17:46:00

SZARE KLUSKI to szczęście

JEDZENIE DLA MNIE TO SZCZĘŚCIE

Niebywała przyjemność z jedzenia do mnie zawsze płynie. Lubię dosłownie wszystko (oprócz czerniny oczywiście). Jedzenie mnie aktywuje i uśmiech na twarzy wywołuje szczery. A jeszcze jak w dobrym towarzystwie i pogawędce miłej, to już w ogóle jest pięknie. 
Relaks, odprężenie - prawdziwe szczęście :-)
Jeśli jeszcze, to nie w pośpiechu tylko tak spokojnie bez problemów z tyłu głowy, które na chwilę zostawiamy w niepamięci swojej, bo skupiamy się na jedzeniu - to afirmacja nie tylko smaczna, ale korzystna dla zdrowia i ciała i ducha. Oczywiście nie każde i nie dla każdego odpowiednie jest dowolnie wybrane jedzonko ;-)

ALE RAZ NIE ZAWSZE

Więc można zapomnieć o wysokim cholesterolu i żyłach zapchanych, bo krew zbyt gęsta. Wtedy pozwolić sobie na takie szare kluski (w niektórych kręgach żeleźniakami nazywane).
Uwielbiam je po prostu. Chociaż jako młoda inaczej niż teraz dziewczyna ;-) nie przepadałam specjalnie. Po śmierci moich rodziców i ukochanej babci, z sentymentu wróciłam do ich potraw... i? polubiłam :-))

DLACZEGO O NICH WŁAŚNIE PISZĘ DZISIAJ?

Z prostej przyczyny. Byłam ostatnio na takim jedzonku w uroczej knajpce w fajnym towarzystwie i wszystko było wspaniałe. Pozwoliło zwiększyć dopaminę w mózgu moim, podwyższyć cholesterol i pewno centymetr więcej, ale nie tam gdzie go akurat brakuje. Jednak niczego nie żałuję :-))

PRZEPIS MOJEJ BABCI MARYNI, KTÓRY PAMIĘTAM:

I sama go w mojej kuchni preferuję jest taki:

1. 1 kilogram ziemniaków surowych
2. 30 dkg ziemniaków gotowanych
3. 2 jajka surowe
4. 20 dkg mąki ziemniaczanej
5. 10 dkg mąki pszennej
6. cebulka w kostkę pokrojona i delikatnie uprażona

WIADOMO

Ziemniaki surowe utrzeć, nadmiar (według naszego uznania) soku odlać. Ugotowane ziemniaki przepuścić przez praskę. Wszystko produkty razem wymieszać i łyżką nabierać, i rzucać na wrzącą osoloną wodę. Podawać z pokrojonym w drobną kostkę wędzonym boczkiem przypieczonym na patelni oraz gotowaną kiszoną kapustą.
Najwięcej pracy kosztuje ucieranie surowych ziemniaków. Tarka musi być ostra, a na paznokcie trzeba uważać ;-)
Takie jedzonko to dużo kalorii, lecz sytość zapewniona i w mózgu radosne światełko zapalone.

PO WSZYSTKIM

Spacer, spacer i jeszcze raz spacer i dowcipem okraszone (jak kluseczki boczusiem), rozmowy :-))) 

SMACZNEGO :-)))




2 komentarze:

  1. Szare kluski też robiła moja babcia, mama rzadko. Lubię w zasadzie wszystko, a najbardziej lubię że nie trzeba nic wymyślać i przygotowywać tylko jeść co podają !! Na te dwa tygodnie spoko można zapomnieć o cholesterolu, cukrzycy 2 itp. Grunt że dają i nie trzeba zmywać !!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam wszystkie przetworzone ziemniaki-kluski,pyzy,kopytka,placki i frytki.Kluski szare były u nas w domu tradycją.Kto teraz robi w domu jakiekolwiek kluski..?..!Ech...Ewa

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Stara Kobieta... i ja , Blogger