To jest jedyna droga. Zbyt późno zrozumiałam, że nie da się iść jednocześnie kilkoma drogami i to w tym samym czasie. Zaczadziała młodością błądziłam, gubiłam się, wracałam do miejsca startu, pędziłam, potem zbyt zwalniałam, znowu przyśpieszałam, ale to nie był dobry kierunek, bo w tym pośpiechu zbytnio się nie zastanawiałam. Nie słuchałam żadnych wskazówek, nie czytałam drogowskazów, z klapami na oczach jak koń ciągnący wóz po wyboistej drodze to człapałam, to popędzałam nie rozglądając się na boki, a historia się działa... kwiaty rozkwitały, liście z drzew opadały, a śnieg zakrywał drogi, a ja tylko zmieniałam ubrania dbając o to by nie zaziębić się lub nie przegrzać... a historia się działa... dzieci rodziły, starsi umierali, a ja oczarowana światem i młodością podążałam różnymi drogami... nie myśląc w ogóle, że to nie jest możliwe tak jechać w różnych kierunkach i jeszcze bez zatrzymywania... a historia się działa. Działa i dzieje do dziś... tylko teraz ja jestem w niej (choć z lekką zadyszką), a nie obok, bo znalazłam swoją drogę i równo podążam nią w pełnym zachwycie, podziwie, wyrozumiałości, wdzięczności... rozumiem, że życie to plątanina dobra i zła, litości, nadziei, miłości, strachu, piękna, okrucieństwa, przemocy, przypadku... w tym wszystkim należy odnaleźć swoją drogę by móc powiedzieć, że warto było szukać swojej drogi... bo wtedy dopiero zauważamy co piękne i ważne jest... las w wielu zieleni odcieniach, morze i jego szum i wschód słońca zza góry; miłość w dotyku rąk, szale uniesienia, spojrzenia tajemnego, czyjegoś przyjścia, i zdrady czyjejś, oczekiwania i spełnienia, zaczarowane w historie z książek, i okrutność choroby... słonie, i mrówki, brzęczące owady, wredne meszki; miód i piołun; kobieta i mężczyzna; łagodność i upór. To wszystko było... jest inne... będzie jeszcze inne, a ja jestem na mojej drodze szczęśliwa, bo moja droga to: bycie ponad to, co słabe, złe i zrozumienie.
- Słabość - to mściwość i nieprzebaczanie.
- Zło - to niedocenianie wszystkiego co nas otacza(w tym siebie) i niszczenie tego.
- Zrozumienie - że wszystko po coś jest, także moje życie i nie muszę odkrywać tej tajemnicy dokładnie po co jestem, żeby doznać szczęścia na tym świecie... muszę po prostu żyć w harmonii serca, umysłu – pragnień i możliwości.
I wiem, że najważniejsza misja dorosłego człowieka to: uczyć dzieci, od pierwszego dnia, że trzeba kochać świat, doceniać życie i szanować wszystko dookoła, i nie wolno, w żadnym razie odkładać tego na późniejszy, nieokreślony czas.
Nie można żyć byle jak, bo to wstyd zabierać komuś miejsce, kto mógłby żyć lepiej ale nie otrzymał takiej szansy.
Teraz gdy wreszcie moja droga stała się prosta, spokojna, wyważona i radosna zaczęły się dziać nieoczekiwane dla mnie rzeczy, rzekłabym turbulencje, które w pierwszej chwili doprowadziły mnie do rozpaczy... ale? ale podniosłam się i w trakcie wstawania następne mnie dopadły... jeszcze gorsze...jeszcze bardziej niezrozumiałe i niesprawiedliwe ze strony osób, które dawno wykreśliłam. Szłam pieszo przez całe miasto kawał drogi nie zważając na nikogo... jechał tramwaj za tramwajem, autobusy mnie mijały. Do żadnego nie wsiadałam... nie wiem skąd miałam tyle siły, żeby tak iść i iść... szłam przeszło cztery godziny... połykałam łzy, ocierałam oczy i znowu na nowo. Znowu to zostałam załatwiona od ręki, czyli odmownie, bo jedna wielka pani kierownik nie chciała ze mną rozmawiać, bo w swoich godzinach urzędowania czynnych dla petentów (ja byłam owym petentem) twierdząc, że nie ma czasu. Nie ma dla mnie czasu, jestem stracona i ona w niczym mi nie pomoże. To była moja ostatnia deska ratunku – tak by rzec można. Byłam rozgoryczona, świat zaczął niebezpiecznie mną chybotać i tak szłam, i pojąć nie mogłam... po co, dla kogo są, te urzędy, te sądy, instytucje wszelakie... już wiem... DLA KASY, bo przecież nie dla ludzi, tak idę pieszo kolejny kilometr i nie wiem co mam z sobą zrobić, dokąd skierować swoje kroki by nie zejść ze swojej wymarzonej drogi, by sprawiedliwość i prawda się nie rozjeżdżały, i żeby nikt nie wchodził buciorami na moją drogę, po której chcę iść tylko z wybranymi osobami. Nagle potknęłam się, zahaczyłam czubkiem buta o wystającą płytę chodnika... to mnie wyrwało z rozgorączkowanego zamyślenia... pomyślałam o tekście, który napisałam poprzedniego dnia, a jeszcze nie opublikowałam.Tytuł... W chwilach chandry...:
...wydaje się, że wszystko wali Ci się na głowę, jesteś wściekła nawet na słońce, że świeci... jakby ono nie dla Ciebie swe promienie rozprzestrzeniało... dochodzi do Ciebie, że zostałaś oszukana... nie rozumiesz dlaczego... czujesz się samotna i niepotrzebna nikomu... nie chce Ci się nic, bo wszystko wydaje się niepotrzebne, nieistotne... od złości przechodzisz do obojętności... od otępienia do rozpaczy i potoku nieposkromionych łez... patrzysz w lustro i nie poznajesz swojego odbicia... i nawet łzy się wyczerpują; suche oczy, głuche uszy - nie słyszysz dzwoniącego telefonu... nie chcesz go słyszeć... zaczynasz działać bezwiednie... wykonujesz czynności niepotrzebne... odbijasz się od ściany do ściany... nie widzisz sensu... nie wierzysz w ratunek... jesteś rozbita i załamana... obwiniasz wszystko i wszystkich... wyjesz bezgłośnie... czujesz się upokorzona... cierpisz i to cierpienie jest bólem, który odczuwasz jakby odbezpieczony granat rozszarpywał Cię od środka, rozdzierał... masz wrażenie, że pękasz, a za chwilę jesteś bezwładnym, ociężałym workiem napełnionym powietrzem, które i tak za chwilę już z Ciebie uchodzi...
... skąd ta chandra?
Powodów może być wiele, których skutkiem jest uczucie, że sprawiedliwość i prawda są zupełnie ze sobą sprzeczne. I w chwili gdy Cię ta wiadomość tak dotkliwie dotyka to... to masz chandrę. Ona zamyka Cię na jasne myślenie i zabiera to co najważniejsze w takim momencie: wiarę, że jeszcze będzie dobrze.
I co wtedy, jakie myśli Ci podsuwa skołatany umysł? Nie chcesz już żyć... pierwszy taki moment
- Możesz rzucić się z mostu? - ale umiesz pływać, jeszcze się uratujesz...
- To może pod pociąg wejść po prostu ? - jesteś estetką, a ten widok nie będzie najładniejszy...
- Powiesić w szopie, na drągu? - wisielców przeklinają, nie chcesz być wyklęta...
- To może tabletki nasenne spożyte w nadmiarze, zasnąć i już? - ale skąd załatwić receptę na tyle prochów, i to takie banalne...
- Można gaz odkręcić? - ale tam gdzie mieszkasz wszystko jest na prąd...
- Może w wannie się utopić i pomóc sobie włączoną do prądu suszarką do włosów? - ale w ubraniu czy bez, zbyt wielki to dylemat...
- Iść na grzyby zrobić sobie obiad, taki ostatni w życiu swym? - tylko takie zatrucie może boleć, a Ty boisz się bólu...
Łatwo wydaje się radzić, bo nikt w niczyjej głowie nie siedzi i trudno pojąć o co i jaka walka w niej się toczy, a później beznadziei uczucie ją składa na ramieniu... ale czy to grzecznie, czy wypada oddawać prezent, który został nam darowany: życie. Nie podoba się, nie jesteś zadowolona... nie bądź idiotką... masz dwie ręce i nogi dwie, twarz całkiem ładną, coś niecoś wiesz, potrafisz pięknie śpiewać albo inne masz przymioty (wady jak każdy), ktoś Cię lubi, ktoś uważa za nudziarę, ale Ty JESTEŚ niezależnie od oceny innych i traktowania przez świat... nie musisz rozumieć świata, wszystkie jego tajemnice znać... to nie Twoja zasługa, że jesteś na nim i dlatego nie masz prawa z niego rezygnować, bo nie stać Cię na mały wysiłek by docenić to co masz i nie poddawać się. W tej chwili zrób, uczyń to co lubisz robić najbardziej, przywołaj swoje dobre wspomnienia i nie rozczulaj nad sobą... są tacy, którzy mają gorzej. Znasz takich, porozmawiaj z nimi. Chcesz zamienić się z nimi?
I wiecie co? Prawdziwie to napisałam. Ja jeszcze wszystkim pokażę, czym jest wola i siła przetrwania Starej Kobiety!!! Macie czego się obawiać wy...(jestem zbyt dobrze wychowana, by użyć adekwatnych epitetów 😉 )
Piękna, jesienna... na swojej drodze, tej właściwej... bo przecież najlepszej w danym momencie. Taaak, uczyć od początku szacunku do siebie, doceniania daru życia i zauważania najdrobniejszych rzeczy...
OdpowiedzUsuńUśmiecham się Dorotko :)
Dokładnie nic dodać nic ująć :)
UsuńI ja uśmiecham się do Ciebie radośnie i słonecznie...dziękuję za piękne słowa i pozdrawiam serdecznie:-)))
UsuńDziękuję za Twój uśmiech, mam nadzieję, że w Twojej Kocikowej Dolinie jest go więcej niż smutków...ściskam serdecznie:-))
UsuńPiekny tekst.
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie jesteś ubrana. Jak ja bardzo lubię wpadać, czytać, dumać i próbować wyciagnać coś dla siebie.
pozdrawiam
Bardzo mi miło, że tak mnie postrzegasz...ściskam gorąco:-))
UsuńW ,,gorszych" chwilach czekam na słońce. W jego promieniach wszystko wygląda inaczej :)
OdpowiedzUsuńW słońcu i o poranku, wszystko wydaje się łatwiejsze i więcej siły mamy...przynajmniej ja tak mam:-)) Buziaki:-)
UsuńUśmiecham się.Właśnie wczoraj rozmawiałam z moją przyjaciółka o takich chwilach zwątpienia,bezsilności.
OdpowiedzUsuńTo minie,ten zły czas...bo przecież nie może trwać bez końca.Trzeba tylko mieć w sobie dobro i miłość.Ale Ty to wiesz:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Jak w obracającym się kole raz jesteś na górze, raz na dole... ta świadomość sprawia, że lżej jest na dyszy> Dzięki wdzięczne za piękne słowa i ściskam gorąco:-))
UsuńStara Kobieto - uwielbiam Cię. Twoje mądre życiowe teksty potrafią postawić na nogi nie jednego desperata. Obecnie nie muszę korzystać z "lekarstwa" serwowanego przez Ciebie, bo i bez tego uśmiecham się do siebie, do Ciebie i świata. Pozdrawiam deszczowo, jesienne ale ze słońcem świecącym w głębi duszy 😉
OdpowiedzUsuńI to serce świecące, gorące jest najważniejsze, żaden zły podmuch go nie zmiecie, bo ono ma bardzo dobre mieszkanie w naszym wnętrzu, do którego nikt nie ma prawa, żadna w najgłębsze nocy uchwalona ustawa. Dzięki za życzliwe i dobre słowa i ściskam Cię z całej swej siły:-))))
Usuń"Nie można żyć byle jak, bo to wstyd zabierać komuś miejsce, kto mógłby żyć lepiej ale nie otrzymał takiej szansy" - Dorotko, to myśl godna największych filozofów. Będę się starać, by stała się ona moją życiową dewizą.
OdpowiedzUsuńDziękuję...
Oj Małgosieńko jak zwykle przesadzasz...ode mnie do najtęższych filozofów to lata świetlne...ale wdzięcznie dziękuję za życzliwe słowa na te moje przemyślenia i refleksje...tyle mi się ich kołacze po głowie...tak bym chciała by ludzie złagodnieli i mieli dla siebie więcej życzliwości, takiej prawdziwej, nieudawanej, i nie poddawali się złości...przyjemniej wszystkim by się żyło Ściskam Cię Małgosiu serdecznie:-)...
UsuńJak zwykle dajesz do myślenia:)
OdpowiedzUsuńCzasem warto pomyśleć, a najlepiej na początku życiowej drogi...a nie na końcu, bo wtedy już tak wiele nie można zdziałać:-)) Buziaki:-))
UsuńWspaniały post, bardzo do mnie trafił, ostatnio mam kiepskie dni ;)
OdpowiedzUsuńTo jesteśmy w tym przynajmniej dwie, ale damy radę, nie ma innego wyjścia tylko krok po kroku, małą łyżeczką, a w międzyczasie nie możemy zapominać, że jeszcze żyjemy i rozwiązywanie problemów nie jest celem naszego życia...Całuję serdecznie:-)
UsuńWspaniała stylizacja! Cudowna i promienna Kobieta na zdjęciach!
OdpowiedzUsuńPo burzy zawsze wychodzi słońce :) Najważniejsze jest, aby kochać życie.
Pozdrawiam serdecznie. :*
Jasne...nic nie jest wieczne...kłopoty to tylko taki pieprz albo sól, by potrawa "życie" była bardziej pikantna...i tyle:-)) Ściskam mocno:-))
UsuńPo przeczytaniu takiego postu od razu robi się jakoś lepiej na duchu :) Sama prawda!
OdpowiedzUsuńTo bardzo się raduję, że udało mi się tak pozytywnie poruszyć Twojego ducha:-) Pozdrawiam serdecznie:-))
UsuńNie ma sytuacji bez wyjścia. Z każdej opresji można się wyrwać, tyle tylko, że trzeba tego chcieć, i tak jak piszesz, znaleźć siłę i wolę przetrwania. A jeśli blisko jest taka osoba jak Ty, Dorotko, to już połowa sukcesu.
OdpowiedzUsuńDziękuję za życzliwe, dobre słowa... mam na szczęście w sobie dość woli przetrwania i miłości do życia by ze wszystkim dać sobie radę, tylko wkurza mnie fakt, że mój czas na tej ziemi zabierają bzdety, które zupełnie nieistotne są, ale bez ich załatwienia masz koszmar w życiu... i to wszystko przez ludzi...asami tworzymy sobie bariery, okoliczności złe, a potem narzekamy, że jest źle...a można byłoby inaczej> Całuję Ciebie Dorotko bardzo serdecznie:-)
Usuń"Nie można żyć byle jak, bo to wstyd zabierać komuś miejsce, kto mógłby żyć lepiej ale nie otrzymał takiej szansy" - tekst daje do myślenia i zmusza do refleksji.
OdpowiedzUsuńWyglądasz super ;)
Wyobrażam sobie, że wielu ludziom nie dane było się urodzić, a niektórzy zmarli bardzo młodo, więc skoro nam się udało żyć, to ten najpiękniejszy dar jaki otrzymaliśmy trzeba wyjątkowo szanować, i mieć w sobie wiele pokory by przyjmować wszystko co daje świat, i w miarę swoich możliwości tworzyć go w harmonii rozumu i serca. Całuję serdecznie:-))
UsuńPodobno nie liczy się to, jak upadasz tylko to jak wstajesz. W teorii to wszystko jest takie proste ale życie lubi nas doświadczać bardzo boleśnie. Nie jest łatwo nauczyć się czerpania bezkompromisowej radości z samego faktu istnienia ale warto nad tym pracować. Uwielbiam Twoje teksty Dorotko!
OdpowiedzUsuńEwuniu Kochana! Tyle razy upadałam, tyle razy świat mnie przyciskał do ziemi, tyle razy przebiłam dno...taka jestem poobijana, że dziw, że jeszcze kocham ludzi i życie uwielbiam...ale doceniam i szanuję to, że udało mi się na tym ziemskim padole zaistnieć, że jestem temu darowi życia, po prostu winna - kolejne podnoszenie się i to z radosnym uśmiechem:-) Tak postrzegam swoje życie czy to się komuś podoba czy nie, bez walki nie poddam się:-)) Dzięki za dobre słowa i gorąco pozdrawiam:-))
UsuńOstatnie kilka dni też się trochę "miotam". Nie mam ochoty na nic......poza zwykłymi codziennymi czynnościami......no może poza czytaniem też. Mam nadzieję, że to minie, bo nie lubię u siebie takiego stanu. Może to wina tego co za oknem. Nie oswoiłam się jeszcze z tym,że to już jesień zapowiada swój czas. Jeszcze mi trzeba słoneczka, może nie upałów, ale jasności. Post trochę smutny, ale jak zwykle dający do myślenia. Sądzę, że wola i siła przetrwania u Ciebie ogromna, więc DASZ RADĘ........może przy okazji tego samego i sobie życzę..........Uściski:)
OdpowiedzUsuńTak się czasem składa, że nie tylko bułka z miodem, ale pomyłkowa herbata ze solą trafia nam do gardła. Mam wiele w sobie pokory i wiem, że muszę dać radę ze wszystkim, bo w życiu są różne etapy i jeśli chce się żyć(a ja bardzo chcę) to trzeba przez nie przejść. Jesień to też piękna pora choć słonko lekko przygaszone.Ściskam mocno:-)))
UsuńCudowne zdjęcia bardzo się ciesze że Pani pisze i udowadnia że można łapać życie nie zależnie od wieku
OdpowiedzUsuńPo to dane jest nam wybrańcom by łapać je w każdej chwili i ja nie zamierzam odpuścić:-))) i każdemu tak doradzam:-)))
UsuńPiekny post,prosze o wiecej tak bardzo lubie do Pani zagladac .Dziekuje
OdpowiedzUsuńBędzie więcej, a na jesieni jeszcze więcej...obiecuję i dziękuję za dobre słowa. Pozdrawiam serdecznie i buziaki przesyłam:-))
UsuńU Ciebie trudno zauważyć że kiedykolwiek masz pod górkę:)))zawsze uśmiechnięta i niezwykle elegancka:))w dodatku fantastycznie piszesz:))Pozdrawiam serdecznie i miłego tygodnia życzę:)))
OdpowiedzUsuńPotrafię się świetnie kamuflować;-) byłabym dobrą aktorką, ale zabrakło odwagi...dzięki za życzliwe, dobre słowa i ściskam serdecznie:-))
UsuńPięknie napisane, bardzo Pani motywuje do życia swoimi wpisami :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo i życzę samych radosnych, słodkich chwil, a te gorzkie niech będą jedynie dopełnieniem, by móc docenić w pełni życie:-))
Usuńmomentami ostro pojechałaś, czasem do niektórych to jedyna droga.
OdpowiedzUsuńostro? to mnie jeszcze nie znasz dobrze;-) Ostro to jeszcze przede mną...:-))
UsuńPatrząc na Twą roześmianą twarz, aż trudno uwierzyć, że dopadają Cię gorsze chwile ;)
OdpowiedzUsuńJakież ja mam szczęscie, że handry mnie omijają szerokim łukiem!
Podobają mi się kolory Twojej stylizacji, aż zapragnęłam butów w papuziej zieleni ;)
Jestem zwykłą kobietą i nie jest możliwe, żeby zło mnie omijało, bo nikt tak nie ma...nawet bogaci, piękni, zdrowi i młodzi mają gorsze dni...tylko ja bardzo, bardzo się staram, żeby w natłoku jakiś tam turbulencji nie stracić uśmiechu, poczucia humoru, nie tracić czasu mi jeszcze ciągle danego...bardzo doceniam czas...szanuję czas innych. A bucików takich z całego serca Ci życzę...jaki nosisz rozmiar? Pozdrawiam serdecznie i dzięki za dobre słowa.
UsuńPost dający do myślenia, myślę że każda z nas ma czasami takie trudne momenty ale nie możemy się poddawać tylko iść zawsze do przodu z wysoko podniesioną głową :) Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak tak bardzo wysoko podniesiona głowa wkurza ludzi, którzy ze względu na władzę czy pieniądze uważają się za lepszych. Ściskam serdecznie:-))
UsuńPięknie piszesz , bardzo lubię czytać Twoje życiowe posty. W słabszych chwilach zawsze staram się przede wszystkim nie rozczulać nad sobą i nigdy nie rozgrzebywać starych złych wspomnień . Ważne , aby iść do przodu i wierzyć w siebie. Piękna stylizacja , a buty są po prostu bombowe. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTeż staram się nie rozczulać, ale czasem to co nas spotyka jest takie nagłe i ciężkie, że w pierwszym odruchu zapadamy się w sobie...musi minąć chwila, żeby wróciło wszystko do jako takiej normy i znowu zaczynać od początku...już się nie dziwię, że tak jest... po prostu idę dalej...w moich jak to stwierdzasz "bombowych" butach. Dzięki za piękne słowa i pozdrawiam serdecznie:-)
OdpowiedzUsuńCzasem jest lepiej, czasem gorzej, równowaga musi być ;)
OdpowiedzUsuńNie ma złych dni dopóki się rano budzimy i mamy szansę jeszcze wszystko zmienić:-))Tylko musimy chcieć:-)
UsuńRaz z górki, raz pod górkę, niestety taki jest życie...
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia i jak zwykle wyglądasz promiennie! 😘
I przez to życie ma smaki różne i słodkie, i kwaśne, a czasem gorzkie...ważne, że ciągle mamy szansę ich smakować:-)) Dzięki za piękne słowa i pozdrawiam serdecznie:-))
UsuńŻycie to sztuka wyboru :) Piękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńTak życie to sztuka, w której trzeba pamiętać, że ta rola się nie powtórzy, więc trzeba dać z siebie wszystko:-)) Dzięki i buziaki:-)
UsuńTwoja sukienka mnie zauroczyła, i ta historia, tak z życia wprost wzięta...
OdpowiedzUsuńŻycie pisze najlepsze scenariusze...co nie znaczy, że dla nas one są najlepsze;-) Dzięki za życzliwe słowa i pozdrawiam serdecznie:-)
UsuńAleż wojowniczo i odważnie, tak trzymaj, swoją energią mogłabyś obdzielić kilka kobiet, super:-)
OdpowiedzUsuńDzięki za wiarę we mnie. Ściskam serdecznie:-))))
OdpowiedzUsuńTurbulencje w życiu każdy z nas ma,pisałam właśnie o tym posta:) Są lepsze , gorsze dni ...najważniejsze , że są!!! Życie tyle ma nam do zaoferowania....
OdpowiedzUsuńSuper zdjęcia..Tak pięknie ,na pierwszym zdjęciu ,otwierasz ramiona do świata:) Życzę Ci aby życie niosło Ci jak najwięcej radości!!!!!
Dzięki za życzliwe, dobre słowa i wsparcie emocjonalne...jestem bardzo wdzięczna:-) Całuję serdecznie:-)A życie obojętnie co przynosi dla mnie, to ja staram się zawsze wyjąć nawet z najgorszej zdawałoby się chwili coś dobrego, pięknego i wzniosłego...i na tym płynę...nie na goryczy:-))
Usuńto bardzo cenna umiejętność..każdy dzień,ten następny przynosi nam w życiu tak wiele ,że ułatwia nam zapominanie o tym co było
UsuńFantastycznego weekendu:)
Jesteś bardzo poukładana i to widać w Twoich przemyśleniach. A do tego wyglądasz w tym płaszczyku i bucikach, jak milion dolarów :) Uściski przesyłam.
OdpowiedzUsuńDzięki za życzliwe słowa, sprawiłaś mi wielką przyjemność, wywołałaś kolejny uśmiech na mojej twarzy...wdzięcznie dziękuję po raz wtóry:-))
UsuńWspaniały post,dający do myślenia. Życie jest jak karuzela, raz jest się na górze,a raz na dole. Jednak czasami tak bywa,że jest się ciągle na dole (to ja). Ty,Dorotko jesteś bardzo pozytywną,silną i śliczną osobą i pomimo cienia, w którym teraz jesteś, wkrótce wyjdziesz na słońce.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Może mogłabym CI w czymś pomóc....napisz szczerze...nigdy nie wiadomo skąd może przyjść pomóc...i będziesz znów na górze.Dzięki za życzliwe i serdeczne słowa i pozdrawiam bardzo gorąco:-)) Śmiało pisz !
UsuńCo nas nie zabije, to nas wzmocni!
OdpowiedzUsuńJa tam już nie chcę, żeby mnie coś wzmacniało...pragnę spokoju:-))
UsuńChociaż jest tu dużo goryczy, dużo prawdy, samo życie, to nie zgadzam się, że wszystko można okiełznać. Są takie sytuacje, a mam taką, kiedy nie można NIC zrobić. Są takie.... Słabość- dlaczego to jest nieprzebaczanie? Słabość inaczej rozumiem. Ale, tak czy owak, to życie przynosi wiele różnych wydarzeń. I trzeba to przeżyć. Upadłaś? Wstań, popraw koronę i dalej! Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMuszę myśleć, mieć przekonanie, że wszystko potoczy się dobrze, bo inaczej bym zwariowała ze złych emocji.Słabość jest dla mnie wtedy gdy nie znajdujemy , nie mamy dość odwagi by odpuścić po prostu, bo życie jest jedno i szkoda je tracić na rozpamiętywanie jakiś starych spraw, o których najczęściej się już dobrze nie pamięta, tylko tkwi w nas jak zadra i niepotrzebnie ranią.Czasem są sytuacje ostateczne i wtedy nie da się nic zrobić, ale wszystko jest po co i tak sobie tłumacząc można dalej podążać, tak jak mówisz: wstać, poprawić koronę i dalej. ściskam Cię Olu bardzo serdecznie:-))
UsuńOj to miałaś dylematy... Mam nadzieję, że wszystko się poukłada. Tak to już jest, ile razy sobie myślałam "wiem już chyba wszystko, odkryłam jak to działa", a zaraz potem działo się coś takiego, że okazywało się, że jestem jednak małym okruchem nic nie znaczącym. I to uczy pokory, a pokora wobec życia jest nam w jakiś sposób potrzebna. Bo wszystko w życiu ma dla nas jakiś sens, te ciężkie doświadczenia nas mogą już tylko wzmocnić. Kim byśmy dzisiaj były bez nich?... Ja pewnie próżną, zadufaną w sobie lalką - jak mniemam ;-)
OdpowiedzUsuńMasz rację Gaju, wszystko ma jakiś ukryty sens...możemy go czasem nie rozumieć i sprzeciwiać się czemu, ale ciągle powtarzam uparcie:nic nie dzieje się bez powodu...tak właśnie jest byśmy stawali się lepsi, pokorniejsi abo bardziej wojowniczy dla odmiany. Może jesteśmy małymi okruchami, ale pomyśl ile straciłby świat gdyby Ciebie i i jeszcze tam kogoś, i jeszcze kogoś nie było. Pozdrawiam Ciebie bardzo gorąco:-))
UsuńSzkoda, ze blogów takich jak Pani jest mało. To są naprawdę rzeczy warte przeczytania... Wolę czytać kogoś z większym doświadczeniem życiowym, niż porady nastolatek na temat miłości.
OdpowiedzUsuńPs; pięknie Pani wygląda w tej sukience!! :)
Dziękuję za życzliwe słowa, jest mi bardzo miło. Postaram się nie zawieść Ciebie. Wdzięcznie jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam serdecznie:-))
UsuńDorotko, nie przejmuj sie ludźmi, którzy nie przejmują się Toba. Niech radość Twoja zaraża innych i niech Cię sutek nie dopada. Za dużo nie płacz , bo się odwodnisz :)
OdpowiedzUsuńMasz zupełną rację, oczy mi już nawet wyschły tak, że muszę zakraplać je sztucznymi łzami...wcale nie zamierzam się niczemu, ani nikomu poddawać...słońce tak pięknie świeci i z tego się bardzo cieszę. Dzięki za dobre słowa i pozdrawiam gorąco:-))
UsuńIle Ty nam dajesz siły! Zawsze podziwiam twoją determinację i optymizm, jesteś jak najpiękniejszy feniks :)
OdpowiedzUsuńO Matko! Jakie piękne słowa...dzięki Ci wdzięczne za nie i ściskam mocno:-))Słońce tak pięknie dziś świeci i pokazuje mi odpowiednią drogę:-))
UsuńKażdy ma chwile załamania z bezsilności,z różnych powodów.To,że ktoś uśmiecha się do ludzi,to nie oznaczam,że nie ma problemów,ja to rozumiem. Osobom pokazującym wszystkim swój smutek jest łatwiej.Ci zamknięci w sobie to dopiero mają myśli i płacą za nie swoim zdrowiem. Cieszę się,że znalazłaś sposób chandrę,pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJestem ekstrawertyczką, ale też umiem doskonale grać, bo nie chcę smucić nikogo...każdy ma swój krzyż(jak mówiła moja babcia) i trzeba go samemu nieść, a nie być jak mimoza. A ja bardzo słuchałam swojej babci i zamierzam postępować według jej nauk i z uśmiechem. Dzięki Ci za dobre słowa i wdzięcznie pozdrawiam:-)))
UsuńTrzymaj się kobietko:)
OdpowiedzUsuńCały czas to robię...dzięki za dobre słowo i pozdrawiam gorąco:-)
OdpowiedzUsuńNice post. I was checking constantly this blog and I
OdpowiedzUsuńam inspired! Extremely helpful information specifically the ultimate
section :) I deal with such info a lot. I was seeking this particular
information for a long time. Thank you and best of luck.