Pierwsze moje okulary – różowe ;-) Dzięki nim wypatrzyłam swoją miłość, moje szczęście. Potem je zdjęłam, ale i tak obraz kolorowy został.
Ale przyszła zmiana, zmiana jak we wszystkim... ale nie o zmianach tutaj pisać będę...
Teraz gdy jestem Starą Kobietą potrafię dostrzec szczęście w obojętnie jakich okularach. Bez znaczenia czy są one kwadratowe, okrągłe, prostokątne, proste bardzo czy z biżuteryjnymi dodatkami... różowe, czarne czy niebieskie...
Okulary stanowią część mojej garderoby. Nie służą mi tylko do czytania,w dalszej perspektywie świata oglądania. One są dla mnie bardzo ważne, nie tylko jednak jako część moich stylizacji ubraniowych, lecz ochrona wrażliwych oczu, które bardzo źle reagują na słońce, wiatr czy deszcz.
Są moją ochroną, określają mój styl, aktualny stan umysłu i duszy.
I właśnie za okularami, które wybrałam sobie ze strony Tosave czekałam dość długo, ale moja cierpliwość została nagrodzona i stałam się szczęśliwą posiadaczką trzech par okularów: w czarnej, brązowej oprawce z okrągłymi szkiełkami i stylowe, złote, takie bardziej kocie – nadające twarzy pazura, lekkiej zmysłowości.
Wszystkie trzy pary dodają mi pewności siebie – nic nie jest straszne gdy je włożę ;-) Może one magiczne są? :-))
Vintage metal glasses (1,23 $) - czarne i brązowe :)
W tej samej paczuszce przyszły też kredki do ust – 12 kolorów: róże, pomarańcze, czerwone, rubinowe, wrzosowe i nawet brąz.
Dać czadu z brązowymi ustami, do tego okulary w brązowej oprawce, brązowym lakierem pomalowane paznokcie, szalik na szyi cały brązowy, a ja cała w beżu... jeszcze brązowa torebka... w tle brązowe, gradowe chmury... ależ ujęcie! ;-)
Obłędne są te kredki, jestem nimi zachwycona... ich intensywnymi kolorami, trwałością na wargach i tym, że ich nie wysuszają.
Można pomalować tylko kontur, czerwień naturalną ust wypełnić pomadką lub całość wypełnić kredką, a połysk nadać błyszczykiem.
Jeden i drugi sposób sprawdza się wyśmienicie :-)
Lip Liner Pen (4,73 $)
zdjęcie z Tosave.com |
W paczce znalazła się też paletka z małymi, świecącymi różnymi kolorami malutkimi kolczykami – 20 par!
One bardzo mi się przydadzą. Szczególnie gdy na szyi wisi długi lub krótki, ale bardzo widoczny element biżuterii – wtedy malutkie kolczki stanowią jego dopełnienie i nie wyglądamy jak choinka... tylko elegancko i prosto.
W jednym uchu mam dwie dziurki (jedna wyżej, druga tam gdzie być powinna;-) w ten sposób, dzięki takiemu kolczykowi, który może tam tkwić na stałe w pozostałe dziurki mogę wpiąć kolczyki większe, wiszące bardziej i uwagę zwracające więcej.
Wtedy na szyi już nic się nie pojawia :-)
Te kolczyczki mają świetne gumowe zatyczki, które sprawiają, że nie uwierają, są wygodne, nie odpinają się i można nawet w nich spać (choć ja tego nie robię).
Bardzo, bardzo zadowolona z nich jestem, bo mimo, że nie są ani złote, ani srebrne to nie brudzą mi ucha i nie mam alergii od nich, a ja bardzo wrażliwa jestem jeśli chodzi o różnego rodzaju materiały, z których sztuczna robiona jest biżuteria.srebrnym" skarabeuszem (chyba ?;-)).
Unflower crystal zircon earring (2,23 $)
A na sam koniec: bransoletka na nogę. Ze skóreczek czarnych połączona "srebrnym" skarabeuszem (chyba?)
Łańcuszek na nodze (w stawie skokowym) nosiłam już w latach siermiężnych, 80-tych. Tern zwyczaj przywiozła z Norwegii moja przyjaciółka, która tam studiowała (teraz wybitna tłumaczka literatury norweskiej)
A ja po prostu go splagiatowałam. I tak mi zostało do dziś... raz srebrny, raz złoty... raz prosty, raz z jakimiś dyndałkami... zawsze jakiś tam latem na nodze noszę.
Teraz będzie ze skóreczki, dla małej odmiany...
Kiedyś byłam jedną z niewielu kobiet noszących bransoletkę na nodze, dzisiaj bardzo często widzę łańcuszki na nogach, szczególnie u młodych kobiet... Mnie to się podoba choć Stara jestem :-)
I to wszystko z tej cudownej paczki, o której myślałam, że już nie dojdzie... ale byłam cierpliwa :-))
Turtle anklet (0,70 $)
Piasek sypie w oczy – ale ja mam okulary!
Smutny dzień – maluję mocno usta i do boju!
Pada deszcz – wpinam kolorowe, świecące cuda w uszy i już słońce wyziera!
Podskakuje mi jakiś gość – ja mu nóżką ze skórzaną bransoletką wymachuję... no i spływa gość!
A wszystko to za niecałe 15 dolarów!
Zawsze mi się podobały okrągłe okulary :)
OdpowiedzUsuńOkulary noszę, głównie do czytania, ale do chodzenia też już mam choć wada nie jest duża. Przeciwsłoneczne zawsze są w mojej torebce, nawet zimą.
OdpowiedzUsuńLubię na ustach czerwień ale latem są pastele i delikatne kolory. Kolczyków nie noszę, bransoletek na nogę też nie noszę. Fajna zawartość Twojej paczki...serdecznie pozdrawiam...
Ciekawa zawartość :) Chociaż kredek do ust nie używam, to na pewno nie pogardziłabym takim wielkim zestawem błyszczących kolczyków :)
OdpowiedzUsuńTrochę ryzykowny zakup...ale skoro jesteś zadowolona :-)
OdpowiedzUsuńOkulary stały się moim niezbędnych gadżetem. Noszę je coraz dłużej w ciągu dnia, lubię wszystko widzieć wyraźnie. Moje okulary progresywne są bardzo przydatne. Lubię też okulary przeciwsłoneczne, świetnie sprawdzają podczas jazdy samochodem. Bardzo dobrze odbijają światło.
OdpowiedzUsuńCo do pomadek do ust - nie lubię. Czasem używam błyszczyków.
Lubię bransoletki, ale mam fazy noszenia i nienoszenia :)
Co dopiero, rozmawiałam z kuzynką, że jakoś dawno nie widziałyśmy na nóżkach bransoletek:-)))
OdpowiedzUsuńOkularów nie lubię, nie noszę, przeszkadzają mi w odbiorze świata:-) Do czytania tylko zakładam, bo już nawet mrużenie oczu nie pomaga. Ale kolczyki i szminki:-)))owszem.Fajnie Cię czytać- jak zawsze!
świetne zakupy, też kiedyś nosiłam łańcuszki, bransoletki na nodze, muszę to powtórzyć :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie, że jesteś zadowolona z zakupów. Nie zamawiałam jeszcze nigdy na platformie tosave.com, często natomiast z chińskiego AliExpress.
OdpowiedzUsuńTo chyba jednak żółw... ale może nie;) Uwielbiam Twoje pozytywne podejście do świata - i mogę się od Ciebie uczyć:D Oprawki genialne - na nos i zdobywamy świat!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Miałam kiedyś takie okulary i połamały się. Ja noszę tylko do czytania i przeciwsłoneczne.Lubię takie malutkie kolczyki i często noszę podobne. Bardzo lubię jak panie noszą bransoletki na nogach ale ja nigdy się nie odważyłam. Ty jesteś tak pozytywną istotą, że pasuje do Ciebie każda bransoletka. Pozdrawiam:):):)
OdpowiedzUsuńNo Kochana, to jak Mikołajki w środku lata. Wreszcie będę mogła spokojnie nadrobić blogowe zaległości. Słoneczne pozdrowienia :-)
OdpowiedzUsuńBardzo interesujące. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie to zostało opisane.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń