Jak to zrobiłaś babciu, że jesteś
stara? - zapytała niewinnie aczkolwiek pewnie i dociekliwie, naszą
wspólną babcię (z czym pogodzić się nie mogłam 😃) o rok starsza
ode mnie, kuzynka Hania.
Pamiętam dokładnie zaskoczenie
babci.
I pamiętam swoje przerażenie...tak
nie wolno, miałam wpajany ogromny szacunek dla starszych i zakaz zadawania przykrych pytań. A
to było jedno z tych niemiłych, a nawet aroganckich.
Już sobie myślałam, co mama na to
powie jak się dowie, a tato Hani (wujek Zdzichu, co bratem był
mamy) jak bardzo może być niezadowolony...i zwyczajnie wtrzepie
Hani (być może nawet na gołą pupę... wtedy kary cielesne były
bardzo w modzie... jedynie u mnie w domu stosowane nie były, ale o
tym innym razem 😊). Za Hanią specjalnie nie przepadałam(śliczna,
ciemnowłosa i zarozumiała była...”była” to kluczowe jak się
poniżej okaże – słowo 😉), więc już sobie kombinowałam jak o
całej sprawie donieść, żeby się jednocześnie nie wydało, a
skutecznie zakablowało 😉 Skarżenie łączyło się z karą, która
była bardzo dotkliwa: zarówno tato jak i mama za takie
„przestępstwo” byli zdolni do milczenia i nieodzywania się do
mnie, nawet ze dwa tygodnie. Mówili wtedy do mnie mało, dokładnie
tylko tyle ile musieli z racji wychowywania córeczki, no i
przebywania z nią w jednym domu. Ta kara była bardziej niż klaps
bolesna, a ja”boleć” nie chciałam.
Ale do tematu, dosyć odbiegania 😉
Babci osłupiała lekko, ale szybko w
sprawie swej starości i związanej z nią inności, udzieliła odpowiedzi Hani: Haniu wystarczy żyć, to samo przychodzi – i
dalej spokojnie robiła na szydełku.
- Co samo przychodzi, to że jesteś taka, taka pokrzywiona ? - dopytywała Hania.
- ...starość i to, że się zmieniamy, co tak bardzo widać z wierzchu – dopowiedziała babcia, nawet? (chyba?) rozbawiona.
Siedziałam przy oknie, gdy
babcia z Hanią rozmawiały i przezornie się nie odzywałam...
smutno mi było, że Hania tak niedelikatnie babci wytyka jej lata i
pomarszczoną buzię. Ja na nią w ten sposób nie patrzyłam, wtedy
w ogóle nie myślałam o jej wieku...taka była jak była i dla mnie
to jak wygląda nie miało znaczenia. Nie miało znaczenia aż do
tego przez Hanię zdziwienia i konstatacja, że starość jest
okropna, brzydka i że ona nigdy stara nie będzie.
Muszę przyznać, że
zupełnie (po cichu i wyjątkowo) zgadzałam się z Hanią...też...!
Też nigdy nie będę stara, w każdym razie nie tak prędko ;) Zacisnęłam mocno palce w piąstki, aż z czerwonych zrobiły mi się
białe kostki i przyrzekłam sobie, że nie dopuszczę do swojej
starości (naiwna byłam? … niekoniecznie...)
Tak ścisnęłam paluchy, że
z przejęcia o samym o donosie na kuzynkę już nie myślałam, tylko
dalej rozmowie się przysłuchiwałam.
- Starość bierze się z młodości, która tak szybko biegnie jak ty Haniu, po cukierki do kuchni... tylko, że meta to nie zawsze jest słodkie zwycięstwo – w przestrzeń pokoju, ni to do Hani ni to do siebie(do mnie na pewno nie, w dalszym ciągu udawałam, że nie słucham, nie słyszę absolutnie - nic;-) dziwnym, na końcu zdania podniesionym głosem rzuciła babcia.
(Gdy teraz tak liczę, to
rachunek jest prosty: miała wtedy lat 60... nomen omen :-) jak ja
dzisiaj w tym fotelu siedząca i to zdarzenie opisująca.
- Wolałabym tak długo nie żyć, albo nie mieć ręki tak jak siostra od Małgosi (koleżanka Hani) niż być taka? Taka brzy...staara? – mądrala, a nie umiała znaleźć słów – kuzynka...głos jej się zawieszał, co nie przeszkodziło jej drążyć dalej tematu, z obrzydzoną minką.
Wtedy, jak te słowa
usłyszałam, po prostu nie wytrzymałam – Ależ ty jesteś,
jesteś... (tu słowo uwięzło mi w gardle, bo to, które w głowie
miałam, w tamtych latach uważane było za przekleństwo i
dziewczynkom wypowiadać go nie było wolno...przynajmniej ja tak
miałam)... głupia !!! - wreszcie wykrzyczałam. Podbiegłam do
babci, w pasie ją obłapiłam i mocno się przytuliłam.
Wzruszona babcia (no chyba
wzruszona, bo uśmiechnięta i ze łzami w oczętach) , przygarnęła
też do swojego brzucha Hanię. I jak gdyby nigdy, i w ogóle nic...
zaczęła mówić: starość to lepsze niż kalectwo, kiedyś o tym
się przekonasz... czas tak szybko biegnie, że
ani się odwrócisz jak będziesz też stara ... tutaj po główce
Hanię pogłaskała (tak jakby mnie tam nie było w ogóle;-)) ...
będziesz po pierwszym poważnym egzaminie, całowaniu się z
chłopakiem (tfuu, okropność, o czym ta babcia opowiada, z niechęcią
pomyślałam ;-), po pierwszym balu, po ślubie...będziecie miały
swoje domy i dzieci, a potem może wnuki...roztaczała dalej wizje.
Na takie babcine dictum
Hania się koncertowo rozbeczała, a babcia swoje kontynuowała (co
miało być dla Hani uspokojeniem, ale nie bardzo Hanię
przekonywało ;-)), a mnie poirytowało, albo coś koło tego (wtedy
takiego słowa nie znałam;-) ale dzisiaj czuję, że odczuwałam, to
czego wtedy nazwać nie umiałam ;-))
- Tu płacz nic nie pomoże
i nie ma co płakać... Nie idzie tego zatrzymać
tak by się na wierzchu nie zmieniać, ale w środku ciągle się
jest sobą, tylko przez czas zmienioną. To nic takiego złego :-)
Dosłownie nie pamiętam,
tego co jeszcze prawiła, ale od tamtego momentu (czyli bardzo
wcześnie) zaczęłam szukać przyczyny dlaczego się starzejemy?
Dlaczego tak się dzieje, że codziennie patrzymy w lustro – ciągle
prosto sobie w oczy i nie widzimy zmian? Jednakże inni wokoło je
widzą. Zrozumiałam! To oczy otaczających nas osób są prawdziwym
lustrem, nie to, w którym się przeglądamy, nie tafla jeziora czy
odbicie we witrynie sklepowej są prawdziwe... Czy da się te zmiany
zatrzymać, tak siłą woli na przykład?
Pamiętam dokładnie jak
wówczas wyglądała czarnowłosa, ciemnolica Hania (piękna kuzynka)
i ja – blond dziewczynka... z wysokim czołem, przedziałkiem i
lokiem zasłaniającym oko... oraz babcię z przygładzonymi, już
przerzedzonymi włosami, przedwcześnie osiwiałą, ale maskującą
te przejawy upływającej młodości – farbą brązową marki
„Londa” Nie była zwyczajnie ładna ... jej szlachetne, delikatne
rysy twarzy, przenikliwe oczy, smutny uśmiech sprawiały, że
wyglądała niebanalnie i przyciągała innych wzrok.
Kolejne wojny, rewolucje,
ciągłe dramatyczne zmiany wyryły na jej twarzy zmarszczki, ale one
nie były okropne... trudne nawet na pierwszy rzut do zauważenia, bo
ciągle podciągała je do góry poprzez uśmiech, który towarzyszył
jej wszędzie. Ten uśmiech podciągał jej policzki, wysoko
podniesiona głowa naciągała szyję...cienką, papierową; żółtawa
lekko skóra z przebijającymi różowo-sinawymi żyłami otalkowana
delikatnie na biało, do tego różowe matowe usta i poliki również
różem podkreślone – tworzyły dostojną, wręcz patetyczną
całość. Miała w sobie coś, co trudne było do zdefiniowania,
była piękna w inny sposób niż piękności z drugiej strony
lusterek, które wtedy lubili mężczyźni i oglądali jak zakazany
owoc(ukradkiem przed oczami swych kobiet).
Taką ją wtedy
zapamiętałam, innej – tej młodej patrzącej z paru zaledwie
zachowanych fotografii, nie znałam. Poznając jako dziecko swoją
babcię, jednocześnie poznałam starość. A właściwie za sprawą
mojej kuzynki, która się nią zainteresowała. Od tamtego dnia
ciągle babcię bacznie obserwowałam... jak na jej szyi zbiera się
nadmiar skóry, jak wiotczeją jej policzki, jak żółkną i
twardnieją paznokcie; jak wychudzone łydki lecz jednocześnie
pogrubiałe uda upycha w pończochy, jak fałd skóry na brzuchu
ściąga pasem od pończoch...wkłada stylonową o rozmiar za małą
halkę by ukryć nierówności skóry na plecach... na to wszystko
sukienka z krempliny, z wysoko postawionym kołnierzykiem, by nie
widać było pofalowanej, zgarbionej szyi...zapamiętałam jak się
uśmiecha pokazując zęby, choć te swoje zęby zostawiła u
szwagra dentysty i teraz nie miała już pięknych, tylko równe …
jeden po drugim...akrylowe.
Po klimakterium, bez męża,
z artretyzmem, bez majątku, z wielkim doświadczeniem, bez pretensji
do losu, z wiarą w Stworzyciela Nieba i Ziemi wprost niewiarygodną;
na każde zawołanie trójki dzieci i całej reszty „mafijnej;-)”
rodziny, z cukrzycą, z wyrozumiałością, uśmiechem, poczuciem
humoru …ciągle była zadowoloną z życia kobietą(do ostatniego
uśmiechu malującą usta)...W ten niełatwy przecież sposób
sposób, uzyskała jednak szczęście by w jej życiu starość też
miała swój udział – wielu z jej bliskich, rodziny i przyjaciół
takiego szczęścia nie doczekali... nawet nie było im dane dowlec
się do półmetka.
Czy ja też kiedyś taka
będę, a jeśli tak (?) to jak to się stanie i jak to to będzie?
Trudno mi było, sobie to, w tamtej chwili wyobrazić...zresztą nie
chciałam... po cichu marzyłam (zupełnie jak Hania), że mnie się to
nie przydarzy. Starość była dla mnie jak odrębna cywilizacja, do
której nie należę i nie chcę należeć (to pewnik!)
Dzieciństwo przeleciało,
za każdą dziesiątką młodości zaczął wzrastać we mnie
niepokój, że oto nieuchronnie zbliża się gość, którego nie
bardzo chcę przyjąć, ale nie mam wyjścia...jak to się mówi:
Gość w dom, Bóg w dom ;-))
… choć tak prawdziwie
to długo trwało nim zrobiłam się taka gościnna ;-)... dla nie
bycia starą gotowa byłam... być na bakier z wiarą ;-)
Wkurzam się dalej(choć już
na spokojnie:-)), że nie (choć staram się bardzo), że nie
dotrzymuję sobie słowa i się zwyczajnie starzeję...To znaczy –
ja tak nie uważam – ale inni co mnie otaczają, a najbardziej ci
co w tym samym czasie, (mniej więcej) co ja - się urodzili... ci
inni ode mnie ;-) ciągle mówią, jak mantrę powtarzają, że: są
starzy, że pierniki, że nie wypada, że to młodość ma swoje
prawa. Czyli i ja pod to wszystko podpadam (?)
Młodość ma swoje
prawa?
A starość nie? Starość
jako wadliwą i zdeformowaną formę należy wypalić, utopić bądź
zmieść z powierzchni życia, zabrać jej płeć, inteligencji
pozbawić, zabrać imię, zdrobnienie tegoż nazywać
zdziecinniałością, a urody nie zauważać tylko wspominać, o jej
śladach? Halo! Stop! Nie zgadzam się! Starość to nic innego
tylko nazwa ciągu życia! Bycie starym człowiekiem, nie oznacza
przynależności do odrębnego gatunku ludzkiego, szczególnego
rodzaju człowieka... to taki sam epizod jak dzieciństwo i młodość
– tylko przyznaję - trudniej przeżywany.
- A jak ty to zrobiłaś? - zadacie mi pytanie – Jak to zrobiłaś, że jesteś stara?
- Nie jestem stara! Ja się tylko tak nazywam (jak wiele z Was;-)) Stare, trochę przeterminowane jest moje opakowanie...wewnątrz mam ciągle drżącą duszę gorącą, młodością tętniącą. Na starzenie się jej, nie mam absolutnie czasu i kalendarz mnie nic nie obchodzi, nawet do niego nie zaglądam ;-)
- Żyłam, żyłam (i żyję dotychczas... (wiem, bo ze Zus-u przychodzą do mnie listy;-)) i mnie się w końcu przytrafiło, że pesel - „za starą” - w ewidencji ludności mnie uważa ;-) Ale już się z tym pogodziłam i jestem dumna, że w czasie tysiąca przejść, załamań, niepewności, nie przerywałam chłonięcia życia i nie odkładałam go na później (korzystałam, kochałam, kochałam...:-))...ciągle mam więcej marzeń niż wspomnień i światła, które widzę...to nie znicze na grobach, ale gwiazdy wciąż na niebie migoczące i niepohamowany apetyt na życie.
A jak komuś, jak małej
Hani nie podoba się starość, to niech sobie już w tej chwili
uprzytomni, że: starość ich też dosięgnie, niezależnie od tego
jak wcześnie i jak mocno zaciskali pięści.
A jak ktoś inaczej myśli,
to od dzisiaj już sobą może zacząć gardzić ... jeśli w ogóle
los da mu szansę dostać koronę starczą.
Niedawno (w popularnym w
mieście markecie) spostrzegłam w oddali ciemnowłosą, starszą kobietę,...było w niej coś znajomego...na mnie patrzyła... To
była Hania.
Nie podeszłam, nie
zapytałam - jak to zrobiła?
Osiemnaście mieć lat to
nie grzech!
50 i dalej – to nagroda
– losu łaskawy uśmiech!
Pięknie Pani wygląda w tym zestawie!
OdpowiedzUsuńSuper! Bardzo dziękuję i buziaki przesyłam:-)))
UsuńJak zwykle refleksyjnie.
OdpowiedzUsuńStarość to podstępny gość nawet, nie wiesz, kiedy wejdzie przez nasze wrota i zagości się na całego.
Pozdrawiam i jak najdłużej życzę Ci takiego ducha jak masz teraz. Tylko pozazdrościć.
Dzięki za dobre słowa i pozdrawiam gorąco:-)))A o starości nie mam czasu myśleć, prędzej o niedogodnościach jakiś chwilowych, bólu i takich tam...ale starość w tym nie uczestniczy:-))
UsuńHaha, moja kuzynka ostatnio powiedziała, ze ktos robi się stary gdy wyjdzie za mąż :D te dzieci to mają pomysły :)
OdpowiedzUsuńRóżne sposoby na dyskryminowanie kogoś drugiego - wynajdujemy:-)) CAŁUSY!
UsuńAch ta starość.....:)))Ty wyglądasz pięknie i piszesz fantastycznie:)))tak więc starość Ci nie grozi:)))Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńTobie Reniu również skoro ciągle Ci się chce...dzięki za piękne słowa i pozdrawiam serdecznie:-)))
UsuńSuper.Jak zawsze świetnie opisane.
OdpowiedzUsuńWDZIĘCZNE DZIĘKI I CAŁUSY PRZESYŁAM:-))
UsuńPięknie napisane i Ty pięknie się prezentujesz.
OdpowiedzUsuńPodziwiam Twoja sztukę wyszukiwania takich perełek.
Ja ostatnio czuję się "staro"..."
Pozdrawiam Cię bardzo ciepło!
Dziękuję wdzięcznie za dobre słowa i proszę Cię nie poddawaj się myśleniu o wieku...wiem, że dolegliwości zdrowotne, albo straty w naszym otoczeniu tak właśnie działają, że odczuwamy lata, które przeżyliśmy, ale mamy za mało czasu by tracić go na odczuwanie złych emocji..diabli z nimi...ściskam Cię mocno:-))
UsuńWiesz co ... starośc to przywilej,który należy doceniać bo nie kazdy go dostąpi. Jak to ktoś powiedział. I tego się trzymajmy.
OdpowiedzUsuńJa też tylko powłokę mam z lekka naddartą zębem czasu ... środeczek jak najbardziej świerzutki ;)
Właśnie, właśnie...ja tak uważam i bardzo doceniam tę nagrodę, że mi się udało kawał czasu i jeszcze kawałek uszczknę:-)) BUZIAKI!
UsuńGdy byłam mała też myślałam, że moja babcia jest taka stara...Teraz się z tego śmieję :)
OdpowiedzUsuńChyba wszystkie dzieci tak mają,wszystko zależy jak dorośli dzieciom przedstawią wszystko - w tym okres starości:-))
UsuńPatrząc na Twoje zdjęcia widzę uśmiechniętą i zadbaną kobietę, zadowoloną z życia i z radością witającą każdy dzień... i tego się trzymajmy!:D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Nie mam zamiaru trzymać się innej opcji:-))) Buziaki dla Ciebie Agnieszko i dzięki za miłe słowa:-))
UsuńFantastyczna stylizacja, bardzo lubię czytać to co tu napisane tak jak juz wcześniej pisałam to jak książka a jak wciąga:)
OdpowiedzUsuńWdzięczne dzięki i buziaki za wszystkie dobre słowa:-))
UsuńRewelacyjna stylizacja! Super!
OdpowiedzUsuńKłaniam się nisko:-))Pozdrawiam serdecznie:-))
UsuńJa uważam że nawet starość ma swoje uroki :) i ważne aby starzeć się z godnością a żeby młodzi szanowali :)
OdpowiedzUsuńPodpisuję się obiema rękami!!! Buziaki:-))
UsuńNajgorzej, gdy dusza się zestarzeje, wtedy już nic nie pomoże. Ale gdy dusza młoda i radosna, to człowiek zewnętrznie też promienieje, niezależenie od wieku. Ty pozostaniesz zawsze młoda, Dorotko.
OdpowiedzUsuńWszystko bierze się z głowy i serca, od tego wszystko zależy - to miałam wpojone od dziecka i to się sprawdza w życiu:-)) Dzięki za dobre słowa i ściskam Cię Małgosiu bardzo gorąco:-))
UsuńJa kiedyś już 30-latków uważałam za "starych", a dziś - prosze ! sama mam 33 lata i ciągle mentalnie szalona 18 ;)
OdpowiedzUsuńRobiłam z córką test na wiek emocjonalny...wyniki nas nie zaskoczyły;-)))W każdym razie wyszłó, że jestem o wiele młodsza od mojej racjonalnej, odpowiedzialnej(18-letniej) córki:-)))
UsuńJa dalej jak myślę o sobie to widzę siebie taką jak byłam gdy miałam 19 lat. ;) A potem patrzę w lustro i widzę jak mi się kostium zmarszczył pod oczami. :D
OdpowiedzUsuńKostium nieistotny...nie piec jest ważny tylko ogień w nim:-)))
UsuńStarość też może być piękna. I Ty to pokazujesz. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo ... ha, ha, ha...starość jest piękna i ja to pokazuję...rozbawiłaś mnie...dzięki!!! Pozdrawiam gorąco:-))
UsuńPani jest najwspanialszą POCIESZAJKĄ ! Urocza , śliczną , mądrą , szczerą... Uf .. jakie szczęscie ,że tu trafiłam !
OdpowiedzUsuńmarta
Dzięki Ci Marto...ściskam Cię mocno:-)))Obyś nigdy nie zawiodła się na mnie:-))
UsuńŚwietny, stylowy zestaw :) Ważne żeby dusza była młoda;)
OdpowiedzUsuńDzięki piękne i buziaki przesyłam:-))
UsuńOpakowanie nie ma znaczenia, gdy wewnątrz ukrywa się perła.Taką przyjęłam tą zasadę i się nie przejmuję, z uśmiechem przyjmuję kolejną dziesiątkę jako bonus od Najwyższego.Mam jeszcze wiele do zrobienia, więc drobnostkami się nie przejmuję.
OdpowiedzUsuńTeż uważam, że każdy dzień to bonusik i w ten sposób każdego dnia czuję się wygrana:-))) CAŁUSY:-))
UsuńMoże nie zawsze komentuję ale jestem obserwatorem i systematycznie zaglądam.Podziwiam za wszystkie opisy to jest dar nie umiem tak pięknie pisać....
OdpowiedzUsuńKochana Elu, dziękuję pięknie:-))...jestem wzruszona...całuski przesyłam:-))
UsuńMądra była Twoja babcia :)
OdpowiedzUsuńFajnie się Ciebie czyta :)
Pozdrawiam
Aga
Tak, moja babcia to fundament, na którym się wychowałam i jestem z tego dumna:-) Dzięki za dobre słowa i pozdrawiam serdecznie:-))
UsuńŁadnie napisane.
OdpowiedzUsuńJa mam jeszcze jedną dość smutną rzecz, że w polskim społeczeństwie nie szanuje się ludzi starszych, nie czerpiemy od nich doświadczenia, nie umiemy z nimi porozmawiać. Oczywiście tutaj generalizuję, ale jak polskie społeczeństwo zestawić np. z takim japońskim, to wypadamy w szacunku do ludzi starszych bardzo słabo!
Tak , doświadczam od dawna traktowania jak nie z lekceważeniem to z pobłażliwością okazywaną mniej lub bardziej delikatnie. Na moje pytanie do siostrzeńca / on ok 30 , ja wtedt 50 / , że chciałabym pozbyc sie paskudnych paneli ze ścizan w przedpokoju odpowiedzial :ech , juz nie warto ciociu. To nie warto brzmialo mi w uszach baaardzo długo. Marta
UsuńTak niestety jest...ale wszystko jest w naszych rękach i od naszego zależ podejścia wpajanego od pierwszego dnia życia. Moje dzieci mają ogromny szacunek dla starszych i nie traktują ich jak podgrupę społeczną...ale to wszystko wypływa z teg, że od dziecka byli wychowywani w atmosferze szacunku i wręćz uwielbienia dla osób starszych...jestem z tego dumna. Ciekawe, czy Twój siostrzeniec gdy dożyje 50-tki też tak pomyśli o sobie;-)) Nie ma się co nim przejmować, nie dorósł jeszcze po prostu:-)) Pozdrawiam serdecznie:-))
UsuńTeż byłam tak wychowywana, że nie zadałabym pytania o starość, ale jak miałam kilka lat, to bardzo się ciekawiłam ile lat ma sąsiadka, w końcu za zgodą mamy ją zapytałam, ale odpowiedzi nie dostałam.
OdpowiedzUsuńCiekawość dzieci to nic złego, to nie ich wina, że trudne zadają pytania...nasza wina, że nie mamy czasu, może chęci by uczciwie na nie odpowiadać. Buziaki:-))
UsuńW życiu nie odezwałabym się tak do mojej babci.. Pamiętam że starzenie się nie wywoływało na mnie żadnego wrażenia, w tej chwili to po prostu akceptuję.Gdy byłam dzieckiem przeżyłam jednak traumę gdy dowiedziałam się, że ludzie umierają(płakałam po nocach z tego powodu).
OdpowiedzUsuńTak, śmierć jest niezrozumiała i przez to budzi strach...nie tylko u dzieci...też mam takie wspomnienia, ale ich nie pielęgnuję...żanych smutków:-) Buziaki:-)
Usuństarość atakuje nas znienacka. człowiek wewnątrz czuje się młody a na zewnątrz zmarszczki nagle ma i siwe włoski
OdpowiedzUsuń...wnętrze młode to podstawa...na zmarszki krem, na włoski farbka i trochę można pooszukiwać przez następnych parę late;-)) Całuski:-))
UsuńDzieci bywają szczere do bólu. Jak zwykle piękna i elegancka :)
OdpowiedzUsuńGdybyśmy z dziećmi porozmawiali mniej hipokrytów byłoby między nami i łatwiej by się żyło:-))Dzięki i pozdrawiam gorąco:-)
UsuńJa zawsze piękna i gustowna ;) Dzieciaczki czasami mają taki teksty i w pewnym wieku jest to wybaczalne pomimo iż często nie na miejscu ;) Co innego u tych starszych dzieci.
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję za dobre słowa i pozdrawiam gorąco:-)) Dzieci są naszym odbiciem, warto to sobie wcześnie uświadomić:-)
UsuńNo cóż, szczęśliwi Ci którzy dożywają starości......bo nie każdemu jest to dane. Cieszmy się więc chociaż z tego faktu. Cała reszta, zmarszczki, siwe włosy, bóle w kościach(przynajmniej wiem, że żyję), da się jakoś znieść, byle w "środku, w duszy" nie zaczęło nam skrzypieć to będzie dobrze. Czuję się ostatnio trochę "zawalata", ale mam nadzieję, że wiosną i latem rozruszam się bardziej. Pięknie wyglądasz Dorotko i tak trzymaj. Ściskam:)
OdpowiedzUsuńJeśli ból kręgosłupa, nogzy ręki, a może ręki ma mi uświadamiać czy żyję(?) to ja jestem bardzo żywa;-)))Dzięki za dobre słowa i pozdrawiam serdecznie...byle do wiosny, buziaki:-))
UsuńTrudno rozmawiać z młodymi ludźmi o starości, oni wiedzą ale nie rozumieją. Szczerze mówiąc to i ja nie rozumiem :) Staram się godnie przyjmować kolejne lata ale każde spojrzenie w lustro budzi moje zdziwienie - to co widzę nie pasuje do tego co czuję. Starość nie jest zła do momentu, w którym stajemy się zdani na łaskę innych, tego boję się najbardziej. Póki co, dusza śpiewa :)
OdpowiedzUsuńSerdeczności Dorotko.
U mnie jest: nie znoszę lekarzy, ich ignorancji, buty, braku empatii i lekceważenia...omijając ich szerokim łukiem narażam się jeszcze bardziej, ale świadomość jak zostanę potraktowana, i że mi nie pomogą, a tylko na psychikę siądą...idę do nich w ostatniej chwili i to nie jest dobre...nie chciałabym takim postępowaniem doprowadzić do sytuacji, że będę od kogoś bliskiego zależna i dla niego być udręką...to w starości mnie najbardziej przeraża...podobnie jak Ciebie Ewko...ale tak jak Ty póki co śpiewam i gram w zielone:-)))Ściskam mocno:-))
UsuńPodziwiam Panią ;) Żeby wszyscy mieli takie podejście do życia jak Pani to znacznie przyjemniej by się nam wszystkim żyło :D
OdpowiedzUsuńKażdy ma prawo wyboru, co woli słońce czy mroki...ja życzę:-)wybieram słońce:-)) i każdemu takiego wyboru życzę. Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie:-))
Usuń...im człowiek starszy tym paradoksalnie-lepiej widzi i ceni wszystko co to otacza😊W porę trzeba zdać sobie sprawę,że nie ma co czekać i odkładać życia na później i dobrze wybrać drogę.Dzięki za dobre słowa i pozdrawiam serdecznie😀
OdpowiedzUsuńCudowny, bardzo mądry wpis. Z przyjemnością się takie czyta :)
OdpowiedzUsuńWdzięcznie dziękuję i pozdrawiam słonecznie:-))
UsuńHania rzeczywiście jest bardzo bezpośrednia; ma charakterek.
OdpowiedzUsuńA Ty wyglądasz pięknie w tych kolorach - uśmiechnięta i pozytywna :)
Dzięki bardzo za dobre słowa i pozdrawiam serdecznie:-))
UsuńPodziwiam twój dar do opowiadania mądrych historii :)
OdpowiedzUsuńWdzięcznie dziękuję i pozdrawiam słonecznie:-))
UsuńJak zawsze bardzo wartościowy wpis ;)
OdpowiedzUsuńŚwietnie Pani wygląda! ;)
Bardzo serdecznie i pięknie dziękuję, i pozdrawiam gorąco...ależ zrobiło się słodko:-)))
UsuńCiekawie w tekście. Ładnie na zdjęciach. I młodo, zarówno w tekście, jak i na zdjęciach. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZa każde słowo i każdą lierkę dziękuję pięknie, i pozdrawiam słonecznie:-))
UsuńMając 20+ liczyłam ile będę miała w roku 2000 i myślałam wtedy - jaka ja będę stara, teraz bym chciała tyle mieć! Ze starością nie mam problemu ale pesel świadczy o tym, że... to już starość...świetnie wyglądasz...pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńBASIU KOCHANA DOPÓKI JESTEŚ, DOPÓKI TRWASZ I JESTEŚ SZCZĘŚLIWA, TO PESEL NIE MA ŻADNEGO ZNACZENIA...LICZY SIĘ TO CO CI W DUSZY GRA...TERAŹNIEJSZOŚĆ JEST WAŻNA I NIĄ SIĘ CIESZ:-))) Całuję bardzo serdecznie:-))
UsuńNa swoim blogu również zamieściłam post o ukochanej babci, ale to Twoje wspomnienie wzruszyło mnie do głębi. Podobnie opowieść o starości. Starość mi nie przeszkadza, ale niedołężność bardzo. W moich lumpeksach za 60 zł nie można byłoby kupić tylu rzeczy. Jedną tak. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńStarość to etap, nie każdemu jest dane do niego dobiec...czuję się wyróżniona...ale masz rację ograniczenia z wiekiem związane są bardzo przykre...zabierają poczucie wolności, to jest najgorsze...i gdy o tym pomyślę, to jest mi smutno... Co do lumpeksów, które na własny użyrtek nazywam "Armani";-)) to mam szczęście...w najtańszy dzień udaje mi się kupić nowe rzeczy z metką...Wszystkiego dobrego Iwonko, niech zawsze świeci Ci słonko:-))
Usuń....i starą być , to nie grzech....
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń