To było tak… zaczęła pracować dziewczyna i co rano do tej pracy przychodziła. Przerwa w szkole, więc więcej czasu mogła poświęcić na uzupełnianie domowego koszyka.
Co rano o 5.30 wielkie wrota holu otwierała. I tak codziennie, niezmiennie od kilku miesięcy… o 22.30 te same zamykała… Pewnego takiego zwykłego poranka oprócz pisku zawiasów otwieranych drzwi powitał ją cichy głos.
To było: miałł, miał?
Zabrzmiało pytająco.
Przy nogach Alicji siedział kot. Z wielkimi uszami, z szeroko otwartymi zielonymi oczami patrzył na nią przenikliwie i chwila, moment zaczął ocierać się przymilnie o jej czarne spodnie. Te już po tym mizianiu nie były czarne, lecz szare i okłaczone. Za to kociak odzyskał barwę swojego przykurzonego futerka i ukazał całe jego piękno beżowo, pomarańczowo, szare – melanż niezwykle udany. Alicja usadowiła się na swoim stanowisku pracy, a kociak za nią. Każdy jej ruch, każdy krok odtąd był bacznie obserwowany. Nie trwało to bardzo długo, gdy kocie położyło się na grzbiecie przed nią na stole i pokazało swój brzuszek i całkowicie, z pełnym zaufaniem poddało jej, i zachęcało delikatnie ciągnąc ząbkami za jej marynarkę, do głaskania, pieszczenia tu po brzuszku, tudzież po łapkach, za uszkami.
Po tych pieszczotach kociak całkiem był już czyściutki, za to na czarno ubrana Ala nieco poszarzała, a dłonie jej przypominały ręce górnika po wyjściu z pracy.
Ale to w ogóle jej nie przeszkadzało... raczej zastanawiała się skąd kicia się tu wzięła w takim ogromnym centrum targowym, czy ma kogoś kto ją kocha, czy komuś uciekła, czy zgubiła się, czy porzuciła jakaś nieogarnięta osoba? Pytań mnożyło się wiele. Zwierzątko było bardzo miłe, ufne...taki słodziak po prostu. Serce dziewczyny ogarnęła miłość do tej ujmującej istoty, rozum przemyśliwał jak ją zabrać do domu i zapewnić wszystko? Lecz z drugiej strony obfotografowując kociaka, o którym już wiedziała, że to jak i ona dziewczyna jest – zastanawiała się czy tak może, czy to nie będzie kradzież, bo może właśnie ktoś płacze za nią?
Pytań wiele, odpowiedzi żadnej, a tu pracować trzeba.
Znudzona kocica poszła gdzieś sobie. Jakoś smutno się zrobiło. Wieczorem Alicja dowiedziała się, że od poprzedniego weekendu zaobserwowano tu pobyt kociaka. Nie wiadomo skąd przyszła i ogólnie przez różne osoby jest dokarmiana. Jej brudne futerko świadczyć może, że aktualnie nie ma domu, a to, że potrafi aportować nawet, jest grzeczna i ufna to, że być może taki dom miała.
Zachwycona Alicja nie mogła przestać o niej myśleć. Przed końcem pracy futrzak jeszcze raz przyszedł do niej i tęsknym okiem spoglądał za zamykanymi przez nią drzwiami.
Dylematy: czy może tak sobie zabrać kicię do domu trapiły Alicję w drodze powrotnej do domu. Jeszcze przed zaśnięciem oglądała sobie jej zdjęcia w telefonie. Następnego dnia zajęta od rana jeszcze innymi sprawami nie myślała już o niej. Dopiero donośne: miałłłuu!, przy otwieraniu porannym holu targowego przypomniało jej o Kici (jak ją w myślach nazywała). Wzruszające to było przywitanie. Teraz Ala była już pewna, że przygarnie kocię i ta myśl bardzo ją radowała.
Postanowiła, że pod koniec tygodnia zorganizuje dla niej transport, przygotuje potrzebny dla kota piaseczek, jedzenie i odpowiednie w domu miejsce.
Przez parę dni rytuał poranny się powtarzał, dziewczyna przekręcała klucze w zamku swojej firmy, przy niej stawała kocica, towarzyszyła jej trochę czasu... potem gdzieś znikała, a wieczorem na nowo, na pożegnanie się pojawiała. Alicja zaplanowane miała, że wszystko w łapkach kocicy jest... jeśli się okaże, że chce jej i przychodzić będzie, okaże przywiązanie, to dom Alicji też domem kociej dziewczyny będzie. Ale nic na siłę.
Aż nadszedł ten dzień, kiedy decyzja już podjęta, przygotowania do przyjęcia nowego członka rodziny już zakończone.
- Nie ma jej, nie przyszła … już południe, a jej nie ma... za długo się zastanawiałam, wątpiłam w nią, nie będzie z nami mieszkać – alarmujący sms do domu z kilkunastoma płaczącymi buźkami.
- Świnka to chyba była, nie kot. Sama sobie wybrała swój los – pocieszałam Alę przez telefon.
- Nie mów tak mamuś – obruszyła się Ala
- Może przyjdzie wieczorem? Zdaj się na los – próbowałam uspokoić córkę
Wieczór przyszedł, kicia nie.
Widocznie tak musiało być, nic nie dzieje się bez powodu, może wróciła do swojego domu, bo jakiś pewnie miała. To młoda jeszcze Kicia, z odruchem ssania, gdy dopadła do kocyka. Trudno, oby jej tam gdzie jest dobrze było. Sprawa zamknięta, nie mniej zrobiło się smutno.
Słowo pustka sugeruje , że czegoś nie ma, ale ta „pustka” jakaś ciężka i widoczna była.
Mnie – mamie Alicji też przykro było, bo wiedziałam od Alicji, ze zdjęć, jakie wielkie i niecodzienne było to między Alicją, a kocicą – porozumienie.
Kolejny poranek Alicji: otwieranie drzwi firmy, minuty, godziny... wieczór, powrót do domu... Nie, przedtem telefon:
- Czy może pani zostać na zmianę nocną, bo trzeba chorą osobę zastąpić?
- Dobrze, co zrobić (?) Jakoś dam radę... - odpowiedziała bez entuzjazmu dziewczyna.
W nocy godziny dłużą się, a jeszcze po tak długim już przepracowanym czasie, oczy same zamykają się, a tu czuwać trzeba, nie spać.
Przez moment w głowie dziewczyny pojawiło się wspomnienie, kocicy, która chodziła za nią krok w krok nie zważając na to, że obok kręciło się wielu innych ludzi i czasu spędzonego na pieszczotach z nią...
1.30 w nocy. Czas płynie wolno, co robić gdy powieki ciężkie same zamykają oczy... książka przeczytana...
Dziewczyna otwiera laptopa i wchodzi na Facebooka. Portal służy jej wyłącznie do wymiany informacji o książkach, które są jej treścią życia. A tu???
Aż wstała, już powieki nie zamykały jej oczu, kompletnie otrzeźwiała... codziennie na fb pojawiają się setki ogłoszeń, a jej wyświetliło się akurat to: "Dzisiaj na poczcie głównej znalazłem kociaka pięknego i bardzo ufnego (tutaj portret Kici), szukam właściciela bądź oddam w dobre ręce. Ubolewam, że nie mogę jej zatrzymać. Mam psa, a ten dureń nie znosi kotów."
1.30 w nocy, Alicja zrozumiała dlaczego Kicia nie przyszła, i że musi zrobić wszystko, żeby ją odzyskać.
To, że córka została w nocy, w pracy - to jest znak, w przeciwnym razie by spała, a nie wchodziła na fejsa, i to że jej to właśnie ogłoszenie się wyświetliło… niesamowite wprost.
Nie patrząc na to, że to noc głęboka odpisała szybko, że zna kocicę... nie chciała jej od razu brać, bo nie chciała nikogo ranić, gdyby okazało się, że ma właściciela. Ale od kiedy dowiedziała się, że prawdopodobnie ktoś ją porzucił, to przygotowała się na przyjęcie jej do domu, ale niestety Kicia zniknęła.
Nadawca ogłoszenia odpowiedział, że odezwie się rano zaznaczając, że jest już wiele osób, które chcą ją przygarnąć, w związku z tym prosi o opisanie warunków w jakich miałby przebywać kot: czy dom z gródkiem, jeśli blok, to które piętro, czy są inne w domu zwierzęta? Na szczęście nie chciał wyciągu z konta i zaświadczenia o stałej pracy (żadna tam śmieciowa umowa) :-)))
Ciągnęły Alicji się te godziny do ranka, a serce biło jej jak młotem z podekscytowania, żeby znalazca kotka się do niej odezwał.
Dziewczyna była zdeterminowana, by kotka z nią była, wierzyła, że ta na nią czeka, że są sobie przeznaczone. Ta chwila, w której pogodziła się, że kotka u niej nie zamieszka i od losu nie spodziewała się zmiany już minęła... czuła, że teraz ma szansę dostać to o czym marzyła, tę, na której punkcie oszalała.
Od pierwszego muśnięcia palcami, dotyku ciepłego kociego futerka nie mogła o niej zapomnieć, choć wypierała to z siebie.
Ja jako mama we wszystkim ją wspierałam, również w decyzji adopcji kociaka... nie mogłam przecież być przeszkodą na tej drodze do wspaniałej przyjaźni, wręcz miłości. Choć nie będę ukrywać, że sceptycyzmu było we mnie odrobinę... bo zwierzątko w domu to nie tylko przyjemność, ale też obowiązek, odpowiedzialność i też nie czarujmy się – wydatek.
Ale zobaczyć oczy Alicji po znalezieniu się kici, to jak zobaczyć super gwiazdy na ciemnym niebie... w porównaniu ze zgaszonym spojrzeniem i smutnym głosie w momencie gdy zniknęła – to po prostu łapało za serce... nie mogłam zmieniać tego, co było jawnym przeznaczeniem.
Teraz o Kismet trzeba było zawalczyć, przekonać znalazcę kotka, że to Alicja powinna być z nią.
Jak to uczynić, jak zmiękczyć jego serce, że Kismet* powinna zamieszkać z nami.
Alicja opisała dokładnie swoje poznanie, znajomość z kociakiem, jej przyzwyczajenia, które poznała...”Jestem zdecydowana dać jej piękny, pełen czułości dom, w którym zazna troski, niczego nie będzie jej brakowało... jako, że poznałam, iż jest to indywidualistka i lubi być oczkiem w głowie... takim oczkiem będzie i nigdy niczego jej nie zabraknie. Jedzenia, picia, a także miłości i pieszczot. Czy myśli Pan, że gdyby mi nie zależało, to bym do Pana pisała po pierwszej w nocy, przysłała tyle zdjęć i screenów rozmów z moją mamą na temat kociaka. To jest Kismet – Przeznaczenie. Z nim nie można walczyć! Proszę, dla dobra Kici rozważyć moje słowa nie tylko w głowie , ale też w sercu... ona nie nadaje się do tego Pana co ma innego kota i chce towarzystwa dla niego... to jest dama, która lubi rządzić sama. Pozdrawiam. Alicja”
Następnego dnia w południe, koleżanka pana – znalazcy kota przyprowadziła do nas Kismet na czerwonej smyczy. Ta zobaczywszy Alicję z miejsca przewróciła się na grzbiet i w całej okazałości pokazała brzuszek włączając głośny motorek... mrrruuu... mrummmruu.... mruuuu...
bardzo ładnie Pani wygląda :)
OdpowiedzUsuńDzięki wdzięczne i pozdrowionka😊😊😊
UsuńŚwietna bluzka :)
OdpowiedzUsuńDzięki, też tak uważam;-)
UsuńPiękna historia :)
OdpowiedzUsuńI prawdziwa:-)
UsuńAle słodki ten kotek❤😙
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Lili
Słodka i mądra ... tylko ją kochać:-)))
UsuńCo za wzruszająca historia:D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Prawdziwa, aż nie do uwierzenia:-) Pozdrowionka:-))
UsuńPrzeznaczenie jak nic! Stylizacja elegancka i schody znamienite:-)
OdpowiedzUsuńDzięki za uznanie i pozdrawiam serdecznie:-))
UsuńPrzeczytałam w uważnością, dużą przyjemnością i dość dziwnym uczuciem wzruszenia ...
OdpowiedzUsuńTo faktycznie było Wasze przeznaczenie i wręcz idealne dla Kici imienie 😉 😁
Bardzo się cieszę, mogłam być krótkim epizodem w tej niezwykłej historii i naocznym świadkiem radości z ponownego spotkania 😁
Joasia - koleżanka pana 😉
Tak Kismet to przeznaczenie, które jednak wyrwało się nam na chwilę, bo przyzwyczajona widać do podróżniczego trybu życia...ale wróciła i się nawróciła;-))...wybrała miłość i pełną miskę oraz spanie w pościeli zamiast przygód w wielkim strasznym świecie, gdzie moc niebezpieczeństw i zero spokoju. Pozdrawiam serdecznie:-)))
UsuńKicia sama wybrała. Pokazać brzuszek, oznaka zaufania. Od razu wiedziała, że może być bezpieczna. Ja też przygarnęłam trzy dzikuski i prawdą jest, że to przyjemność ale też obowiązki i wydatki. Pięknie wyglądasz. Pozdrawiam:):):)
OdpowiedzUsuńJej ulubiona pozycja spania, to spanie na grzbiecie z łapkami przednimi do góry:-))
Usuńświetna historia, a niby taka prosta sytuacja ;) a pies, dureń mógłby koty polubić ;D
OdpowiedzUsuńZnam jednego pieska o imieniu Lucy, który uwielbia koty:-)
UsuńWspaniała historia,a kotek na pewno był Alicji przeznaczony :)
OdpowiedzUsuńNie da się uciec przed przeznaczeniem... ściskam serdecznie:-)
UsuńWygladasz kwitnąco :) kociak wypisz wymaluj mój Klakier :)
OdpowiedzUsuńDZIĘKI I UCAŁOWANIA DLA KLAKIERA:-))
UsuńBardzo fajna stylówa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam słonecznie ☀️
DZIĘKUJĘ I BUZIAKI PRZESYŁAM:-)
UsuńPiękne z Was osoby. Od razu wszystko robi się jaśniejsze po przeczytaniu takiego tekstu. Pozdrowienia - Alicja.
OdpowiedzUsuńDzięki i kłaniam się nisko...jak najjaśniejszych życzę dni:-))
UsuńWidać spotkanie kotka i córki było zaplanowane :)
OdpowiedzUsuńKtoś tam kieruje wszystkim ... wszystko jest po coś:-)
UsuńŚwietny kolor spodni i bluzki, ślicznie wyglądasz...pozdrawiam serdecznie,,,
OdpowiedzUsuńDzięki Basieńko ... lubię ten zestaw...pozdrowionka:-))
UsuńKotek może urzec swoim ciepłem. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTo niemożliwy słodziak:-) Całuski!!!
UsuńJaka to cudna opowieśc,to bylo przeznaczenie też w to wierze, często przygarniam takie porzucone zwierzęta, aktualnie w domu mam kotke i suczkę 💓
OdpowiedzUsuńDobry z Ciebie człowiek:-))) Pozdrawiam gorąco:-)
UsuńBez dwóch zdań... Przeznaczenia ;) Ślicznie wyglądasz :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDzięki, dzięki... po trzykroć dzięki i całusy przesyłam:-))
UsuńKicia urocza i na pewno jej u Was dobrze:))Ty wyglądasz ślicznie:)))Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńChcemy, żeby była szczęśliwa...brakuje jej trochę przestrzeni, ale wychodzimy z nią ... da się prowadzić na smyczy:-) Ściskam mocno:-))
UsuńNiesamowita historia, aż dreszczyk poczułam. Piękne imię córka wybrała dla tego kota. A kot wybrał ją.
OdpowiedzUsuńZ przyzwyczajeniem nie wolno dyskutować, znam to z wielu historii. Tak musiało być.
Taki przypadek nieprzypadkowy to spotkanie Alicji i Kismet:-)) Dzięki i pozdrawiam serdecznie:-))
UsuńPrzed przeznaczeniem się nie umknie :)Piękna historia i piękne jej zakończenie, a właściwie nowy początek ♥
OdpowiedzUsuńTak, nowy początek i dla Kismet i dla Alicji:-)) Pozdrawiam słonecznie:-)
UsuńCudowna opowieść, jak to życie potrafi nas zaskoczyć :)
OdpowiedzUsuńPięknie Pani wygląda w tych kolorach :)
Życie to w ogóle jest pasjonujące i każdego dnia zaskakujące... jestem oczarowana nim:-))
UsuńAleż nieniesamowita jest ta historia, koty w swoich wyborach są idealne a imię rewelacyjne. Świetna stylizacja,pozdrawiam Ania
OdpowiedzUsuńLeży tu właśnie przy mnie, grzeje swoim futerkiem i cudownie mruczy...aż chętnie kimnęłabym obok niej;-) Dzięki za dobre słowa i pozdrawiam serdecznie:-))
UsuńFajna historia! :-)
OdpowiedzUsuńNie uciekniesz przed Przeznaczeniem ;-)
... już się pogodziłam, że nie da się uciec, więc biorę wszystko co los daje... również kicię:-))
UsuńNiezwykła historia i do tego niesamowicie opowiedziana - to lubię.
OdpowiedzUsuńA Ty, Dorotko, promieniejesz.
Serdeczności posyłam.
Szczęście mnie rozpiera, że żyję, że Ala szczęśliwa i kotka ma dom:-) Ściskam Cię serdecznie:-))
UsuńBardzo ładny zestaw, świetne spodnie (kolor) i bluzka :))
OdpowiedzUsuńBez fałszywej skromności stwierdzam, że masz rację:-))) Dzięki za uznanie:-)))
UsuńKochana!
OdpowiedzUsuńCiekawa opowieść :)
Przepraszam, ale na moim blogu, jakiś chochlik złośliwy "skasował" komentarze!
Milutko pozdrawiam;)
Wszystkiego najlepszego i precz z chochlikami złośliwymi...pozdrowionka:-))
UsuńCudownieee <3 No i wyglądasz przecudnie <3
OdpowiedzUsuńDzięki wdzięczne i kłaniam się nisko:-)))
UsuńUroczy kociak. :) Zresztą wszystkie koty są cudne. :)
OdpowiedzUsuńP.S.Moja przyjaciółka zachwycona podesłanym jej tekstem o matce - wolnomyślicielce. :)
Dziękuję bardzo serdecznie i pozdrawiam bardzo gorąco Ciebie i przyjaciółkę:-) Ucałowania:-))
UsuńSwietna historia i super ze kicia jest z wami
OdpowiedzUsuńTo dobry moment:-))
UsuńAle historia! Niesamowite. Sama jestem właścicielką kotów i uwielbiam te zwierzęta. Dobrze, że tak to się potoczyło i Alicja ją odzyskała, bo już się obawiałam, że jak zaginęła to już nic z tego wspólnego mieszkania.
OdpowiedzUsuń... w gwiazdach było zapisane, że tak właśnie ma być:-)) Ściskam Cię mocno:-))
UsuńI tak to się zaczyna , czyli kociomania.Moje zwierzaki są (i były) wszystkie "kismety". I co i rusz zarzekam się, że już nigdy więcej. I co jakiś czas staje na moje drodze jakaś istotka, która bez nas nie radziłaby sobie.Mizianki dla Kismet.
OdpowiedzUsuńTo Bracia Mniejsi, zasługują na nasz szacunek i miłość:-)) Uściski dla Ciebie i całej ferajny:-))
UsuńCudowna historia! :) Kocham koty i mogę o nich czytać i czytać. ;)
OdpowiedzUsuńTo ucałowania dla wszystkich:-)))
UsuńUrocza historia! :)
OdpowiedzUsuńPrawdziwa do tego:-))
UsuńBardzo lubię koty. <3
OdpowiedzUsuńFajna bluzka, ;)
Dzięki serdeczne i ściskam mocno:-))
UsuńUwielbiam koty i połączenie bieli z fioletem :) Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego weekendu :)
OdpowiedzUsuń... czyli udało mi się trafić w sam środek;-)) Serdeczności ogromne:-))
UsuńPiękna historia, jak bajka. :)
OdpowiedzUsuń... takie życie:-))
UsuńWspaniała historia :) Fantastyczny komplecik, oczarowała mnie bluzeczka :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
Dzięki serdeczne i pozdrawiam gorąco:-)
UsuńJejku, jaki słodziak <3 Zakochałam się ;)
OdpowiedzUsuńZapraszamy w odwiedziny:-))
Usuńpiękne opisane aż się wzruszyłam:)
OdpowiedzUsuńDziękuję ... opisałam tylko fakty:-))Całuski:-))
UsuńAleż wzruszający post, aż się popłakałam najpierw łzami smutku, potem radości. Też mam przygarniętą kicię - dokładnie taką samą "damę" jak Kismet;-) Już dwa razy zaginęła ale na szczęście wróciła ale dni rozłąki i oczekiwanie w niepewności czy jeszcze kiedyś ją zobaczę było koszmarem i wielką tęsknotą. Kotka będzie wiernym przyjacielem i z pewnością za nowy dom, miłość i piekę odwdzięczy się najlepiej jak tylko koty potrafią. Posiadanie w domu zwierzaka jest zarówno obowiązkiem, jak i dużą radością. Kismet wyczuła u kogo jej będzie najlepiej i wyczuła że to właśnie Alicja zostanie jej największą przyjaciółką i opiekunką. Szczęśliwe zakończenie pewnego etapu w życiu kotka - poszukiwanie nowego domu, z pewnością zapoczątkuje nowy etap w życiu Alicji - stanie się dla niego najważniejszą istotą na świecie.
OdpowiedzUsuńDorotko, pozdrawiam Was wszystkie bardzo serdecznie i życzę wielu pięknych i niezapomnianych chwil spędzonych na pieszczotach z nowym członkiem rodziny. Jak zawsze wyglądasz bardzo elegancko i zjawiskowo :-)))
Dzięki Ci Inko za wszystkie Twoje piękne i dobre słowa ... wdzięcznie dziękuję!!! Kismet już nam uciekła, bo prawdopodobnie wychowywała się w świecie i tej wolności szerokiej była żądna, ale wróciła!!! Kolejny raz wróciła ... myślę, że teraz tak szybko nie będzie próbowała wycieczek, bo nie ma jak spokojny i pełen poczucia bezpieczeństwa dom ... chyba już to wie(?) Ściskam serdecznie:-))
UsuńJestem tu u ciebie pierwszy raz, ale muszę przyznać, że bardzo spodobał mi się twój styl pisania, naprawdę przyjemnie się to czyta :) Na pewno jeszcze nie raz zajrzę :)
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie i zapraszam bardzo gorąco:-)Całuski:-))
UsuńWyglądasz wspaniale w tej stylizacji, prawdziwa elegancka nonszalancja :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję BARDZO!!! CAŁUSY PRZESYŁAM:-)
Usuńsłodki kociak ;)
OdpowiedzUsuńDZIĘKI ... PRZEKAŻĘ KOCIAKOWI:-))
UsuńPiękna stylizacja <3
OdpowiedzUsuńBARDZO DZIĘKUJĘ I POZDRAWIAM:-))
UsuńWzruszające. Koty są bardzo mądre.
OdpowiedzUsuńW ogóle zwierzęta są niedocenione:-)
UsuńPięknie opisana historia .Kotka będzie miała wszystko bo w nowym domu odnalazła miłość i czułość.Pozdrawiam cieplutko .
OdpowiedzUsuń... tylko biegów i skakania będzie jej brakowało ... ale jakoś zaradzimy temu:-)) Całusy:-))
UsuńMasz przepiękne buty https://zoio.pl/obuwie/szpilki <3
OdpowiedzUsuńDzięki ... mam jeszcze takie w kolorze granatowym ... bardzo wygodne:-))
UsuńFajna historia :)
OdpowiedzUsuńDzięki:-))))))))
UsuńOgromnie wzruszająca i mądrze opisana historia, która skłania do wielu przemyśleń i wniosków. Bardzo klasycznie i niezwykle pięknie się reprezentujesz, styl godny do naśladowania w pozytywnym znaczeniu (nie do powielania, bo to plagiat) ale do klasycznego stylu, który jest osobistym odpowiednikiem każdej z nas indywidualnie. Zachwycasz sobą, jak i treścią...
OdpowiedzUsuńCzy mogłabyś zdradzić chociażby swoje Imię?
Moc serdeczności *
Dzięki Halinko za twoje piękne, dobre i pełne uznania słowa ... postaram w przyszłości nie zawieść Cię, abyś nie musiała zmienić zdania;-)) Pozdrawiam bardzo gorąco: Dorota:-))
UsuńŚwietnie Pani wygląda :D
OdpowiedzUsuńŚwietna historia, a kotka słodka :*
Zapraszam do wspólnej obserwacji <3
grlfashion.blogspot.com
Dziękuję serdecznie i pozdrawiam gorąco:-))
UsuńWspaniała historia :DDD. Ja mam dwa koty. Kot ma już 14 lat, a kotka 4 lata, nie są jakoś specjalnie zaprzyjaźnione, ale się tolerują. Kot jest dostojny, raczej samotnik, a kotka to maskotka wszystkich domowników i straszny pieszczoch. Mamy je od maleńkich kociaków, oba znalezione i przygarnięte. Koty są wspaniałe :DDD. Pozdrawiam serdecznie :DDD.
OdpowiedzUsuńZwierzęta w ogóle są cudowne!!! Ściskam serdecznie:-)
UsuńPiękna historia. Ja niestety jestem uczulona na sierść kotów i raczej muszę ograniczyć się do patrzenia na nie. :)
OdpowiedzUsuńPatrzeć też jest miło:-)) Ucałowania:-))
UsuńPodobno nic nie dzieje się przypadkiem :) Piękna historia o tym jak człowiek może nawiązać więź ze zwierzakiem. Tak się wczułam w sytuację Ali, że niemal było mi przykro, kiedy kociak nie zjawił się u niej w pracy... Dobrze, że wtedy postanowiła zostać! To się nazywa po postu przeznaczenie!
OdpowiedzUsuńRóżne są przeznaczenia, to akurat jest miłe i radosne:-)) Pozdrawiam serdecznie:-)
Usuńależ mi się podoba ta stylizacja! pięknie!
OdpowiedzUsuń... dzięki za uznanie i pozdrawiam gorąco:-))
UsuńDobre imię dla kotki. Praktycznie sama je sobie przyniosła. Oraz jestem przekonana, że będą szczęśliwe. I Kismet i Alicja ;-)
OdpowiedzUsuńWszystko w rękach jednej i łapkach drugiej;-)) Buziaki:-)
UsuńPiękne spodnie, krój i kolor! :)
OdpowiedzUsuńUdana stylizacja :)
Dzięki za uznanie:-)) Cieszę się ogromnie:-)
UsuńAle cudowna stylizacja taka trochę z pazurem ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Jak mowa o kocie, to i swój pazur trzeba pokazać:-)) ŚCISKAM SERDECZNIE:-))
UsuńWyglądasz prześlicznie w tej stylizacji!
OdpowiedzUsuńDzięki za uznanie i miłe słowa😊😊😊Pozdrawiam gorąco☺
UsuńMoje serducho też zdobyła taka jedna przybłęda ;)
OdpowiedzUsuńTO JESTEŚ BARDZO ZAJĘTA;-) Pozdrawiam Was bardzo serdecznie:-))
UsuńPięknie, spodnie cudowne :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy post :)
www.stylishmegg.pl/2018/06/dwie-propozycje-sukienek-na-wesele.html
Dzięki serdeczne i pozdrawiam słonecznie:-))
UsuńPiękna historia :) Ja jestem wielką kociarą, bez kotów nie wyobrażam sobie życia :) W moim rodzinnym domu zawsze był jakiś kot. Odkąd zaczęłam zarabiać sama, utrzymuję trzy koty. Mariolę, Grażynkę i Bogusię :) Mariola to stary kot, Bogusia to oswojony dziki kot a Grażynka to podrzutek, którą jako kociaka ktoś przerzucił przez mój płot. Kocham wszystkie koty i miałabym ich ze dwadzieścia, ale nie byłabym w stanie wszystkich utrzymać dlatego 3-4 to odpowiednia dla mnie ilość :) ależ się rozpisałam ale o kotach to ja bym mogła pisać i pisać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :*
Koty, zwierzęta zmieniają wszystko ... na lepsze:-) Pozdrawiam serdecznie:-))
UsuńKismet... rzeczywiście... wiesz że kocham koty, one nie są dla byle kogo... cieszę się, że trafiła do Was :)
OdpowiedzUsuńDzięki! Jesteśmy szczęśliwe, że jest z nami ... Kismet mam nadzieję, że też, bo pokazuje swoje przywiązanie i mruczy tak często z rozmarzeniem i namawia mnie do snu (to najbardziej lubię:-)) ŚCISKAM CIĘ BARDZO MOCNO I PRZESYŁAM MIZIANKI OD KICI:-))
UsuńWspaniała historia z cudownym zakończeniem!
OdpowiedzUsuńA Ty, Dorotko, wyglądasz promieniejesz :-)
Trudno nie promienieć jak szczęście chodzi po domu i jeszcze przepięknie mruczy:-)) Dzięki i ściskam mocno:-))
Usuńwygląda rewelacyjnie :D
OdpowiedzUsuńDzięki serdeczne:-)))
UsuńPiękna historia. Moja Miecia też mnie sobie wybrała, bo miał być inny kotek, ale uciekł, za to przydreptała taka malutka kuleczka szara z rudą plamką na grzbiecie i z ogromnymi uszami jak u nietoperza. Jest już z nami dziewięć lat i dla nas jest najcudowniejszym kotem na świecie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Dorota
Tak właśnie wygląda prawdziwa miłość ... niezapowiedziana przychodzi i jeśli jest prawdziwa to zostaje i trwa, trwa, trwa.......... Ściskam Ciebie i Miecię:-))
UsuńCiekawa historia, super zdjęcia! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie:-)) Pozdrawiam gorąco:-))
UsuńPiękna historia i cudowna kicia!<3
OdpowiedzUsuńWspaniale i stylowo Pani wygląda!:)
Dziękuję ogromnie wdzięcznie i pozdrawiam serdecznie:-))
Usuńkawę o smaku pomarańczy uwielbiam, ale w porze zimowej i przedświątecznej, to skojarzenie świąt i pomarańczy, które kiedyś dawno temu można było kupić tylko przed świętami. Twoja opowieść jest piękna i wzruszająca! sama bardzo lubię koty, mam ich aż trzy:) Pozdrawiam cieplutko:))
OdpowiedzUsuńA ja kawę brule bardzo sobie chwalę ... też kiedyś miałam jednocześnie trzy koty, a potem następne trzy, ale wtedy miałam wielką chatę i ogród i one miały cudownie, a teraz mamy zmianę, i jest mniej miejsca choć w sercu wciąż nieograniczone powierzchnie:-)) Ściskam serdecznie:-))
UsuńTeż uważam, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Piękna historia i kotek cudowny :)
OdpowiedzUsuńWszystko prawdziwe łącznie z kotkiem:-)) Buziaki:-)
Usuń