14:13:00

NARCYSTYCZNE OSOBOWOŚCI, czyli my wszyscy


TAK JAK JESTEŚMY WSZYSCY PINOKIAMI

Bo niech uderzy się w piersi ten, kto nigdy nie skłamał. Ja sama osobiście tak okłamałam Agnieszkę, że wspaniale się czuję i wszystko pięknie przebiegało. Ta zadowolona serduszka radosne mi wysyłała i radosna była, że jest mi tak fajnie i ona przez to szczęśliwa była i z pogodą ducha zasypiała. A wtedy właśnie u mnie dramat się rozgrywał taki, że blisko piekła byłam. Ale stwierdziłam, że na nic jej ta moja prawdomówność się przyda, tylko zmartwienie i zamiast kolorowych snów... cierpienie. Potem przyznałam się, że inaczej było, ale post factum to już było i mi przebaczyła, że szczera nie byłam. W sumie to taki grzeszek mniejszego kalibru. Ale ludzie kłamią codziennie nawet nie zdając sobie sprawy, tak już przyzwyczaili się, że inaczej nie potrafią. Tak to wszyscy jesteśmy Pinokiami, o czym już kiedyś szerzej pisałam. [o tutaj]

TERAZ DOSZŁAM DO WNIOSKU, ŻE TEŻ JESTEŚMY NARCYZAMI (a przynajmniej rys taki posiadamy)

Wprawdzie w różnym zakresie. Niekiedy tylko rys taki narcystyczny posiadamy, ale jesteśmy. I nie chodzi mi tu o duże zaburzenia osobowości, które toksyczne są dla innych ludzi. Uświadomiłam sobie, że niemal każdy (ja też) prezentuje narcystyczne cechy w codziennym funkcjonowaniu.

NIE CHODZI MI TU ABSOLUTNIE

Na rozwodzeniu się nad koszmarnymi, wręcz patologicznymi postaciami narcyzmu, który szkodliwy jest jeśli obcuje się z ludźmi, którzy mają najwyższe z wysokich o sobie mniemanie... wszystko wiedzą najlepiej, są ważniejsi od innych osób, a ich roszczeniowość, egoizm i brak empatii jest olbrzymi, wręcz nie do opisania. Oj znam kilku takich, co niezwykle cenią siebie, zadowolenie z siebie jest u nich bezkrytyczne. I tak sobie szczęśliwie żyją, mając w głębokim poważaniu innych. Ich doskonałość przyćmiewa wszystko ;-)))

SPOTYKAMY CODZIENNIE

Takich narcyzów, co to będąc nawet niższymi od nas wzrostem i tak patrzą na nas z góry ;-) (zawsze mnie to fascynuje jak oni to czynią ;-) Nie rozmawiają z nami, tylko wyrażają opinie nieznoszące sprzeciwu. Są ambitni, chcą dominować, mają bezustanne roszczenia i przejawiają przy tym kompletny brak skrupułów.

ALE SĄ TEŻ TACY, KTÓRZY POD TĄ MASKĄ NARCYSTYCZNĄ (?)

Chowają swoje lęki, nie mają poczucia własnej wartości, pełni są niepewności. Zamknięci w sobie, wrażliwi i nieśmiali łakną uznania jak kania dżdżu. Oni nie manipulują, nie są aroganccy, są bardziej jak  rozkapryszone, niedocenione dziecko... ich delikatność, wstydliwość nie pozwala im na popisywanie się, otwartość nieudawaną. To są najczęściej ludzie introwertyczni, depresyjni, których łatwo zranić krytyką. A mimo wszystko, mimo tego niskiego poczucia wartości, to uważają, że zasługują na szczególne traktowanie. Przecież tak, niejeden z nas i niejeden raz, myśli o sobie. Czasami tak czujemy, czasami tak mamy, że nie potrafimy docenić tego co mamy i budzi się w nas żal, że chcemy by inaczej było.  Wtedy zazdrościmy, złorzeczymy i wychodzi z nas gorycz, żółć... ale to do niczego dobrego nie prowadzi. Bo w życiu najważniejsze jest aby w relacjach z innymi ludźmi uzupełniać się i uczyć siebie nawzajem. Czynić tak, żeby zobaczyć, widzieć to, czym jest przeciwieństwo i jak przeniknąć się nawzajem i uzupełnić się i w tym okazać wzajemny szacunek sobie. Człowiek z rysą jedynie narcyzmu, kiedy chce się wyróżnić nieco, bo jest ambitny, ale nie zarozumiały, to szybko to pojmie. Narcyz, który widzi tylko czubek własnego nosa i myśli o sobie jak o osobie nieśmiertelnej, której wydaje się, że ma wszystkie moce... nie zrozumie tego nigdy!

I nie ma w tym nic złego, że sami wysoko oceniamy swoje dokonania. Wielka szkoda, że nie potrafimy z godnością przyjąć krytyki. Narcyzm przejawia się negatywnie i pozytywnie.

JESTEŚMY TYLKO LUDŹMI

Nie jesteśmy idealni. Nie każdy z nas jest "narcystycznym palantem" i do tego "nadętym", który jest konfliktowy, wszystkich ma za nic i mierzy innych swoim miernikiem, w którym nie ma mowy o wartościach, empatii i miłości (chyba, że własnej). Jeden znany mi narcyz o imieniu Roman bardzo chciał być kochany, pragnął bliskości, ale zupełnie nie był zainteresowany odwzajemnianiem tejże bliskości ani emocjonalnym wzajemnym wsparciem. On potrzebował podziwu, powiązania (ale dla swojego trofeum (czyli mnie), nie miłości wzajemnej)... dominacja z agresją powiązana i manipulacja codzienna nawet w najdrobniejszych sprawach to był jego dzień. A na koniec wymagał pocieszenia, bo wszyscy źli dookoła, nie doceniają jaki z niego "fantastyczny człowiek" i dobry, bo co niedzielę modli się w kościele. A że oszukuje i kłamie, a czasem komuś coś "zabierze", to przecież mu wolno, on jest wybrany spośród wybranych na tym świecie. To prawda, Roman nie był idealny. Choć może mu się wydawać, że taki jest. Dlatego dzisiaj jest sam, bo nie może sobie znaleźć drugiej takiej "idealnej" osoby. W sumie, to mi go żal ;-)

Dlaczego mi żal? Bo taki duży chłopak, a nigdy nie wyciągnął wniosków z lekcji życiowych, nie dojrzał do tego, że pieniądze są ułatwieniem życia, a nie celem, nie dostrzegł swoich błędów, nie umiał przyznać się do winy, przebaczyć i tkwił w zacietrzewieniu do innych i w tym zacietrzewieniu potrafił skrzywdzić, choć nie raz o bzdety chodziło przecież. Ale nie odpuścił nikomu. Zemsta, zemsta, to był jego cel, a każda metoda była dla niego dobra... etyka, moralność - nieznane słowa. Nigdy nie usłyszałam z jego ust słowa przepraszam... za to naśmiewanie się z innych, wyzywanie wulgarne, to był porządek dzienny. Nawet okazywanie słabości było wyrafinowaną grą, bo to w gruncie rzeczy było sprawdzanie jak daleko może się jeszcze posunąć w swej tyranii... manipulując, że wina nie leży po jego stronie (biedaczek ;-))

NARCYZI 

To zlepek nudy i kompleksów, którzy chcą mieć nad wszystkimi kontrolę i móc ograniczać też innych. Narcyz potrzebuje Twojego zainteresowania, ale Tobą się nie przejmie, dopóki sam nie wyniesie z tego korzyści własnej. Narcyz się nie zmieni. To Ty masz się zmienić według jego sposobu, jego myślenia, na jego wzór. On jest wyjątkowy. Nawet jak kupuje Ci kwiaty, to nie z porywu serca... chce sprawdzić czy wciąż ma nad Tobą kontrolę. 

PRZEŻYŁAM Z NARCYZEM kilka lat. Poniewczasie wiem i twierdzę z przekonaniem pełnym, że narcyz, narcyz nie zmieni się!

A STARA KOBIETA i ja, starająca się, przyzwyczaić do tej roli... czy wykazuję cechy narcystyczne?

Trochę tak. Jestem ekstrawertyczką i lubię grać pierwsze skrzypce, powygłupiać się lubię i potrzebuję ludzi, którzy by mnie doceniali i kochali. Kocham śmiać się i rozśmieszać innych, dawać im radość. Ale umiem słuchać też, umiem i w miarę swoich możliwości pomagać, wspierać, robić prezenty bez okazji, raczyć przyjaznym słowem. Mam pasje, jestem ambitna i nie umiem się starzeć z godnością :-)))) Wkurza mnie nazywanie mnie "starszą panią" albo "seniorką"... po cholerę ta stygmatyzacja... byłam, jestem i będę kobietą nawet jeśli dożyję setki... paternalistyczny stosunek do mnie (niektórych osób) doprowadza mnie do furii. Liczy się przecież, to co mam w głowie, mój stosunek do świata, a nie pesel, który ograniczyć ma moje możliwości, a wręcz je obniżyć. I to tylko dlatego, że moje opakowanie jest podniszczone nieco. A propos opakowania... krem ostatnio kupiłam (dobrej sprawdzonej marki) by to opakowanie Starej Kobiety trochę odnowić i żebym ja przez to poczuła się lepiej... cena 100 złotych, ale ze względu na zniszczony kartonik 35 złotych :-))) I tę sytuację rozumiem, bo się odnosi do przedmiotów. Ale w stosunku do ludzi... stanowczo nie zgadzam się :-))) na obniżenie ceny!!!






1 komentarz:

  1. Dobrze poczytać i dowiedzieć się o "narcyzach". Zaraz okazuje się, że znam przynajmniej dwóch. Jedyne lekarstwo to odciąć się od 'narcyza" całkowicie !

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Stara Kobieta... i ja , Blogger