzeć. ;-)))




15:36:00

CIERPLIWOŚĆ

CIERPLIWOŚĆ


CIERPLIWOŚĆ – jest ostatnim, gdy wszystko zawodzi, kluczem do życia. To ona wzmacnia siły, ułatwia akceptację siebie i pozwala lżej znosić przeciwności losu, uwalnia od frustracji... daje nadzieję. To moją tęsknotę cierpliwość ukoiła, wzmocniła wolę do oczekiwania.

Choć z natury jestem niecierpliwa, musiałam w sobie wytworzyć umiejętność bycia cierpliwą, aby moja dusza poczuła się bezpieczna, zatrzymała na wodzy moje pożądania i stopniowo wzmacniała moją wytrwałość.

  • Cierpliwość uczy szacunku do ludzi, natury i zwierząt.

  • To wydatek energii, który się opłaca, bo zrozumiałam, że tylko dzięki niej mogę jeszcze dojść do wytyczonego celu, a może nawet osiągnąć sukces.

  • Tylko cierpliwość: do dzieci, męża, partnera, przyjaciela, koleżeństwa, znajomych, nieznajomych, rodziców, wnucząt, a także do siebie... wnosi w moją przestrzeń, mój dom – spokój i szczęście (nawet szatańskie pomysły moich bliskich, gdy mam anielską cierpliwość i wyrozumiałość... to lepiej mi z tym, niż gdy fuczę i nie rozumiem ;-)).

  • Na przestrzeni minionych lat widzę, że to cierpliwość ukształtowała mój charakter poprzez konsekwencję w działaniach. A teraz dodaje mi opanowania w oglądaniu z perspektywy swojego życia.

  • Nie ma też lepszego sposobu na wyzwolenie dobroci u ludzi niż cierpliwe im wskazywanie, tłumaczenie, okazywanie własnej cierpliwości dla ich działań (niekoniecznie zawsze odpowiednich).

CIERPLIWOŚĆ to moc, siła, która w każdej dziedzinie może się przydać. Od niej wiele zależy (zdrowie, figura, nasze poczynania wobec innych i innych wobec nas, nawet namiętności, rabatki z kwiatkami i radość ze zwierzętami). Cierpliwość to talent!

Pielęgnujmy ją! Ja ciągle się jej uczę i każdego dnia przekonuję się, jak bardzo jest mi potrzebna, choć sił, by ją wykrzesać, nie mam za dużo. Ale walczę, by to zmienić :-)

Ze spokojem znoszę przeciwności tego przestępnego roku 2024, który dla siebie samej nazywam rokiem "przestępczym", i cierpliwie czekam, aż się skończy. Wierzę, że karta się obróci, a moja wytrwała cierpliwość (podpora moich słabszych dni i towarzyszka mądrzejszych przemyśleń) zostanie nagrodzona. Wrócę do siebie wzmocniona i z uśmiechem szczęścia na twarzy :-))




14:50:00

5 WARUNKÓW UŁATWIAJĄCYCH ŻYCIE

5 WARUNKÓW UŁATWIAJĄCYCH ŻYCIE


PO LATACH DOŚWIADCZEŃ

Mogę przyznać, że z łatwością mogę wymienić co najbardziej ułatwia życie. Choć z przykrością przyznaję, że tak nie do końca się dostosowywałam, do tych rad, których wcześniej udzieliła mi moja ukochana babcia Marianna.

I. SYSTEMATYCZNOŚĆ - W KAŻDYM DZIAŁANIU...    czy to nauce, czy treningu, pracy, w takim zwykłym odchudzaniu, przyjmowaniu leków i ogólnym układaniu planu życia. Bo systematyczność, to takie narzędzie w życiu, które czasem zmienia się w rutynę (co raz przeszkadza, a raz nie)... w każdym razie prowadzi nas do wytyczonego celu. To systematyczność dodaje nam pewności siebie i sprawia, że marzenia się spełniają.

II. CIERPLIWOŚĆ połączona z systematycznością, to jest klucz do szczęścia i podpora dla naszych pozbawionych nadziei myśli. Łączy się z wytrwałością i wtedy znikają przeszkody i trudy.

III. POZYTYWNE NASTAWIENIE w systematycznym, cierpliwym pokonywaniu trudności w dążeniu do celu, to jest pakiet pełnowartościowy.

IV. SILNA MOTYWACJA DO DZIAŁANIA  by systematycznie, cierpliwie i z pozytywnym nastawieniem działać, to już tylko ciut i sukces jest.

V. ODPORNOŚĆ NA STRES, to umiejętność tak kierowania działaniami swoimi, by systematyczność, cierpliwość, pozytywne nastawienie i silna motywacja działania nie została zaprzepaszczona przez chwilowe zniechęcenie, wytrącenie nas przez kogoś z równowagi i zejście niepotrzebnie na ścieżkę boczną zniechęcenia... Bez odporności... przy załamaniu się przy malutkiej porażce... nie osiągniemy sukcesu, tylko rozczarowanie i żal nas dopadnie.

WSZYSTKO SIĘ ŁĄCZY I WPŁYW MA NA NASZE ŻYCIE. Trzeba wyciągać wnioski i tłumaczyć sobie, co jest ważne i jak realizację naszych pomysłów przeprowadzać w życiu. Jaką drogą podążać.

Przerabiam to cały czas i gdy na moment zejdę z któregoś wymienionego punktu, to już jest nie tak i czuję, że zamiast do przodu iść, to cofam się. A na cofanie szkoda czasu jest :-))



Copyright © Stara Kobieta... i ja , Blogger